Zza boiska: Janowicz jest głupi, czy tylko nieświadomy?

Janowicz ma rację! Brawo Jerzyk! Wreszcie ktoś powiedział, jak jest! Niestety, jak ktoś w tym kraju powie prawdę, to mieszają go z błotem… Głupie pismaki! – w ostatnich dniach przebijam się w internecie przez lawinę komentarzy tego typu i zastanawiam się, od jakich wypowiedzi ręce opadły mi bardziej. Czy od skandalicznych słów polskiego tenisisty na konferencji prasowej, czy niezliczonej ilości polskich kibiców, którzy pod tym zachowaniem podpisali się rękami i nogami?

– Polska to kraj, który nie ma perspektyw w sporcie, biznesie czy życiu prywatnym. Trenujemy po jakichś szopach. Dlaczego więc macie wobec nas jakiekolwiek oczekiwania? Co takiego robicie? Może sami najpierw wyjdźcie na ten kort? – tak do dziennikarzy przemawiał obrażony na cały świat Jurek, po czym rzucił mikrofon i wyszedł z sali. Dziwie się ludziom, którzy przyznają polskiemu tenisiście rację. Nie, wcale nie dlatego, że sam coś tam dla sportowego portalu od czasu do czasu skrobę. Na Jerzego Janowicza, jak i na cały tenis spoglądam tylko i wyłącznie w roli zwykłego Kowalskiego, siedzącego na kanapie i trzymającego pilot w ręku. Z boku przyglądając się tej szopce, jaką odstawił Jurek. 

Zacznijmy od warunków – nie wiem, w jakich szopach grał Jerzyk, ale… to tylko i wyłącznie jego indywidualna sprawa. To, że wybrał elitarną zabawę, jaką jest profesjonalne uprawianie tenisa ziemnego – jego ryzyko i jego problem. Nikt nie kazał mu uprawiać akurat tego sportu, tak samo jak Zbigniewa Bródki nie zmuszano do jeżdżenia na łyżwach. Uprawianie tych dyscyplin to nie jest ani zrobienie bramek z plecaków i gra w piłkę do upadłego, ani nie zamontowanie siatki/dwóch koszów. Sukces w tenisie daje spore korzyści finansowe? Żeby coś wyciągnąć, najpierw trzeba włożyć. Nie bardzo rozumiem, dlaczego za Jerzyka włożyć miałoby państwo. Obrona suwerenności, zapewnienie bezpieczeństwa, pieniądze na policję czy wojsko – jak najbardziej, ale pomoc sportowcom? Jeszcze tych uprawiających sporty elitarne? Niekoniecznie.

Następna sprawa – oczekiwania. Zacznijmy od tego, że jeśli ktoś zarabia tyle pieniędzy i cieszy się taką popularnością, to najzwyczajniej w świecie musi liczyć się z tym, że nie każdy będzie go głaskał. Widzieliście kiedyś Cristiano Ronaldo, który żaliłby się wszystkim dookoła, że musi dźwigać taką presję w każdym kolejnym spotkaniu? Nie, bo Portugalczyk świetnie zdaje sobie sprawę, że im lepszy jesteś, tym większe są wobec ciebie oczekiwania. Najzabawniejsze jest to, że ci sami ludzie, którzy teraz popierają Janowicza, chwile wcześniej jadą po Robercie Lewandowskim jak po łysej kobyle za jego występy w reprezentacji. Występy wcale nie gorsze od innych, ale każdy po występach polskiego napastnika w Borussi spodziewał się więcej (słusznie lub nie, biorąc pod uwagę, że to jest sport drużynowy i Robert nie gra sam). To zupełnie normalne.

Kim są dziennikarze, by oczekiwać? Dziennikarze to w ogóle tylko pośrednik między zawodnikiem i kibicami. Nie przychodzi na konferencje prasowe tylko dlatego, że mu się podoba siedzenie i zadawanie pytań. Nie oczekuje od sportowców dlatego, że mu się nudzi w domu, tylko że oczekują kibice. JJ mówiąc „kim jesteście, że macie oczekiwania”, tak naprawdę te słowa kieruje do wszystkich fanów. Kim więc jesteśmy, by go oceniać i od niego wymagać? Tak naprawdę – to my go utrzymujemy i dzięki nam zarabia tyle, ile zarabia. Nonsens? Pewnie tak myśli sam Jerzyk, który uparcie twierdziłby, że dostaje pieniądze od tego i tego sponsora. Pytanie: skąd pieniądze ma sponsor? Czy nie od nas samych, oglądających reklamy z jego produktami czy też kupujących je? Czy gdybyśmy nie interesowali się tenisem, to ten cały tenisowy biznes nadal by się kręcił? Raczej nie. 

Janowicz płacze, że raz jest bohaterem, a raz kawałkiem gówna… Wielki sport, wielka kasa, wielka presja. Jeżeli Janowicz sobie z tym nie radzi, to powinien dać sobie spokój z zawodowym sportem. Zawsze może zostać w domu, tam nikt od niego ani nie będzie oczekiwał, ani go krytykował. Mam jednak nieodparte wrażenie, że ta cała szopka na konferencji to nic innego, jak odsunięcie od siebie winy za porażkę. Czy ktoś jeszcze pamięta, że reprezentując nasz kraj Janowicz przegrał z siedemnastolatkiem? 

/Bartek Stańdo/