Już niebawem może dojść do zaskakującego ruchu na karuzeli trenerskiej. Sam Allardyce jest bowiem bliski przejęcia posady selekcjonera reprezentacji USA.
62-latek miałby zastąpić na stanowisku zwolnionego niebawem Bruce’a Arene, który nie zdołał wprowadzić Stanów Zjednoczonych na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Rosji, co zostało odebrane w kraju za wręcz haniebny wynik. Według raportów „ESPN”, Allardyce chciałby na nowo przebudować kadrę „Jankesów”, co pomogłoby odzyskać USA status hegemona w strefie CONCACAF.
„Big Sam” ciągle pozostaje bez pracy, po tym jak w maju zrezygnował z funkcji menedżera Crystal Palace. Przypomnijmy, że przed podjęciem pracy w Premier League Allardyce piastował funkcję selekcjonera reprezentacji Anglii przez zaledwie dwa miesiące. Wszystko za sprawą wyciekłych taśm, na których 62-latek został skompromitowany przez dziennikarzy „The Telegraph”. Pomimo skandalu, jego nazwisko wciąż jest gorące na rynku trenerskim i możliwe, że już niebawem dojdzie do – bądź co bądź – sensacyjnego zatrudnienia.
Oprócz angielskiego szkoleniowca mocnym kandydatem jest także niedawny menedżer PSG – Laurent Blanc. Większe szanse daje się jednak byłemu bossowi Crystal Palace. Dodatkowym atutem może być fakt, że Anglik jakiś czas spędził w Stanach Zjednoczonych jako piłkarz, broniąc barw Tampa Bay Rowdies.