Ból głowy Adama Nawałki. Więcej pytań, niż odpowiedzi

Już w czwartek początek mistrzostw świata, choć Polska wejdzie w nie z dużym opóźnieniem. Przez fakt gry w ostatniej grupie nasi reprezentanci na rosyjskie boiska wybiegną dopiero 19 czerwca, przez co więcej czasu można było poświęcić na przygotowania. Ostatni, zwycięski test z Litwą, wypełnił wszystkich optymizmem, jednak postawił kilka znaków zapytania.

Już po poznaniu kadry na mundial można było strzelać, kto jest najbliżej gry. Sezon ligowy wykreował pewne nazwiska, trzon drużyny z Euro i eliminacji pozostał, liczyliśmy więc na jedno, może dwa zaskoczenia (jak przed dwoma laty Kapustka). Zarówno w pojedynku z Chile jak i Litwą pokazało się wielu zawodników, z których tak naprawdę… żaden raczej nie zawiódł. Pomijając tych, którzy są głęboką rezerwą (Peszko, Kurzawa, Białkowski), każdy potrafił pokazać swoje mocne strony.

Począwszy od pierwszych zmian meczu z Chile, aż po tych, na których Nawałka postawił z Litwą, mogliśmy być coraz bardziej zadowoleni. Zamiast – jak to zwykle bywa – przekreślania kolejnych nazwisk, które zawodzą i oddalają się od gry, dostaliśmy kolejne, ale aspirujące do walki o pierwszy skład. Dzisiaj na przykład, pełne 90 minut rozegrali m.in. Kownacki, Bereszyński i Góralski. Każdy z nich miał momenty, w których pomyśleliśmy sobie: „WOW”.

Meczu z Litwą oczywiście nie można traktować jako wyznacznik jeden do jednego z tym, co będzie na mistrzostwach, ale dobra postawa wielu zawodników naprawdę cieszy. Tym bardziej, że z naszymi wschodnimi sąsiadami gramy u siebie dość regularnie. W czerwcu 2014 roku wygraliśmy 2:1, a wynik odwracać musieli Milik i Lewandowski. Dokładnie dwa lata później w teście przed Euro padł wynik 0:0. Jeśli można uznać to jako choć mały wyznacznik formy, jest dobrze. Potwierdził to chociażby Robert Lewandowski mówiąc, że to, co wcześniej nie wychodziło, z Litwą w końcu zagrało. Wygląda na to, że Adam Nawałka i jego sztab zrobili tyle, ile mogli.

W pierwszej połowie, grając z trójką obrońców, zachwyty spływały na Bartka Bereszyńskiego. Dodatkowo dobrą, ostrą grą popisał się Góralski, a Kownacki pokazał się lepiej od Milika. To właśnie musi przysporzyć niemałego bólu głowy Nawałce. Do tej pory wydawało się, że grać wręcz musi wracający w dobrej formie po kontuzji Milik i pewny punkt Sampdorii, czyli Linetty. W formacji z czterema obrońcami na prawej stronie pewniakiem jest Piszczek. Po ostatnim spotkaniu żal jednak brać taki scenariusz pod uwagę, więc… może Łukasz jako jeden z trójki obrońców i Bartek na „wahadle”?

Dokładając do tego świetne wejście do kadry Bednarka, świetną, równą postawę zarówno Fabiańskiego jak i Szczęsnego, nieoczekiwany powrót Glika, naprawdę trudno złożyć jedną, sensowną jedenastkę tak, by na 100% była najlepszą opcją. Takich opcji teraz mamy co najmniej kilka i pozostaje nam tylko gdybać. Co innego Adam Nawałka, który ma niespełna tydzień na wskazanie jedenastu wybrańców – a mówią, że od przybytku głowa nie boli… Choć w tym przypadku to jak najbardziej pozytywne zjawisko. To jak, pokusicie się o wskazanie optymalnej jedenastki?

Załóż konto w ETOTO i odbierz zakład bez ryzyka do kwoty 100 zł

Komentarze

komentarzy