Decydujące gole ostatnich finałów Ligi Mistrzów

Finały Ligi Mistrzów są zapamiętywane przez kibiców piłki nożnej na wiele kolejnych lat, a niektóre momenty z tych spotkań pamięta się do końca życia. Najczęściej są to piękne, spektakularne bramki, lub te, którymi strzelcy zapewniali swojej drużynie triumf w Champions League. W ostatnich latach nie mogliśmy narzekać na brak emocji w meczach finałowych tych rozgrywek, a niektóre bramki są jednymi z tych, które wspominamy do dziś i będziemy to robić przez kolejne dekady.

Finał rozgrywek sezonu 2011/12
Bayern Monachium – Chelsea 1:1 (3:4 w karnych)

Stadion: Allianz Arena (Monachium)
Widzów: 62 500
Sędzia: Pedro Proença (Portugalia)

Thomas Muller wyprowadza swoją drużynę na prowadzenie 1:0 w 83. minucie spotkania. Stadion szaleje, bo mimo że pula biletów była oczywiście podzielona po równo między kibicami obu drużyn, to ci z Monachium mieszkali w sąsiedztwie stadionu, a ci z Londynu musieli przemierzyć tam 724 mile. The Blues mają zaledwie siedem minut na wyrównanie i doprowadzenie do ewentualnej dogrywki. W 88. minucie do wykonania rzutu rożnego przygotowuje się Juan Mata. Piłkę kieruje na krótki słupek, gdzie znajduje się Didier Drogba, żywa legenda The Blues. Iworyjczyk piekielnie mocnym i precyzyjnym strzałem głową w okienko bramki pokonuje Manuela Neuera, czym doprowadza do dogrywki. W niej nikt nie jest w stanie pokonać bramkarza rywali i zaczyna się seria rzutów karnych. Mylą się Juan Mata z Chelsea oraz Ivica Olić i Bastian Schweinsteiger z Bayernu. Do piłki podchodzi Drogba i strzałem po ziemi pokonuje bramkarza rywali. Jeszcze bardziej umacnia swoją pozycję na Stamford Bridge i zapisuje się na kartach historii Ligi Mistrzów.

Finał rozgrywek sezonu 2012/13
Borussia Dortmund – Bayern Monachium 1:2

Stadion: Wembley (Londyn)
Widzów: 86 298
Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy)

Polscy kibice oglądali ten mecz z wypiekami na twarzy. Wszak w ekipie z Dortmundu grało wtedy aż trzech Polaków. Jak się nazywają, wszyscy wiemy. Ewentualnie możemy włączyć TVP Sport, a oglądając ten kanał przez kilka minut, nazwiska całej trójki na pewno zostaną podane przynajmniej raz. W 60. minucie gola dla Bawarczyków strzela Mario Mandzukić. Podopieczni Juppa Heynckesa cieszą się zaledwie osiem minut, bo właśnie wtedy İlkay Gündoğan podłącza swoją drużynę do prądu, wykorzystując rzut karny. Wszystko zmierza w kierunku dogrywki. Trenerzy zastanawiają się, czy ich zawodnicy wytrzymają kondycyjnie, a kibice przed telewizorami sprawdzają zegarki, upewniając się, czy najbliższy monopolowy jest jeszcze otwarty. Mniej więcej właśnie wtedy gola strzela Arjen Robben. Była to 89. minuta spotkania, dramat Borussii, wielka radość Bayernu. Piszczek, Hummels i Subotic bezradnie patrzą jak piłka wtacza się do bramki obok Romana Weidenfellera, Robert Lewandowski ogląda radość swoich przyszłych klubowych kolegów, a samolubny Holender świętuję swoje pierwsze w karierze tak ważne trafienie.

Finał rozgrywek sezonu 2013/14
Real Madryt – Atletico Madryt 1:1 (4:1 po dogrywce)

Stadion: Estadio da Luz (Lizbona)
Widzów: 60 976
Sędzia: Björn Kuipers

To chyba jedna z najbardziej dramatycznych końcówek finału Ligi Mistrzów w historii. Smaczku dodaje fakt, że przecież jutrzejszy finał, to powtórka spotkania z roku 2013/14! I to jakiego spotkania, przecież to derby Madrytu! W 36. minucie tamtego meczu Diego Godin wyprowadził Atletico na prowadzenie, po ewidentnym błędzie na przedpolu Ikera Casillasa. Podopieczni Diego Simeone od tej minuty zaczęli grać futbol, do którego przyzwyczaili wszystkich kibiców: żelazna defensywa i oddalanie niebezpieczeństwa od własnej bramki. Udawało im się to do 93. minuty spotkania. Do rzutu rożnego podszedł wtedy Luka Modric, a jego dośrodkowanie na gola zamienił Sergio Ramos. Starania Królewskich o bramkę przyniosły efekt rzutem na taśmę. Na cześć tej bramki jeden z kibiców Realu stworzył nawet stronę na Facebooku, którą nazwał „92:48”, upamiętniając tym samym dokładną minutę i sekundę meczu, w której piłka wpadła do bramki. W dogrywce Real już łatwo poradził sobie z „napoczętym” Atletico. Po golach Bale’a, Marcelo i Cristiano Ronaldo drużyna z Santiago Bernabeu wygrała 4:1 i sięgnęła po 10. tytuł tych rozgrywek w historii klubu.

Czy jutro również czeka nas emocjonująca końcówka i decydujący gol w ostatnich minutach meczu? Miejmy nadzieję, że tak, przecież to co my, kibice, lubimy najbardziej.

Komentarze

komentarzy