Efektowny Wanayama, Leo Salah i (nie)nurkujący Kane. Kontrowersyjny hit na Anfield

Dzisiejsze starcie Liverpoolu z Tottenhamu miało wszystko, czego dusza sympatyka futbolu zapragnie. Piękne bramki, świetna gra obu zespołów w ataku i (niestety) kontrowersje związane z decyzjami arbitrów.

Punkt kulminacyjny spotkania nastąpił trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. To wówczas Harry Kane wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy Lorisem Kariusem i starał się sprytny sposób wraz z futoblówką ominąć Niemca. Sędzia tego starcia, John Moss, dopatrzył się jednak rzutu karnego.

Powyższa sytuacja nie okazała się jednak kluczowa dla losów meczu, ponieważ Kane ostatecznie nie wykorzystał podyktowanej jedenastki i do 90 minuty nadal utrzymywał się jednobramkowy remis. Do głosu kilka minut później doszedł Mohamed Salah, podejmując się efektownej próby dryblingu, która ostatecznie zakończyła się golem. Takiej bramki nie powstydziłby się sam Leo Messi.

Bramka Egipcjanina nie była ostatnim akordem hitu na Anfield. Kilkadziesiąt sekund później do ogromnej kontrowersji doszło w polu karnym Kariusa, kiedy to Lamela został kopnięty przez Van Dijka. Pierwsze powtórki pokazywały brak kontaktu pomiędzy Argentyńczykiem i Holendrem.

Kolejne jasno jednak dokumentują, że karny należał  się„Kogutom”.

Po spotkaniu wylała się oczywiście fala krytyki w stronę Mossa, jednak z obu decyzji powinien się wybronić. Oczywiście pierwszy podyktowany rzut karny był lekko na pograniczu, ale Kane był dotknięty przez Kariusa, zatem można mówić tutaj o wytrąceniu zawodnika z równowagi. Wielka szkoda, że tak świetne spotkanie ostatecznie zostało przytłoczone przez dyskusję o błędach arbitra. Bez wątpienia świetna gra obu ekip oraz kapitalne trafienia Wanayamy i Salaha nie powinny odejść tak w cień.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 40

Komentarze

komentarzy