Gdy John Terry odchodził na zasadzie wolnego transferu z Chelsea do Aston Villi, wielu wróżyło mu odbicie się od ściany w Championship. Anglik na zapleczu ekstraklasy miał zginąć od natłoku meczów i nie poradzić sobie z trudami tej ligi. Doświadczenie byłego kapitana „The Blues” wzięło jednak górę, a Terry powoli zapatruje się na podpisanie nowej, rocznej umowy. Tym razem, w przypadku awansu do Premier League, może ona zawierać pewną klauzulę.
Już w sobotę „The Villans” staną w szranki z Fulham w walce o Premier League. To spotkanie będzie miało wielką wartość dla Terry’ego, który jeśli wywalczy wraz ze swoim klubem awans, znajdzie się w jednej lidze z Chelsea. Anglik przez wiele lat pobytu na Stamford Bridge wielokrotnie wspominał, że w swojej karierze nie chciałby zagrać przeciwko „The Blues”, tak jak między innymi Frank Lampard.
Wobec tego, w przypadku wygranej z Fulham, Terry może podpisać kontrakt, w którym będzie zawarty punkt o opuszczeniu spotkań przeciwko jego byłej ekipie. 37-latek ma na stole opcję przedłużenia swojej umowy o kolejny rok. Owy podpunkt byłby pewną nowością, bowiem żaden z zawodników Premier League nigdy nie wykonał takiego gestu wobec swojej poprzedniej drużynie.
– Naprawdę mam nadzieję, że John z nami zostanie. Był jednym z najlepszych obrońców w naszym kraju. To wspaniały przywódca w szatni, których w obecnych czasach już się nie „produkuje”. Jeśli awansujemy jestem pewien, że da sobie radę. Oczywiście jeśli nie zechce grać przeciwko Chelsea, uszanujemy to – stwierdził menedżer „The Villans”, Steve Bruce.
W grudniu Terry dobrnie już do 38 lat, ale jego wiek nie przeszkodził mu w rozegraniu aż 32 spotkań w Championship. W ten sposób defensor pomógł swojej drużynie zająć czwarta lokatę w lidze, co dało im możliwość gry w play-offach. Jego doświadczenie będzie zatem niezbędne, aby w sobotę na Wembley poprowadzić swoją drużynę do wygrania najważniejszego spotkania w sezonie.
