Kapitalny mecz na Bernabeu. Dojrzały Real pokonuje odważne Napoli

Screenshot 2017-02-15 23-30-11

Porywający, niezwykle szybki i szalenie efektowny – taki był dzisiejszy wieczór na Santiago Bernabeu. Żaden kibic oglądający spotkanie Realu Madryt z Napoli nie ma prawa czuć się zawiedziony, nawet jeżeli apetyt został rozbudzony wczoraj w Paryżu. Mecz mógł się równać tempem z konfrontacją PSG–Barcelona. Goli było tyle samo, ale nie strzelał ich jeden zespół, dzięki czemu rewanż w Neapolu również powinien dostarczyć emocji.

Nie było badania się, czekania i kalkulacji. Wymiana ciosów rozpoczęła się równo z pierwszym gwizdkiem. Już w 20. sekundzie wynik meczu mógł otworzyć Benzema. Gospodarze narzucili zabójcze tempo i przypłacili za to utratą bramki. Na spacer wybrał się Keylor Navas i problem w tym, że zapomniał zatrzasnąć za sobą drzwi. Włamywacz tej klasy co Lorenzo Insignie załatwił sprawę bezczelnie, na oczach ponad 80 tysięcy świadków. Włoch wyśmienicie wykorzystał przytomne podanie Hamsika i sprytnie pokonał wysuniętego bramkarza Realu. Jeżeli ktoś nie będzie zastanawiał się, czym jest boiskowa inteligencja, to pokażcie mu tego gola.

Po tej bramce „Królewscy” nawet się nie zachwiali. Z tą samą wiarą realizowali plan nakreślony przez Zinedine’a Zidane’a. Na wyrównanie potrzebowali dziesięciu minut. Carvajal udowodnił, że sporo czasu na treningu spędza w towarzystwie Luki Modricia i w stylu najlepszego kreatora zewnętrzną częścią stopy posłał piłkę w pole karne. Benzema dołożył głowę i było 1:1. Karim stał się najskuteczniejszym w historii Ligi Mistrzów francuskim napastnikiem – a przecież rodaków wcale nie musi się wstydzić.

Na drugą połowę „Zizou” wypuścił potwora, który w niecałe dziesięć minut rozstrzygnął to spotkanie. Najpierw dobrą akcję Ronaldo strzałem zakończył Kroos, a później Casemiro oddał prawdopodobnie najlepszy strzał w dotychczasowej karierze. Brazylijczyk nie strzela przecież goli, a już na pewno nie takie. Nie pasują do niego! Modrić – OK. Kroos – w porządku. Casemiro – czarna robota i powtarzana przez komentatorów śpiewka: „To zawodnik, którego praca nie jest dostrzegalna, ale jest bardzo ważna dla zespołu”. Dzisiaj nadal zapewniał równowagę i balans, ale dołożył coś ekstra. Strzelił gola, dzięki któremu zapamiętają go kibice. Na pochwałę zasługuje Cristiano, który był dzisiaj nad wyraz altruistyczny. Nie szukał na siłę bramki, choć w tej fazie rozgrywek trafia regularnie. Wreszcie potrzeby drużyny wyraźnie umieścił wyżej niż własne ambicje.

Napoli odbiło się od ściany. Wyszło, by grać z własną tożsamością, ale tak zagubione nie było od czasów wizyty na Juventus Stadium. Obie drużyny dzieliła dzisiaj różnica klas, jeżeli chodzi o doświadczenie i piłkarską dojrzałość. Sarri stworzył ciekawy zespół z technicznie usposobionymi graczami, których gra wywołuje uśmiech na twarzach kibiców. Do zyskania wspomnianego doświadczenia prowadzi jedna droga – właśnie przez takie mecze, jak dzisiejszy. Skończył się 3:1, choć mogło wyżej. Swoje szanse zaprzepaścili Ronaldo i Benzema. Napoli też z powodzeniem mogło wracać do Włoch z jeszcze jednym strzelonym golem.

Na boisku oglądaliśmy dwóch Polaków. Zieliński zagrał od początku i w 75. minucie został zmieniony przez Allana, a po zaledwie 130 dniach od odniesienia kontuzji na murawie pojawił się Arkadiusz Milik. Piotrek tym meczem miał sprawić, że w przyszłości będzie mu dane co tydzień grać na tym stadionie. Fajerwerków nie było, ale jego występ trudno określić jako nieudany. Pokazywał się do gry, brał jej ciężar na siebie, rozgrywał, choć jego podania czasami bywały niecelne. By zachwycić działaczy Realu, potrzeba czegoś więcej w rewanżu. Szansa powinna się pojawić.

Wysoce ryzykowne byłoby stwierdzenie, że w tej parze poznaliśmy już ćwierćfinalistę. Obejrzeliśmy kapitalny mecz okraszony magicznymi bramkami. Co najlepsze – to dopiero pierwsza połowa. Druga pozostaje „Kinder Niespodzianką”. Mamy prawo podejrzewać, że będzie pyszna, ale jej zawartości jeszcze nie znamy. Rozpakowanie 7 marca na Stadio San Paolo.

Komentarze

komentarzy