Kontraktowa ofensywa Realu

W ostatnich miesiącach piłkarze Realu wygrali kilka pucharów – liga, Liga Mistrzów i dwa superpuchary, więc można ich uznać za najlepszych pod względem piłkarskim. Ale nad nimi są działacze, którzy dbają, żeby również w dziedzinie zarządzania klub był najlepszy i sukcesywnie przedłużane są kontrakty z kolejnymi zawodnikami. Tym razem chodzi o Marcelo, którego umowa miała kończyć się dopiero w 2020 roku, a mimo to „dołożono” kolejne dwa lata.

Ostatnio Marcelo był jednym z negatywnych bohaterów naszego artykułu po głupiej czerwonej kartce – dostał dwa mecze kary – ale generalnie trzeba go uznać za absolutnie kluczowego zawodnika Realu. Bardzo groźny pod bramką rywala i skuteczny w tyłach, więc czego chcieć więcej od bocznego obrońcy?
Wydaje się, że z jego możliwościami technicznymi, dynamiką, spokojnie mógłby sobie poradzić w środku pola, niczym David Alaba, którego uniwersalność sprawiła, że w reprezentacji Austrii gra jako środkowy pomocnik, a w Bayernie funkcjonował jako lewy lub nawet środkowy obrońca w trzyosobowym bloku defensywnym.

Trzeba przyznać, że Florentino Perez dba o zabezpieczenie interesów klubu przed zakusami rywali na największe gwiazdy „Królewskich”. Dlatego też widzimy, że Real sprzedaje zawodników, których chce sprzedać lub oni sami chcą odejść, bo nie należą do pierwszego szeregu. Przykładów daleko nie trzeba szukać, bo tego lata Madryt na Londyn zamienił Alvaro Morata, który odszedł za gigantyczną kwotę, mając na względzie fakt, że mimo niemal 25 lat na karku nie rozegrał ani jednego sezonu jako pierwszy napastnik w wielkim klubie. Do Monachium wybrał się James Rodriguez, jak na razie na zasadzie wypożyczenia, ale szybko lukę po nim załatano Danim Ceballosem, którego utrzymanie jest tańsze, a i zawodnik jest prostszy w „obsłudze”, bo nie ma statusu takiej gwiazdy jak Kolumbijczyk, więc będzie musiał zaakceptować granie „ogonów” w tym sezonie.

Do tego ważnym aspektem są wysokie klauzule odstępnego. Za moment nowy kontrakt podpisze Marco Asensio, w którym widnieć będzie kwota 500 milionów euro dla potencjalnego kupca. Jak pokazało minione okienko transferowe, niedługo dojdziemy i do poziomu pół miliarda euro, ale przede wszystkim daje do myślenia, jak zabezpieczają swoje interesy w Madrycie w porównaniu z Barceloną, w której jedna z największych gwiazd – Neymar – miała klauzulę na poziomie 220 milionów euro, a Asensio, mimo jego ogromnego rozwoju, trudno przypisać taką pozycję w drużynie Zidane’a, jak brazylijskiemu skrzydłowemu, gdy odchodził z „Barcy”. Mimo to potencjalny nabywca będzie musiał wydać ponad dwa razy tyle!

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy