Manchester City z niechlubnym rekordem

Pep Guardiola (fot.eurosport.com)

Manchester City z przytupem rozpoczął sezon 2018/2019. „The Citizens” najpierw pokonali Chelsea w ramach Tarczy Dobroczynności, a następnie zanotowali pewną wygraną z Arsenalem na wyjeździe oraz rozgromili u siebie Huddersfield. Od meczu z „The Terriers” nie wszystko jednak chodzi jak w zegarku u Pepa Guardioli. 

Dwa zwycięstwa, remis i jedna porażka – tak prezentuje się bilans Manchesteru po wspomnianym już spotkaniu z Huddersfield. Być może nie jest to tragiczny wynik, jednakże od drużyny, która jest pretendentem do zwycięstwa zarówno w Premier League, jak i w Lidze Mistrzów można oczekiwać nieco więcej. W szczególności, że wszystkie cztery mecze „The Citizens” nie rozegrali z bardzo wymagającymi rywalami.

Jak poirytowany postawą swojego zespołu jest Pep Guardiola potwierdza fakt, że po pewnym zwycięstwie z Fulham (Manchester wygrał spotkanie 3-0), Hiszpan postanowił odwołać dzień wolny po meczu i zorganizował dodatkową sesje treningową. Powód? Bardzo słaba skuteczność jego drużyny. „The Citizens” w meczu z londyńskim zespołem wykreowali sobie mnóstwo sytuacji, strzelając „zaledwie” trzy bramki. Ten wynik wręcz rozwścieczył hiszpańskiego trenera.

Jeśli wygrana z Fulham poirytowała Guardiolę, to aż trudno wyobrazić sobie co będą przeżywać piłkarze po wczorajsze porażce z Lyonem. Manchester City sprawił największą sensację środowych spotkań, przegrywając na własnym stadionie z francuskim zespołem 1-2. Dodatkowo, „The Citizens” pobili niechlubny rekord angielskich drużyn.

Podopieczni Pepa Guardioli są pierwszą ekipą w Anglii, która przegrała cztery mecze w Lidze Mistrzów z rzędu. Niechlubna seria zaczęła się 7 marca 2018 roku, kiedy to Manchester City przegrał na własnym stadionie z Basel 1-2. Wtedy jednak mistrz Anglii miał zapewniony awans do następnej rundy, dlatego nikt w Manchesterze specjalnie nie przejmował się tym rezultatem.

Kolejne dwie porażki nastąpiły w rywalizacji z Liverpoolem podczas 1/4 finału. Najpierw „The Citizens” otrzymali prawdziwą lekcję od drużyny Juergena Kloppa, przegrywając na wyjeździe 0-3, a następnie u siebie także ulegli z „The Reds” 1-2. Cały dwumecz był opisywany jako wielki triumf Liverpoolu oraz jeszcze większa klęska Pepa Guardioli.

Serię zamyka oczywiście wczorajszy mecz z Lyonem. W trakcie tych czterech spotkań, piłkarze City stracili dziewięć bramek, strzelając zaledwie trzy gole. Aż trudno uwierzyć, że taki wyczyn „osiągnęli” właśnie „The Citizens”.

Komentarze

komentarzy