Rok temu pokonał Messiego i Teveza. Teraz rzucił piłkę i… gra w Fifę

O tym, że e-sport staje się coraz potężniejszy wie już chyba każdy. O tym, że również sukcesywnie wchodzi do świata piłki pisaliśmy tutaj. Jest to zrozumiała sytuacja – co jakiś czas wchodzą nowe trendy, a ludzie (w tym sportowcy) starają się to wykorzystać. Trudno chyba jednak było przypuszczać, że e-sport wyprze prawdziwą piłkę, w której zarobki są co najmniej zadowalające. Na szczęście do takiej tragedii jeszcze daleko, ale pojawił się jeden wyjątek – i to dość znany.

Wendell Lira przedstawił się światu pod koniec 2015 roku, kiedy to jego bramka została nominowana do nagrody FIFA Puskas Award, czyli wyróżnienia przyznawanego strzelcowi najładniejszego gola w danym roku kalendarzowym. Konkurencja była niemała, wśród rywali znaleźli się tacy gracze jak Leo Messi, Carlos Tevez czy Philippe Mexes. Jak wyglądały te trafienia? Przypomnijmy sobie raz jeszcze:

Ostatecznie 11 stycznia 2016 roku to trafienie Brazylijczyka zostało wybrane jako najładniejsze, z dużą przewagą pokonując gola Messiego. Zbliżając się delikatnie do właściwego tematu, po gali zawodnicy tacy jak Messi, Ronaldo czy właśnie Lira zostali zaproszeni do zagrania meczu w FIFA 16 z Abdulazizem Alshehrim, ówczesnym zdobywcą m.in. FIWC 2015, za które zgarnął 20 tysięcy dolarów i właśnie zaproszenie na galę FIFA Ballon d’Or. Tam z zaproszenia do gry skorzystał Wendell, ku zaskoczeniu wszystkich deklasując mistrza 6:1 (Real Madryt vs. Barcelona). Ale żeby nie była to historia jak z bajki, w której ktoś nagle odnajduje swój głęboko ukryty talent, Lira już wcześniej mocno interesował się Fifą. Brazylijczyk od 2012 roku regularnie brał udział w turniejach, a w 2015 roku był nawet liderem brazylijskiego rankingu. Po meczu z Alshehrim mówił, że „mimo tego osiągnięcia jest skupiony na piłce i musi ciężko trenować”. Jak to jednak często bywa, życie zweryfikowało plany…

Wendell Lira nigdy nie był wybitnym piłkarzem. Od 2007 roku zwiedził aż 11 klubów, w żadnym nie będąc kluczową postacią. Wymownym faktem jest to, że będąc napastnikiem w seniorskiej karierze, strzelił łącznie… sześć bramek, z czego cztery w barwach Goianesia (jeden z nich został golem roku). Potem było Tombense, a na końcu Vila Nova. Po czterech meczach zrezygnowano z usług zawodnika – był po prostu za słaby. Lira nie mógł po tym znaleźć klubu, więc latem 2016 roku stało się jasne, że musi szukać innego zajęcia. Zapewne domyślacie się, na co padł wybór.

Brazylijczyk w wieku 27 lat zakończył karierę, skupiając się na Fifie. Regularnie startuje w zawodach, jest YouTuberem, ma ponad 300 tysięcy subskrybentów i bardzo regularnie dodaje filmy ze swoich e-sportowych zmagań. Lira w jednym z wywiadów powiedział, że od zawsze marzył o byciu profesjonalnym e-sportowcem, ale nie wierzył, że mu się to uda. Najciekawsze na koniec – jak przyznaje, na e-sporcie i prowadzonym kanale zarabia obecnie dużo więcej, niż inkasował, będąc piłkarzem. Rzuca to dość jasne światło na to, w jaką stronę powoli zmierza świat. Sport na pewno nie zginie, ale być może znaczną część młodzieży bardziej niż wycieczki na boisko, będzie interesowało zostanie przy komputerze i ćwiczenie skilla. Jest coraz większy popyt na e-sport, będzie więc i podaż. Jak myślicie, to ciekawe urozmaicenie zainteresowań, czy raczej krok w złą stronę, którą powinno się tępić?

Kanał Wendella Liry na YouTube znajdziecie tutaj.

Wendell-Lira

Komentarze

komentarzy