Reprezentacja wygrywa – cały kraj dostaje wolne. Brzmi fajnie? W Peru to rzeczywistość

Piłka nożna, mimo jej wielkości i nazywaniem w wielu krajach „sportem narodowym”, jest czymś więcej niż sportem. Sprawia, że wrogowie się jednoczą, przyjaciele toczą spory, a chorzy ozdrawiają. No, może z tym ostatnim to lekka przesada, ale trzeba przyznać, że piłka zdecydowanie ma w sobie to „coś”. Potwierdzeniem tych słów jest z pewnością postawa peruwiańskiego rządu.

Emocje związane z walką o wyjazd na największą piłkarską imprezę na świecie już za nami. Znamy 31 uczestników, ale nieparzysta liczba od razu wzbudza podejrzliwość. I słusznie. Czeka nas jeszcze jedno spotkanie, wyłaniające ostatnich szczęśliwców, którzy dostaną bilety na mundial w Rosji. Peru i Nowa Zelandia – bo o nich mowa – nie są stałymi bywalcami mistrzostw świata. Wyspiarze gościli na nich jedynie w 2010 i 1982 roku, w którym to przy okazji ostatni raz pokazali się właśnie Peruwiańczycy. Wcześniej na mistrzostwach globu grali trzykrotnie, dochodząc do ćwierćfinału w 1970 roku.

Łatwo obliczyć, że spadkobiercy dziedzictwa Inków i pięknego Machu Picchu ostatni raz cieszyli się grą na mundialu 35 lat temu. Dość długo, jak na kraj z takim piłkarskim zacięciem, który wypuścił m.in. Paolo Guerreo, Claudio Pizarro czy Jeffersona Farfana. Ogromne napięcie przed tak ważnym pojedynkiem czują już całe Andy, a rząd w Peru postanowił dołączyć do tego szaleństwa, dając rodakom możliwość i czas do świętowania, jeśli będzie do niego powód.

Nie ukrywamy, że trochę zazdrościmy Peruwiańczykom. W końcu kto by nie chciał cieszyć się z wymęczonego awansu ukochanej reprezentacji, mając świadomość, że jutro wolne… Piękna wizja. Tymczasem wracamy do naszej rzeczywistości środka tygodnia i zapraszamy cierpiących na bezsenność (i nie tylko) na wyjątkowe spotkanie, którego stawką nie będą jedynie bilety do Rosji. Peru – Nowa Zelandia, już o godzinie 3:15 polskiego czasu.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400 zł

Komentarze

komentarzy