Ten człowiek nigdy się nie zmieni – Gascoigne pobity w hotelu

gaza

Po raz kolejny Paul Gascoigne pod wpływem alkoholu wszczął bójkę w jednym z londyńskich hoteli. Była legenda futbolu wypiła ogrom alkoholu i zaczęła zaczepiać niemal wszystkich gości hotelowych, których spotkała przy barze. Na nieszczęście Paula jeden zdenerwował się na tyle, że zrzucił go ze schodów.

Od wielu lat popularny „Gazza” kojarzony jest przede wszystkim z tym, że co chwilę pod wpływem alkoholu bierze udział w różnego typu burdach. Trudno już nawet zliczyć, ile tego typu awantur były piłkarz m.in Tottenhamu Hotspur ma już na koncie. Tym razem do kolejnego takiego incydentu doszło 27 grudnia, w święta. Co nikogo już zupełnie nie powinno dziwić, do bijatyki doszło w godzinach popołudniowych. Gascoigne już wiele razy udowodnił, że upijać się do nieprzytomności można o każdej godzinie.

Jak wynika z relacji świadków, piłkarz od rana spożywał alkohol w dużych ilościach. Niemal od początku był nieprzyjemny dla pozostałych gości. Okazywał to okrzykami rasistowskim, rzucał banknoty na ziemię, wykrzykując przy tym różne obraźliwe epitety w stronę innych klientów hotelu. Jakby było tego mało, „Gazza” zaczepiał również wiele kobiet, a jak łatwo się domyślić, robił to w sposób wulgarny.

Zachowanie piłkarza doprowadziło do tego, że jeden z gości hotelowych nie wytrzymał buractwa niegdyś świetnego piłkarza i zrzucił go ze schodów. Gascoigne trafił z obrażeniami głowy do szpitala, gdzie przeszedł liczne badania. Jak poinformował lekarz, jego stan jest stabilny i nic mu nie zagraża. Obyło się bez poważniejszych urazów.

Policja cały czas prowadzi śledztwo w tej sprawie i po przesłuchaniu wielu świadków potwierdziła jak na razie, że Gascoigne faktycznie awanturował się w hotelu przez długi czas. Do tej pory nikt w tej sprawie nie został oskarżony.

Manager piłkarza, Terry Baker, w rozmowie z mediami był bardzo zdziwiony incydentem, do którego doszło w Ace hotel w Londynie, ponieważ – jak twierdzi – w trakcie świąt rozmawiał z piłkarzem i ten wydawał się zadowolony, a zamiast urządzać bójkę, miał się udać służbowo do Newcastle. Nas natomiast dziwi, że pan Baker dziwi się tym, że „Gazza” znowu nachlał się na umór, a później zachowywał się jak totalny burak.

 

Komentarze

komentarzy