Udział Cristiano Ronaldo w mistrzostwach świata dobiegł już końca. To zatem idealny czas na rozważanie, czy Portugalczyk dotrwa do kolejnego turnieju, który odbędzie się za cztery lata w Katarze. Podobnie jest w przypadku Leo Messiego, ale w kontekście Argentyńczyka raczej nie można mieć co do tego złudzeń.
Napastnik Barcelony już w 2016 roku zdecydował o krótkim rozbracie z „Albicelestes”. Po jakimś czasie oczywiście zmienił zdanie, lecz to idealnie potwierdziło tezę, że Messi często jest zwyczajnie zmiażdżony ciężarem oczekiwań przez swój kraj. Jego narodowa reprezentacja nie osiągnęła międzynarodowego sukcesu od 25 lat i trudno oczekiwać, że z tym pokoleniem piłkarzy uda im się dorównać erze Diego Maradony, której zwieńczeniem był złoty medal mistrzostw świata w 1986 roku. Inaczej jest w przypadku zawodnika Realu Madryt, którego narodowy trykot zwyczajnie napędza.
Po meczu z Urugwajem, Ronaldo został zapytany o swoją przyszłość w narodowej kadrze. Na gorąco odparł jednak, że to nie jest najlepszy moment na takiego typu pytania. W czasie rozpoczęcia kolejnego mundialu obecny zdobywca Złotej Piki będzie miał już 37 lat. Z jednej strony dużo, z drugiej w wielu wywiadach sam wspomina, że jego wiek biologiczny jest dużo niższy, co stale go nastraja do pracy. Podobnie zresztą jak kolejne możliwe do spełnienia cele.
Cristiano nadal nie ma w swoim dorobku medalu mistrzostw świata, ale w jego przypadku determinujące są także indywidualne osiągnięcia. Nie ma żadnej wątpliwości, że 33-latek nadal jest w stanie grać na najwyższym poziomie, co pozwoli mu gonić Ferenca Puskasa w klasyfikacji wszechczasów najlepszych snajperów. Węgier w swojej karierze dla kraju zdobył 109 bramek, zaś Portugalczyk do tej pory wbił ich 85. Czteroletnia aktywność w kadrze – przy obecnej formule Ligi Narodów – zapewne pomoże mu przybliżyć się do tego wyniku, a może nawet go pobić.
Występ na mundialu umożliwi mu dodatkowo dołączyć do Lothara Matthausa oraz Rafaela Marqueza, którzy w swojej karierze wystąpili na pięciu mistrzostwach świata. Dla Ronaldo, którego indywidualne rekordy wręcz podniecają, każda taka błahostka powinna być idealnym argumentem, aby nie powiedzieć jeszcze dość.
