Wykruszania się cudownego pokolenia piłkarzy ciąg dalszy…

klose

Miał grać w Major League Soccer, niektórzy widzieli go w Legii Warszawa, inni zaś jako tymczasowego zastępcę Arkadiusza Milika w Napoli. Miroslav Klose sprawił jednak wszystkim psikusa i w wieku 38 lat postanowił zakończyć karierę, dając wreszcie możliwość wygrzania się swoim starym, spracowanym kościom. Wielka szkoda, bo akurat urodzonego w Opolu napastnika zawsze oglądało się z nieukrywaną przyjemnością.

Poza tym był on przedstawicielem starszego pokolenia futbolistów, którzy swój talent szlifowali głównie na prowizorycznych boiskach, nie zaś pod okiem kilkunastu chuchających i dmuchających na nich trenerów, którzy co chwilę wkładali im rękę za koszulkę, sprawdzając tym samym, czy aby za mocno się nie spocili. Wiadomo, że w pewnym momencie Mirek trafił do szkółki piłkarskiej, ale nie były to jeszcze czasy, kiedy każdy krok młodych adeptów futbolu rejestrowały dziesiątki kamer. W okresie młodości polsko-niemieckiego atakującego nikogo nie okrzykiwano cudownym dzieckiem futbolu tylko z tego powodu, że potrafił na treningu ograć o parę lat starszego kolegę – do tego trzeba było dołożyć przede wszystkim twardy charakter.

Klosemu na pewno go nie brakowało, czego doskonałym potwierdzeniem jest przebieg jego kariery. Dziewięcioletni chłopak z Polski wyjeżdża do Niemiec, by w krótkim czasie przekonać do siebie naszych zachodnich sąsiadów, którzy widząc, że trafiła im się prawdziwa perełka, proponują mu grę w ich reprezentacji, zyskując tym samym napastnika na długie lata i wrzucając wielki kamień do ogródka PZPN-u. Cóż, Niemcy okazali się sprytniejsi, a sam Klose także nie mógł czekać w nieskończoność aż usłyszy od kogoś z rodzinnego kraju, że chce, by reprezentował barwy biało-czerwone.

O kraju swoich przodków jednak nie zapomniał, co niekiedy mu zarzucano. Owszem, nie obnosił się nigdy ze swoim przywiązaniem do Polski, jak Łukasz Podolski, ale też nigdy nie dał do zrozumienia, że ma ją w głębokim poważaniu. Często można było dostrzec w trakcie spotkań z jego udziałem, jak przeklina po polsku, a to – wedle niektórych – zawsze stanowi dobitne potwierdzenie przywiązania do danego kraju i języka jego obywateli. Ci, którzy go znają, zawsze powtarzają, że Mirek nigdy nie zapomniał o swojej ojczyźnie i odwiedza ją tak, często, jak tylko może. Dodają też, że jego spokój i opanowanie mogłyby pomóc w pracy trenera.

Klose rzeczywiście zamierza w niedługim czasie ją podjąć. Na razie przygotowują go do niej Joachim Loew oraz Hansi Flick, a więc osoby od wielu lat odpowiedzialne za sukcesy Nationalschaft. Kto wie, czy byłoby ich tak dużo, gdyby nie fakt, iż posiadała ona w swoich szeregach naszego bohatera. Dość powiedzieć, że to właśnie on jest obecnie najskuteczniejszym strzelcem w historii mistrzostw świata. W barwach Niemiec rozegrał aż 137 spotkań, zdobywając w nich 71 bramek, czym solidnie zapracował sobie na miano legendy. Co więc można więcej dodać? Może to, że w klubach też szło mu całkiem nieźle, a najbardziej obfitujący w puchary był dla niego pobyt w Bayernie Monachium, z którym zdobył dwa mistrzostwa kraju.

Nie było moim zamysłem tworzenie tekstu takiego, który powstaje zazwyczaj w momencie, gdy znany piłkarz ogłasza zawieszenie butów na kołku. Nie ma sensu opisywać tu wszystkich ważnych dat związanych z życiem Miroslava, czy tworzenie rankingu jego najpiękniejszych bramek, gdyż wiadomo, że jeszcze dziś wyrosną one jak grzyby po deszczu. Chodziło mi bardziej o wyrażenie swojego żalu z powodu odchodzenia tego typu graczy na sportową emeryturę. Na całe szczęście Mirek nie opuszcza nas jeszcze na zawsze, jak Ci, których wspominamy przy okazji dzisiejszego święta, ale mimo to trudno przejść wobec ogłoszenia końca jego pięknej kariery obojętnie.

Klose zawsze będzie bowiem kojarzył mi się z generacją piłkarzy przez wielkie „P”, nie zaś tymi, którzy są „produkowani” obecnie wręcz taśmowo, a na ich popularność większy wpływ ma ekstrawagancka fryzura niż umiejętności czysto piłkarskie. Osobiście uważam, że ostatnią okazją na zobaczenie prawdziwych gwiazd futbolu w jednym miejscu były mistrzostwa świata w 2006 r. Przypomnijcie sobie, jakie wówczas nazwiska widniały w składach Niemców, Francuzów, Włochów czy Brazylijczyków, kiedy telewizje ukazywały nam je przed rozpoczęciem danego meczu.

Cafu, Zidane, Del Piero, Ballack, Roberto Carlos, Gattuso, Henry, Ronaldo, Thuram, Ronaldinho I jeszcze wielu innych – to byli prawdziwi giganci. Z czasem ich pokolenie zaczęło się wykruszać, niektórzy zajęli się trenerką, inni wyjechali do USA czy innych krajów, by propagować futbol i zarobić jeszcze parę groszy. Każdy kolejny mundial czy czempionat Europy nie miał już tak wielkiej liczby znanych nazwisk, choć cieszyła możliwość zobaczenia jeszcze w akcji Iniesty, Pirlo czy Klosego właśnie.

Tego samego, który dziś oficjalnie powiedział: pas i dołączył do grona zawodników w stanie spoczynku. Wielką przyjemnością było patrzeć, jak przez lata szlifował grę głową, w której w pewnym momencie osiągnął perfekcję. Równie miło prezentował się widok radosnego Mirka, który świętował swoje gole efektownym saltem do przodu. Ceniono go za to, że najpierw brylował na murawie, a dopiero później w reklamach. W przypadku młodszych piłkarzy kolejność ta uległa odwróceniu, dlatego tak bardzo szkoda, że starsze pokolenie geniuszów ulega nieuchronnej redukcji. Dziś za sprawą naszego rodaka.

forbet728x90

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.

Więcej informacji na temat nowego bukmachera. 

Komentarze

komentarzy