Koniec Sturridge’a w Liverpoolu zbliża się nieubłaganie?

Sturridge

Daniel Sturridge to jedyny zawodnik z zabójczego ofensywnego trio Sterling–Suarez–Sturridge, który ostał się w Liverpoolu. Wszystko wskazuje na to, że i on w najbliższym oknie transferowym pożegna się z klubem. Anglik nie potrafi przekonać do siebie Juergena Kloppa, a gdy tylko otrzymuje od swojego trenera szanse, zaprzepaszcza je.

Niemiecki szkoleniowiec potwierdził, że pod koniec sezonu strony usiądą i omówią przyszłość napastnika. Może się jednak okazać, że Anglik do tego czasu podejmie już decyzję, którą prawdopodobnie będzie zmiana barw klubowych. Co takiego stało się z Sturridge’em, że z jednego z najlepszych napastników w Anglii stał się piłkarzem po prostu przeciętnym? Jeszcze pod koniec ubiegłego sezonu mieliśmy do czynienia z Liverpoolem, który dostał się do finałów dwóch pucharów. Wprawdzie oba mecze przegrał, jednak z optymizmem można było spoglądać w przyszłość. Daniel Sturridge w obu finałach wyszedł w podstawowym składzie „The Reds”. W meczach ligowych także był graczem pierwszego wyboru. Klub nie rozglądał się za nową „dziewiątką” i wszystko wskazywało na to, że obecny sezon może należeć właśnie do Daniela.

Niecały rok później Daniel Sturridge jest piłkarzem rezerwowym, który nie ma wielkich szans na przebicie się do podstawowego składu. Co więcej, nie jest nawet pierwszym rezerwowym Kloppa, który swoim wejściem na boisko ma robić różnię. Bez formy, bez zaufania ze strony trenera i w końcu z mocno nadszarpniętą pewnością siebie nie ma wielkich szans na odzyskanie swojej dawnej pozycji w Liverpoolu.

Sturridge

Kontuzje, które były znakiem charakterystycznym Sturridge’a, ale i jego największą bolączką, w tym sezonie nie mogą być wymówką. Owszem, nie obyło się bez urazów, jednak nie były one na tyle poważne i na tyle długotrwałe, by mówić o ich wpływie na dzisiejszą sytuację w drużynie. W większości meczów Anglik był do dyspozycji Juergena Kloppa. Pełne 90 minut rozegrał w tym sezonie zaledwie trzykrotnie i za każdym razem były to mecze o Puchar Ligi Angielskiej. W rozgrywkach Premier League był na boisku przez zaledwie 543 minuty na 1800 możliwych, co daje marne 30%. W tym roku kalendarzowym nie otrzymał od Kloppa nawet minuty w spotkaniach z czołówką – Chelsea, Tottenhamem, Manchesterem United czy Manchesterem City (30 grudnia 2016).

Ostatnie 90 minut Sturridge rozegrał 25 stycznia w meczu z Southampton, w rewanżowym półfinałowym starciu w rozgrywkach Pucharu Ligi. Wyglądał wówczas jak napastnik, który utracił zdolność zdobywania goli. A kiedy piłkarz taki jak on, nie potrafi robić tego, do czego został stworzony, staje się bezużyteczny. Był zbędnym balastem, który irytował siebie, kolegów, trenera i kibiców. Nie jest tajemnicą, że Juergen Klopp wymaga od swoich napastników czegoś więcej niż tylko zdobywania goli. Piłkarze mają zasuwać na boisku, zakładać pressing oraz w błyskawicznym tempie przechodzić z obrony do ataku. Sturridge nie jest piłkarzem, który lubi pracować dla zespołu, czym traci w oczach niemieckiego szkoleniowca.

Nie jest ryzykownym stwierdzenie, że Sturridge i Coutinho nie dogadują się na boisku tak, jak miało to miejsce w przeszłości. Na próżno szukać nici porozumienia Anglika z Firminio, który jest pierwszym wyborem Juergena Kloppa. W tej chwili Sturridge nie pasuje do koncepcji Niemca i w tej kwestii raczej niewiele się zmieni. Mimo to forma Anglika jest Liverpoolowi niezbędna, by na koniec sezonu znaleźć się w czołowej czwórce.

Sam Daniel, myśląc o odejściu do innego klubu, dobrą grą mógłby poprawić swoją pozycję negocjacyjną, a także sprawić, że zainteresuje się jakikolwiek czołowy klub. W innym zespole, pod wodzą innego trenera, mógłby odzyskać dawny blask i ponownie stać się ulubieńcem kibiców klubu, w którym przyszłoby mu grać. Czas Sturridge’a w Liverpoolu prawdopodobnie zbliża się ku końcowi. W interesie jego i jego obecnego klubu leży, by te ostatnie miesiące przebiegły pod znakiem niezłej formy i kilku ważnych goli.

Komentarze

komentarzy