Zlatan wydrylował Wisienki. Nowe twarze po pierwszej kolejce Premier League

afc-bournemouth-v

Premier League to jedna z najlepszych, ale i jedna z najbardziej wymagających lig świata. Nowo sprowadzeni zawodnicy często mają problem z przestawieniem się na klimat angielskiej piłki i ich premierowe próby mogą skończyć się tragicznie. Sprawdźmy więc, jak zaprezentowali się debiutanci. 

Długo wyczekiwany sezon rozpoczęło spotkanie Hull z mistrzami z Leicester. Na boisku zobaczyć mogliśmy m.in. Ahmeda Musę, który obok Mahreza i Fuchsa był najlepszy na placu gry spośród wszystkich Lisów. Rozegrał pełne 90 minut, stwarzał zagrożenie i otarł się asystę – gdyby Vardy był w formie strzeleckiej z poprzedniego sezonu. Zdecydowanie lepiej czuł się na lewym skrzydle. Wielkiego spotkania nie rozegrał, ale inaczej byśmy go oceniali, gdyby skuteczniejsi byli koledzy. Ten mecz z ławki rezerwowych oglądał natomiast Bartosz Kapustka, na którego przyjdzie czas w bardziej sprzyjających okolicznościach. Wykazać mógł się za to Luis Hernandez. Hiszpan nie pokazał jednak nic wielkiego, rozegrał wręcz przeciętną partię.

1024x768_Ahmed_Musa_Leicester

W rywalizacji beniaminka z Middlesbrough ze Stoke na placu gry oglądać mogliśmy Martena de Roona. Niestety, w 20. minucie Holender doznał kontuzji i musiał pożegnać się z dalszą grą. Szansy debiutu nie dostał natomiast Viktor Fischer.

Przy stanie 0:1 dla Watford na boisku zameldował się nowy nabytek Southampton Pierre-Emile Hojbjerg. Przez nieco ponad pół godziny zdziałał jednak niewiele. Oddał dwa strzały, ale może się pochwalić 100% skutecznością podań w tym spotkaniu (choć było ich jak na lekarstwo).

Typowane do spadku w przedsezonowych przewidywaniach Swansea ugrało trzy punkty na terenie Burnley. Bramkę zdobył Leroy Fer, ale całkiem dobrze zaprezentował się też Fernando Llorente. To po jego główce wyplutą przez bramkarza futbolówkę dobijał Fer. Jeszcze poza kadrą najnowszy nabytek Borja Baston.

W starciu Evertonu z Tottenhamem padł remis 1:1. W 56. minucie na murawie zameldował się Vincent Janssen. Już od pierwszych sekund mocno pracował na gola. Trafić się nie udało, ale Holender zaimponował niejednemu kibicowi Spurs. Był głodny piłki, ciągle chciał być pod grą, wychodził na najdogodniejsze pozycje. To dobrze wróży na przyszłość. Niewiele zabrakło, a cieszyłby się z upragnionej bramki. Trudny do wykonania strzał z kilku metrów obronił jednak Stekelenburg.

Niewielki udział w zwycięstwie Manchesteru City nad Sunderlandem miał Nolito. Prezentował się wręcz mizernie i został zmieniony jako pierwszy w zespole Guardioli, już w 59. minucie. Jeszcze około miesiąc do zdrowia wracał będzie Ilkay Gundogan.

Od mocnego uderzenia sezon zaczął Manchester United, podobnie jak nowe żądło Czerwonych Diabłów. W przypadku Zlatana Ibrahimovicia można mówić o zastopowanym zegarze biologicznym. Szwed hasał jak za najlepszych czasów, jeśli one w ogóle minęły. Dryblował, czasem wręcz objeżdżał rywali. Gdyby bramki Bournemouth nie strzegł Artur Boruc, Ibra dorzuciłby pewnie drugiego gola, bezpośrednio z rzutu wolnego. Debiut niemal wymarzony. Zresztą, Ibra lubi przywitać się z przytupem. Strzelał w premierowych spotkaniach we Włoszech, Hiszpanii, Francji, Lidze Mistrzów i teraz. Portal whoscored.com właśnie jego wybrał piłkarzem meczu. Według ekspertów Premier League został nim Eric Bailly i z tym wyborem też nie ma co polemizować. Reprezentant WKS jest tym, kto wreszcie może zbliżyć się do poziomu Rio Ferdinanda. Na ostatni kwadrans wszedł Henrikh Mkhitaryan.

W szalonym meczu Arsenal – Liverpool w 67. minucie Arsene Wenger wpuścił Granita Xhakę. Szwajcar mógł zaimponować jedynie celnością podań, bo ta wyniosła 96%. Warto też odnotować, że ujrzał żółty kartonik. Od samego wejścia na boisko zawodnik był niesamowicie naładowany, co przełożyło się na kilka niepotrzebnych fauli. Po drugiej stronie barykady pełne 90 minut grał Ragnar Klavan, który zagrał na pewno lepiej niż jego kolega z linii obrony Dejan Lovren. Estończyk pokusił się nawet o strzał, jednak mógł zachować się lepiej przy bramkach rywali. Poczynania kolegów z ławki oglądać musieli natomiast Joel Matip i Marko Grujić.

W ostatnim spotkaniu pierwszej kolejki między Chelsea a West Hamem, szanse debiutu otrzymało czterech piłkarzy. Do momentu wyrównania przez Collinsa najlepszy w ekipie Młotów był Arthur Masuaku sprowadzony niedawno z Olympiakosu Pireus. Już w 35. minucie za kontuzjowanego Ayew wszedł Gokhan Tore i był nieskuteczny w swoich poczynaniach jak większość kolegów. Na plus praca w obronie. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej części rywalizacji zadebiutował Sam Byram, któremu już teraz nie brakuje odwagi. Jego zadaniem było napsuć trochę krwi Hazardowi, co po części uczynił. Na pewno też trochę zmęczył Belga swoim uporem. W meczowej kadrze zabrakło miejsca dla Sofiane Feghouliego. W ekipie Antonio Conte dobrze wypadł wprowadzony na ostatnich pięć minut Michy Batshuayi. Miał olbrzymi wkład w zwycięskie trafienie Diego Costy, jako ostatni dogrywał piłkę Brazylijczykowi z hiszpańskim paszportem.

Po pierwszych meczach nie należy stawiać jakichkolwiek diagnoz. Jednak wiemy też, jak istotne w kontekście dalszych poczynań jest pierwsze wrażenie. Kilku zawodników pozostawiło po sobie naprawdę przyjemne odczucia, co każe nam czekać na kolejne spotkania z jeszcze większą niecierpliwością.

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Komentarze

komentarzy