Kojarzycie Suso? Tak, to hiszpański 23-letni pomocnik, Mistrz Europy U-19 z 2012 roku, który w sobotę świętował urodziny. Po dzisiejszych wydarzeniach ma jednak twardy orzech do zgryzienia i zapewne nauczy się, żeby przed meczami bardziej ważyć słowa. O co chodzi? Zaraz wyjaśnimy.
Jesus Joaquin Fernandez Saez de la Torre, znany lepiej jako Suso, od wczesnych lat był dużym talentem, przechodząc przez kolejne szczeble reprezentacyjnej młodzieżówki od U-17, na U-21 kończąc. W 2010 roku jako niespełna 17-latek przeszedł z Cadiz do Liverpoolu, którego niestety nie udało mu się podbić. Po rocznym wypożyczeniu do Almerii w sezonie 2013/2014 mógł sądzić, że będzie inaczej, jednak runda jesienna to zero gry i pojawiające się na horyzoncie pytanie, co robić, by ten stan rzeczy zmienić.
Pomocną dłoń wyciągnął Milan, ściągając zawodnika zimą za 1,3 miliona euro. Pomyślicie: „Koniec problemów?” – nic z tych rzeczy. Sześć meczów na wiosnę 2015 roku, jedno spotkanie jesienią, jednym słowem – dramat. No ale przecież nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zima 2016 to z pewnością okres w karierze, który Hiszpan będzie wspominał najmilej przez wiele lat. Wypożyczenie do Genui, gra od deski do deski, sześć bramek w 19 spotkaniach. Cud, odrodzenie, dojrzenie do pokładanych w nim nadziei… Nazywajcie to jak chcecie, ale to jest właśnie najpiękniejsze w piłce i na podstawie podobnych przypadków można by zrobić całkiem niezłe filmy. Wracając do zainteresowanego – po świetnym okresie latem wrócił do Milanu i nie zamierza zwalniać. Gra dużo, wyróżnia się, trener mu ufa.
Suso jednak chyba sam siebie nie docenia tak, jak powinien, ponieważ przed derbowym meczem z Interem w udzielanym wywiadzie powiedział o kilka słów za dużo…
„Jeśli uda mi się ustrzelić dublet, wtedy wracam do domu na piechotę. Mieszkam niedaleko Milanello!”
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby faktycznie mieszkał niedaleko San Siro. Najbardziej istotnym faktem jest jednak to, że stadion, na którym rozegrano derby, znajduje się ok. 40 kilometrów od Milanello, czyli ośrodka treningowego drużyny Vincenzo Montelli. Kto śledzi Serie A, resztę już wie – Suso strzelił dwie bramki w zremisowanym 2:2 spotkaniu z Interem. Wywiązując się z zakładu, zyskałby nie lada szacunek, jednak cała sytuacja wyjaśniła się kilka godzin po meczu:
„Nie wygraliśmy, więc nie wrócę na pieszo. Wydawało się niemal niemożliwe, żebym ustrzelił dublet, ale zrobiłem to”.
Jak widać, wywijanie się z obietnic i przekręcanie własnych słów idzie mu całkiem sprawnie, politycy już myślą sobie „moja krew”. Człowiek uczy się całe życie, jednak najbardziej w okresie „błędów młodości”. To była jedna z tych lekcji, po której trzeba będzie wyciągnąć wnioski i bardziej uważać na słowa.