Reprezentacja Polski zakończyła rok w rozczarowującym stylu, przegrywając na PGE Narodowym z Węgrami 1:2. Ten rezultat kosztował „Biało-Czerwonych” rozstawienie w barażach. Nic dziwnego, że tuż po meczu pojawił się temat zwolnienia Paulo Sousy. Na taki ruch PZPN najprawdopodobniej sobie nie pozwoli. Wszystko za sprawą rekompensaty, jaką musiałby wypłacić portugalskiemu selekcjonerowi Polski Związek Piłki Nożnej.
Paulo Sousa przejął reprezentację Polski w styczniu 2021 roku. Od tego momentu 51-latek poprowadził naszą kadrę w piętnastu spotkaniach. Bilans Portugalczyka jest następujący: 6 zwycięstw, 5 remisów oraz 4 porażki. Wygrane przypadają na potyczki z niżej notowanymi rywalami. Są to: Andora (dwukrotnie), San Marino (dwukrotnie) i Albania (dwukrotnie). Sousa nie zdołał pokonać wyżej notowanych przeciwników czy rywali na bardzo podobnym poziomie.
Ogromne koszty zwolnienia
Nic dziwnego, że po takich wynikach pojawił się temat zwolnienia Paulo Sousy. Jak na razie nic nie wskazuje na to, by PZPN zdecydował się na taki ruch. Być może wpływ na postawę związku ma kontrakt, jaki podpisał Paulo Sousa. Szczegóły ujawnia Maciej Szmigielski – dziennikarz „Przeglądu Sportowego” i Onetu.
Według wspominanego źródła, Paulo Sousa zarabia 75 tys. euro miesięcznie. Drugie tyle idzie na cały sztab Portugalczyka, który złożony jest z jego rodaków. W związku z zakwalifikowaniem się do baraży, umowa Paulo Sousy została przedłużona do końca marca przyszłego roku. Oznacza to, iż zwolnienie Portugalczyka oraz jego sztabu kosztowałoby związek aż 750 tys. euro, czyli około 3,5 miliona złotych.
Na taki ruch PZPN najprawdopodobniej nie może sobie pozwolić. W szczególności, że po zwolnieniu Sousy konieczne byłoby zatrudnienie nowego selekcjonera.