Raków Częstochowa pokonał 1:0 Radomiaka i awansował na drugie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Pierwsze minuty spotkania obfitowały w emocje, gdyż goście objęli prowadzenie już w trzynastej sekundzie meczu. Przez kolejnych dziewięćdziesiąt minut żadnej ze stron nie udało się już trafić do siatki.
Błyskawiczny nokaut?
Już w trzynastej sekundzie spotkania Radomiak został wsadzony na karuzelę rozpędzaną przez Marka Papszuna i jego podopiecznych. Częstochowianie postawili na element zaskoczenia i od razu po rozpoczęciu gry ze środka ruszyli odważnie w kierunku bramki gospodarzy. Zanim piłkarze Dariusza Banasika zorientowali się co się święci Filip Majchrowicz zmuszony był wyciągać piłkę z siatki po raz pierwszy.
Raków nie zamierzał jednak zwalniać. Narzucone przez piłkarzy Marka Papszuna tempo było dla Radomiaka zabójcze. Częstochowianie odbierali piłkę rywalom jeszcze na ich połowie i błyskawicznie stwarzali zagrożenie pod bramką Majchrowicza. Jedyne co mogli robić radomianie, to starać się wyprowadzać lekko chaotyczne kontrataki licząc na to, że nie odsłonią się za mocno i bezlitosny dziś Raków tego nie wykorzysta.
Im bliżej ostatniego gwizdka pierwszej połowy tym tempo akcji rozgrywanych przez Raków malało, ale rozegrać 45 minut na takiej intensywności nie byłby w stanie nawet Bayern Monachium. Częstochowianie nie oddali jednak inicjatywy i nadal byli w stanie stwarzać zagrożenie pod bramką Majchrowicza. Żeby przypieczętować zwycięstwo piłkarze Marka Papszuna potrzebowali jednak drugiej bramki, która w pierwszej połowie nie padła.
Pierwsza bramka ustawiła mecz
W drugiej połowie tempo rozgrywania akcji nieco spadło. Raków nadal stwarzał sobie groźne sytuacje, ale znacznie częściej do głosu zaczęli dochodzić piłkarze z Radomia. Pierwsza połowa nieco nas rozpieściła i pomimo że druga również stała na całkiem niezłym poziomie to można było odnieść wrażenie, że obie drużyny mocno spuściły z tonu.
Raków cały czas nie potrafił zdobyć drugiej bramki, która zamknęłaby losy tego spotkania, natomiast Radomiak usilnie starał się stwarzać kolejne sytuacje, by zbliżyć się do zdobycia wyrównującego gola. Trzeba przyznać, że podopieczni Dariusza Banasika wyglądali w drugiej połowie o wiele lepiej i przez większość czasu to oni byli w posiadaniu inicjatywy.
Częstochowianie mogli przypieczętować losy meczu wykorzystując błąd Majchrowicza, ale pomyłki bramkarza, który pokusił się o drybling we własnym polu karnym nie wykorzystał Tudor. Lepszej okazji Raków już w tym meczu nie miał, a Radomiak choć walczył do ostatnich sekund, również nie potrafił już trafić do siatki. Spotkanie zakończyło się więc rezultatem 0:1, a jedyna bramka zdobyta w spotkaniu padła w trzynastej sekundzie.
Radomiak – Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
0:1 Papanikolaou 1′