Wzajemna niechęć pomiędzy drużynami piłkarskimi i ich kibicami to niejednokrotnie niemal obowiązek i temat – rzeka. Niektóre historie urosły do rangi tzw. „urban legend” i krążą po świecie jako ciekawostka, niektóre przerażają i wywołują niesmak, jeszcze inne bawią do łez. Każdy kraj, niezależnie od stopnia sportowego rozwoju i osiągnięć, posiada drużyny, które są znane z tego, że się wzajemnie nienawidzą. Na Wyspach są to konflikty na linii Celtic – Rangers, Arsenal – Tottenham, Manchester United – Liverpool, w Polsce Legia – Lech, Wisła – Cracovia, a w Niemczech… Borussia Dortmund i Schalke 04 Gelsenkirchen. Przenieśmy się zatem z „kraju, gdzie piłka nożna stanowi białą plamę na mapie świata, a w Europie więcej słychać o jej kibicach” do naszych zachodnich sąsiadów. Panie i Panowie, witam w Zagłębiu Ruhry – miejscu, gdzie rządzi przemysł i futbol.
Podobnie jak w przypadku konfliktów występujących na Wyspach, tak i ten w Niemczech swój początek datuje na lata dwudzieste ubiegłego wieku, a jego przyczyny nie są czysto sportowe. Rywalizacja pomiędzy Schalke a Borussią ma podłoże gospodarczo – przemysłowe, co nie dziwi przez wzgląd na teren, z jakiego pochodzą obydwa kluby. Nie zabrakło też akcentu politycznego, według źródeł pochodzących z lat ’30 i ’40 Schalke było faworyzowane przez nazistów, natomiast Borussię III Rzesza wyraźnie dyskryminowała. Biorąc pod uwagę czasy, o jakich mówimy, sprawa robi się poważna.
Obydwa kluby powstały w pierwszej dekadzie XX wieku, Borussia została założona w 1909 roku i jest młodsza od swojego największego rywala o 5 lat. Schalke założyła grupa uczniów szkół średnich, inicjatorami powstania klubu z Dortmundu byli także studenci. BVB na swoim koncie ma osiem tytułów mistrzowskich i trzy puchary Niemiec, co czyni ją jednym z najbardziej utytułowanych niemieckich klubów. Drużyna z Gelsenkirchen w historii zapisała się jako siedmiokrotny mistrz Niemiec i czterokrotny zdobywca Pucharu Niemiec, zatem pod względem sukcesów różnica pomiędzy klubami jest niewielka. Podobnie sprawa się ma z miejscami, jakie zajmują drużyny w tabeli Bundesligi. BVB plasuje się na drugiej pozycji i wyprzedza trzecie Schalke o zaledwie jeden punkt, rywalizacja o wicemistrzostwo trwa zatem w najlepsze i wciąż ciężko wytypować, kto je wywalczy w tym sezonie. Jeśli przeprowadzono by wśród Polaków ankietę na temat popularności niemieckich drużyn w naszym kraju, Borussia prawdopodobnie zdeklasowałaby Schalke. A wszystko to ze względu na trzech Polaków reprezentujących barwy Dortmundu od kilku sezonów. Mało kto wie, że Polacy nie tylko obecnie odgrywają dużą rolę w Bundeslidze, nasi rodacy maczali palce przy powstaniu obydwu drużyn. Wspomniani studenci, którzy założyli klub z Dortmundu byli zrzeszeni w katolickiej organizacji imigrantów pochodzących z dzisiejszej Wielkopolski. Natomiast „polskość” drużyny z Gelsenkirchen odcisnęła się na tyle mocno, że funkcjonuje obecnie we współczesnej nazwie stadionu – Arena auf Schalke. W dosłownym tłumaczeniu Arena na Schalke, co wywodzi się od polskich przybyszów ze Śląska, którzy zwykli mawiać „Idziemy na Schalke!” Skąd tyle tej polskości w niemieckich drużynach? Ponad sto lat temu do Zagłębia Ruhry ściągały tysiące imigrantów z całych Prus, także z terenów dzisiejszej Polski. Ich cel był prosty: dobrze zarobić i godnie żyć dzięki uczciwej pracy. A pracy w Zagłębiu Ruhry nie brakowało. Aby zapewnić robotnikom rozrywkę, zatrzymać ich w Niemczech oraz budować ich lokalną tożsamość, powstawały kluby sportowe. W ich narodzinach niejednokrotnie udział brali właśnie Polacy, z czasem drużyny piłkarskie stały się mocno związane ze społecznościami, w których przyszło im funkcjonować.
Każdy mecz pomiędzy BVB a Schalke nazywany jest Derbami Westfalii, Derbami Zagłębia Ruhry bądź Derbami Reńskimi (w Niemczech Revierderby), co nawiązuje oczywiście do miejsca, z którego pochodzą kluby. Drużyny wywodziły się z tych samych środowisk robotniczych. Dortmund i Gelsenkirchen dzieli zaledwie 30 kilometrów, lecz miasta te miały podobny górniczo-przemysłowy charakter. Do dziś zawodnicy Schalke nazywani są „Die Knappen”, co po polsku oznacza „Górnicy”. Z czasem Borussii zaczęło przybywać kibiców wywodzących się z klasy średniej, natomiast zespół z Gelsenkirchen długie lata uwielbiany był przez wspomnianych górników i robotników budowlanych. Ten fakt znacznie wpłynął na rozwój konfliktu, różnice klasowe od zawsze stanowiły mocny fundament nienawiści i niejednokrotnie były nie do przeskoczenia. Co ciekawe, to Borussia w początkach swojej historii miała barwy niebiesko-białe, które dodatkowo ozdabiał czerwony pas – symbol solidarności z klasą robotniczą. Natomiast „Die Knappen”, grający dzisiaj w niebiesko-białych koszulkach, początkowo prezentowali się w kolorach żółto-czerwonych.
Sytuacja pogorszyła się w latach pięćdziesiątych, kiedy BVB zaczęła odnosić znaczące sukcesy i zdobywać tytuły mistrzowskie, dla fanów „Górników” stało się to nie do zniesienia. Tym bardziej, że to zawodnicy Schalke w poprzednich latach (szczególnie w trzeciej dekadzie XX wieku) byli faworytami w Lidze Niemieckiej. Walka o sławę i prymat w latach trzydziestych to szczególnie ciekawy temat. W 1933 roku doszło do reformy niemieckiego systemu ligowego, za którym stali… naziści. Niemcy zostały podzielone na szesnaście tzw. „Gaulig”, a zwycięzcy każdej z nich mieli walczyć o mistrzostwo kraju. Z drugiej strony władze starały się osłabiać kluby wywodzące się z tych grup społecznych, które nie odpowiadały ideologii NSDAP – chodziło oczywiście o środowiska socjalistyczne oraz religijne. Jedynym właściwym kierunkiem był narodowy socjalizm, w który idealnie wpisywało się Schalke 04. Jak wcześniej wspominałam, Borussia nie chciała mieszać się w sprawy polityczne, a jej kibice wywodzący się z klasy średniej nie patrzyli zbyt przychylnie na zmiany zachodzące w Niemczech. Ówczesny prezes Borussii został usunięty przez władze ze stanowiska, a to wszystko dlatego, że znany był z antynazistowskich poglądów i odmówił wstąpienia do NSDAP. Z kolei pracownicy drużyny z Dortmundu wydawali w siedzibie swojego klubu nielegalną gazetkę sprzeciwiającą się polityce nowych władz. Wszyscy stracili pracę i zostali aresztowani, a pod koniec wojny zginęli w masowej egzekucji.
Zupełnie przeciwne nastawienie do nazistowskiego reżimu mieli pracownicy i kibice robotniczego Schalke 04 Gelsenkirchen. Wspierali oni Hitlera, wierzyli w jego obietnice i popierali politykę oraz działania nazistów. Klub nie zabiegał o sympatię popleczników Hitlera, obyło się też bez zbędnego „wazeliniarstwa”, jednak mimo to jego antagonizm wyjątkowo spodobał się władzom NSDAP. Drużyna przeżywała prawdziwy rozkwit, dzięki wsparciu miasta powstał nowy, piękny stadion Schalke, który regularnie zapełniali robotnicy: pracownicy hut, fabryk i kopalń. „Górnicy” odnosili szereg sukcesów na arenie narodowej, symbolem powodzenia i sławy drużyny był właśnie nowy stadion. Naziści postanowili wykorzystać znakomitą sytuację klubu do działań propagandowych. Pracownicy NSDAP promowali drużynę składającą się z samych Niemców oraz pełen przepychu i bogactwa stadion jako symbol nowych, dobrych czasów, dając wyraźnie do zrozumienia, że jest to zasługa ich działań. W przeciwieństwie do rewelacyjnej formy Schalke, Dortmund był w dramatycznej sytuacji. Przez swój antagonizm klub był szczególnie ciężko doświadczony przez alianckie bombardowania. Stadion i budynki klubowe były praktycznie zrównane z ziemią, więc tym ciężej było zawodnikom Borussii wrócić do normalnego funkcjonowania. Mimo skomplikowanej sytuacji i kłód, jakie naziści rzucali pod nogi „żółto – czarnym”, drużyna z Dortmundu podniosła się i po wojnie „odwdzięczyła się” Schalke za wszystkie wcześniejsze niepowodzenia odnosząc sukcesy w latach pięćdziesiątych.
Mimo tego, że upłynęło kilkadziesiąt lat od tych dramatycznych wydarzeń, konflikt trwa w najlepsze, dodatkowo podsycają go media. Wojna toczy się nie tylko pomiędzy sympatykami obydwu drużyn z Zagłębia Ruhry, ale także między jej zawodnikami i szkoleniowcami. W jednym z wywiadów trener BVB Juergen Klopp przyznał: W Dortmundzie pewnie wybaczono by nam brak mistrzostwa, ale nigdy nie wybacza się porażki z Gelsenkirchen. O Derbach Westfalii wypowiedział się także Tomasz Hajto, były piłkarz Schalke: W Niemczech to jedno z najważniejszych spotkań w sezonie. Dla Schalke i Borussii znaczy więcej niż mecze z Bayernem Monachium! W tym przypadku mamy jednak nie tylko zderzenie klubów walczących o dominację na lokalnym podwórku, ale i emocje związane ze starciem kibiców, którzy ewidentnie się nie cierpią. Nienawiść między nimi jest ogromna. Kiedy grałem w Schalke, to miałem to szczęście, że z Borussią nigdy nie przegrałem. O ile dobrze pamiętam, zaliczyłem trzy remisy, w pozostałych meczach zwyciężyłem. W tym 4:0 w Dortmundzie. Dla nich to było bardzo bolesne. O ile zawodnicy i włodarze obydwu drużyn ograniczają się do potyczek słownych, sympatycy klubów próbują sobie dokuczyć jak tylko się da. Nienawiść między najbardziej zagorzałymi kibicami BVB i Schalke jest tak wielka, że w rozmowach nie wymieniają nawet nazwy wrogiego klubu. Gelsenkirchen nazywany jest Herne West, a Dortmund – Lüdenscheid Nord. Nazwy te pochodzą od znajdujących się w pobliżu miasteczek. Podczas każdych Derbów Zagłębia Ruhry nie brak petard, pirotechniki i przyśpiewek mających ośmieszyć rywala. Na trybunach odbywa się prawdziwa feta, brakuje tylko szampana. Ilość decybeli jest ogromna, bowiem mało kto tam milczy, zazwyczaj krzyczy kilkadziesiąt tysięcy gardeł. Przyśpiewki fanów Borussii skierowane do rywali dotyczą głównie historycznej przeszłości „Górników”, niejednokrotnie sympatycy BVB słowo Schalke zastępują wulgaryzmem scheiße. Sympatycy drużyny z Gelsenkirchen nie pozostają im dłużni i serwują im równie oryginalne utwory. Nie tylko niezbyt chlubna przeszłość Schalke daje kibicom Borussii psychiczną przewagę i powód do wyśmiewania odwiecznego wroga, fani BVB wypominają „Górnikom” brak sukcesów. Podczas gdy „żółto-czarni” dwukrotnie tryumfowali w Bundeslidze w latach dziewięćdziesiątych i trzykrotnie w latach 2002 – 2012, Schalke nie zdobyło mistrzostwo od… 1958 roku. W maju 2007 roku, gdy „Górnicy” przegrali zarówno derby, jak i walkę o mistrzostwo Niemiec ze Stuttgartem, pojawiły się okolicznościowe koszulki Borussii celebrujące te klęski rywali. Rok później kibice BVB hucznie świętowali 50 lat od ostatniego tytułu mistrzowskiego klubu z Gelsenkirchen. Po meczu derbowym 25 października 2013 roku, przegranym przez Schalke 1:3, władze „Górników” ogłosiły pięcioletni zakaz wstępu na własny stadion dla 498 (!!!) piłkarskich fanów zespołu Borussii Dortmund. Powód? W trakcie spotkania kibice z Dortmundu rzucali na murawę boiska race świetlne, które powodowały konieczność przerywania meczu, a po spotkaniu zniszczyli fragment ogrodzenia stadionu. Takie zachowanie zagrażało bezpieczeństwu zawodników, kibiców i działaczy Schalke. Decyzja została podjęta w celu wyeliminowania zagrożenia w przyszłości – tak napisano na oficjalnej stronie klubu. Decyzję podjęto w trzy dni po meczu towarzyskim z FC Koeln, wygranym przed gości 2:1. Po spotkaniu doszło do awantur między kibicami obu zespołów, jedna osoba została ciężko ranna.
Mimo tych sytuacji, Derby Zagłębia Ruhry można śmiało zaliczyć do jednych z najbezpieczniejszych w Europie, a przytoczone akty agresji do nielicznych epizodów. Zazwyczaj manifestacja wzajemnej niechęci ogranicza się do potyczek słownych i wymyślania coraz to oryginalniejszych żartów na temat rywala. Kibice obydwu drużyn mieszkający w tej samej aglomeracji przeważnie żyją w zgodzie, nienawidzą się głównie najbardziej zagorzali fanatycy zespołów z Zagłębia Ruhry. Co ciekawe, na meczach Borussii z Schalke sektory poszczególnych klubów oddzielone są jedynie schodami, na których znajdują się stewardzi i ochrona stadionu. Jest to dowód na to, że podczas spotkań obu drużyn, mimo całej medialnej otoczki i przeszłości klubów, jest bezpiecznie. Porównując te derby z meczami Celtiku z Rangersami, czy też Wisły z Cracovią różnica jest kolosalna.
[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=FHywRb9megA” width=”640″ height=”400″ /]
To był ostatni odcinek serii „obowiązek nienawiści”, o konfliktach drużyn wspomnianych we wstępie możecie przeczytać tutaj:
Tottenham – Arsenal
Celtic – Rangers
Manchester United – Liverpool
Legia – Lech
Wisła – Cracovia
/Sylwia Siry/