Copa America: Argentyński horror, Kolumbia za burtą

Za nami trzeci ćwierćfinał Copa America. Jedno co możemy na pewno po nim powiedzieć to to, że jesteśmy niezmiernie wdzięczni, że się skończył. Piłkarze Argentyny i Kolumbii nie pozwolili nam cieszyć się wspaniałym widowiskiem i mecz ten musiał znaleźć rozstrzygnięcie w rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry było 0:0 i tylko czteropak RedBulla albo mocna czarna kawa były w stanie uratować widza przed telewizorem.

To co trzeba odnotować, to kolosalna przewaga Argentyńczyków. Kolumbia praktycznie nie wychodziła z własnej połowy i z pewnością była bardzo zadowolona z remisu utrzymanego po 90 minutach spotkania. Jose Pekerman zaszokował wszystkich nie wystawiając tym razem w pierwszym składzie Radamela Falcao. Wprowadził go dopiero po przerwie, jednak widać, że El Tigre daleki jest od swojej optymalnej formy. Warto podkreślić, że kapitalnie spisała się defensywa Los Cafeteros, która wychodziła obronną ręką z każdej opresji. Na szczególne wyróżnienie zasługują David Ospina oraz Jeison Murillo, który w końcówce spotkania wybił piłkę praktycznie z linii bramkowej. Kolumbijczyków ratowało także obramowanie bramki. Raz w poprzeczkę strzelił Ever Banega, zaś później w słupek trafił Nicolas Otamendi. W Argentynie szczególnie aktywny był Angel di Maria, który swoimi precyzyjnymi dośrodkowaniami siał popłoch wśród obrońców Kolumbii, jednak ani razu jego koledzy z ofensywy nie byli w stanie wykończyć tych precyzyjnych podań. Dobrze grał też Leo Messi, który próbował swoich sił dynamicznymi rajdami, jednak był bardzo dobrze pilnowany przez Santiago Ariasa. Raz oddał bardzo groźny strzał dobijając akcję Sergio Aguero, jednak kapitalnie w bramce kolumbijskiej po raz kolejny spisał się David Ospina. Kolumbijczycy mieli w całym meczu raptem dwie klarowne okazje do strzelenia gola. Argentyna dominowała w każdym aspekcie gry i ciężko powiedzieć, żeby było to zaskoczeniem. Piłkarze Jose Pekermana zagrali niczym zaprogramowani na remis i z pewnością odetchnęli z ulgą gdy doszło do rzutów karnych.

W nich pierwszy do głosu doszedł James Rodriguez. Nie pomylił się i było 1:0 dla Kolumbii. Wyrównał Messi, po czym identycznie uderzył Radamel Falcao. Dla Argentyny strzelił jeszcze Ezequiel Garay, nie dając szans Ospinie piekielnie mocnym uderzeniem na tablicy wyświetlał się wynik 2:2. Do piłki podszedł Juan Cuadrado i znowu strzelił w lewy góry róg i znowu Romero dał się oszukać, przez co zrobiło się 3:2. Wyrównał Ever Banega, po czym podszedł do piłki Muriel, który uderzył w stylu Sergio Ramosa w pamiętnym półfinale Ligi Mistrzów przeciwko Bayernowi Monachium. Takiego problemu nie miał Ezequiel Lavezzi i Argentyńczycy wyszli na prowadzenie. Kolumbia stanęła przed ostatnią szansą na pozostanie w grze. Do tego odpowiedzialnego zadania wyznaczono Cardonę, który cudem umieścił piłkę w bramce i wlał resztki nadziei w serca kolumbijskich piłkarzy i kibiców. Lucas Biglia mógł skończyć te próbę nerwów, jednak strzelił obok bramki i modły Kolumbijczyków zostały wysłuchane. Los Cafeteros nadal mieli szansę na półfinał imprezy. Długo się jednak nie nacieszyli, bowiem chwilę później fatalnie uderzył Camilo Zuniga i jego strzał został obroniony przez Romero. Sprawy nabrały niesamowity obrót, ponieważ podchodzący do piłki Rojo również spanikował i trafił piłką w poprzeczkę. Cały czas było więc 4:4 i nie mogliśmy doczekać się zwycięzcy tego pojedynku. Murillo strzelił jeszcze gorzej niż Muriel i wydawało się, że jest to koniec marzeń Kolumbii o pozostaniu w Chile. Do „wapna” podszedł Carlos Tevez i dał upragnione zwycięstwo reprezentacji Albicelestes. 5:4 w karnych dla drużyny Gerardo Martino.

Argentyna zasłużenie wygrała swój ćwierćfinał i zmierzy się w następnej fazie ze zwycięzcą jutrzejszego spotkania Brazylia – Paragwaj. Warto zaznaczyć, że po raz pierwszy w tym turnieju oglądaliśmy rzuty karne. Choć zabrakło w tym meczu emocji, kibice mogli drgnąć w fotelach podczas serii jedenastek, bo w nich naprawdę było ciekawie. Kolumbijczyków należy pochwalić za niesamowitą determinację i wybitną postawę w defensywie. Tak jednak musiała się skończyć ta ofensywna opieszałość i to właśnie James Rodriguez i spółka żegnają się z turniejem.

Argentyna – Brazylia 0:0

Karne 5:4

Awans: Argentyna

Argentyna (4-3-3): Romero; Zabaleta, Garay, Otamendi, Rojo – Mascherano, Biglia, Pastore – Messi, Aguero, Di Maria.

Kolumbia (4-4-2): Ospina; Zuniga, Zapata, Murillo, Arias – Cuadrado, Mejia, James, Ibarbo – Teo, Jackson.