Fantasy Premier League: Co wypaliło, a co zawiodło w 18. kolejce?

Wczoraj cały dzień mogliśmy się emocjonować rozgrywkami Premier League. Zaczęło się od kolejnej porażki „Czerwonych Diabłów”, tym razem na Brittania Stadium. Potem Leicester poniosło drugą porażkę w sezonie, następnie Tom Cleverley zapewnił swojej drużynie zwycięstwo w ostatniej sekundzie oraz skompromitował się Arsenal.

Co wypaliło?

Kevin de Bruyne

Belg po kilku bezbarwnych występach, znów pokazał się ze swojej najlepszej strony. Gol i dwie asysty z pewnością usatysfakcjonowały jego posiadaczy w Fantasy. Złożyło się to na szesnaście punktów. Jeżeli ktoś miał pomocnika „The Citizens” na kapitanie, to ten dał mu aż trzydzieści dwa „oczka”.

Tottenham Hotspur

Piłkarze Tottenhamu po raz kolejny udowodnili, że ich defensywa jest jedną z najlepszych w całej lidze, a do tego kolejne trafienia dorzucił na swoje konto Harry Kane. Anglik strzelił dwie bramki, co ucieszyło jego posiadaczy w Fantasy, bo trzynaście punktów to bardzo dobry wynik. Do tego po raz kolejny zapunktował Toby Alderweireld oraz jego koledzy z obrony.

Obrona Swansea

O „Łabędziach” w przekroju całego sezonu nie można powiedzieć nic dobrego, ale trzeba zauważyć, że ich obrona drugi raz z rzędu zachowała czyste konto, a Ashley Williams po raz kolejny dostał aż trzy „oczka” bonusowe. Zapewne dużo Polaków ma też w swoim składzie Łukasza Fabiańskiego, który oczywiście również solidnie ostatnio punktuje.

Co nawaliło?

Kapitan

W większości gracze FPL powierzali w tej kolejce opaskę kapitańską Romelu Lukaku i Riyadowi Mahrezowi. Obydwaj zawiedli i nie przynieśli żadnych punktów, poza tymi za występ. Oznacza to, że jeżeli ktoś trafił z kapitanem, to prawdopodobnie odskoczył w tabeli reszcie stawki. Spore zmiany zaszły też pewnie wśród najlepszych na świecie, bo ponad połowa graczy z pierwszego 1000 miała na kapitanie właśnie Belga lub Algierczyka.

Arsenal

Kanonierzy zupełnie upokorzyli się na St. Mary’s i nie potrafili złożyć ani jednej składnej akcji. Efektem tego była porażka aż 4:0. Punktów nie dali nam Mesut Özil i Olivier Giroud, a także cała obrona „Kanonierów”, bo cztery stracone bramki to przecież dwa punkty minusowe. Nie radziłbym jednak od razu ich sprzedawać, bo następne spotkania Arsenal gra na u siebie z Bournemouth i Newcastle, a w nich mogą solidnie punktować.

Leicester

„Lisy” poniosły drugą porażkę w tej kampanii i po raz pierwszy punktów w Fantasy nie przyniósł żaden z zawodników Claudio Ranieriego. W ofensywie nie błyszczeli Jamie Vardy i Riyad Mahrez, do tego nie punktował Marc Albrighton ani obrona, nawet bramkarz… Niespotykana sytuacja. Liczymy na szybką poprawę, bo nie do tego się przyzwyczailiśmy!

A już za dwie godziny zapowiedź kolejnej kolejki pod kątem Fantasy. Premier League nie zwalnia tempa!