Z Medellin po Puchar Wyzwolicieli

Mówisz piłkarska Kolumbia – myślisz reprezentacja kraju, która zadziwia świat i była czarnym koniem ostatniego mundialu oraz futbolowa kopalnia, która regularnie dostarcza europejskim klubom dziesiątki świetnych zawodników. Teraz towarem eksportowym, przynajmniej na chwilę, został klub Atletico Nacional Medellin. Podopieczni Reinaldo Ruedy przed momentem byli najlepszą drużyną fazy grupowej Copa Libertadores 2016. Już dzisiaj zaczynają walkę w 1/8 finału meczem z Huracanem. Transmisja od 0:30 w Sportklubie!

Ktoś, kto dopiero dzisiaj zaczyna interesować się futbolem latynoamerykańskim, może sądzić, że skoro reprezentacja Kolumbii jest tak mocna, jak dawno nie była, to pewnie kluby z tego kraju odnoszą sukcesy na arenie międzynarodowej. Nic bardziej mylnego! Oczywiście, w ostatnich latach wszystko poszło do przodu, ale historia jest nieubłagana. Na przestrzeni 56 edycji Copa Libertadores, tylko dwukrotnie udało się klubom z tego kraju wygrać rozgrywki. Ostatnim było Once Caldas w 2004 roku, a drugi triumf to… Atletico Nacional w 1989 roku. Ale to nie Los Verdolagas byli najbliżsi święcenia największych sukcesów w Pucharze Wyzwolicieli a America de Cali, która czterokrotnie była w finale i… za każdym razem okazywała się słabsza.

Obecna postawa Atletico Nacional to można powiedzieć dorobek dwóch trenerów. Juan Carlos Osorio w ubiegłym roku wybrał lukratywną ofertę z Sao Paulo FC i odszedł po tym, jak zgarnął sześć trofeów do szafy klubowej na Estadio Atanasio Girardot. Schedę po nim przejął Reinaldo Rueda, który wygrał mistrzostwo – Torneo Finalizacion 2015 i tegoroczny superpuchar. El Rei czyli król, jak nazywany jest Rueda, to ciekawa postać, bo w swojej karierze prowadził już trzy kadry narodowe. Paradoksalnie najgorzej poszło mu w domu, gdyż nie udało mu się awansować na mundial w 2006 roku w Niemczech. Ta sztuka udała się z kolejnymi reprezentacjami – Hondurasem i Ekwadorem. Praca w Hondurasie była na tyle owocna, że dostał obywatelstwo kraju i nawet nauczył się hymnu państwowego, który zaśpiewał podczas meczu z Ekwadorem w 2013 roku. Jedyny problem polega na tym, że był już wtedy selekcjonerem El Tri.. W tym samym roku został doceniony przez IFFHS(międzynarodowe stowarzyszenie statystyków i historyków futbolu), które umieściło go w swojej dziesiątce najlepszych trenerów na świecie. Jego CV ozdabia również fakt, że jest absolwentem kolońskiego Uniwersytetu Sportowego, gdzie mieści się słynna szkoła trenerów, z której wywodzi się m.in. Joachim Loew czy Juergen Klopp.

Faza grupowa

Szczęście w losowaniu było potrzebne i się zdarzyło właśnie w przypadku Los Verdolagas. Najmocniejszym rywalem miał być Penarol Montevideo, najsłabszym Sporting Cristal, a zagadką Huracan Buenos Aires. Problem w tym, że argentyńska ekipa dostała gigantyczny cios w kwalifikacjach do CL. W drodze na lotnisko w Caracas, gdzie rozgrywali drugi mecz, ich autokar uległ wypadkowi. W wyniku tego zdarzenia zginęli członkowie sztabu, a największy talent i gwiazda – Patricio Toranzo, musiał mieć amputowane palce u jednej z nóg!

Jak się szybko okazało, Penarol nie był żadnym rywalem, podobnie jak pozostałe ekipy. Z resztą urugwajska ekipa otrzymała porządne lanie w Montevideo. W przededniu otwarcia nowego stadionu Diego Forlan i spółka „przyjęli” cztery gole na Estadio Centenario i tym sposobem na dwie kolejki przed końcem Atletico Nacional było pierwszą ekipą, która zapewniła sobie awans. Mogło być jeszcze lepiej, bo przed ostatnią kolejką Kolumbijczycy mieli na swoim koncie 15 punktów i bilans bramkowy 12:0. Bezbramkowy remis z Huracanem oznaczał kilka rzeczy. Po pierwsze, wiadomo było, że w 1/8 finału spotkają się po raz kolejny z argentyńską ekipą, a po drugie, stracili szansę na zapisanie się w historii Libertadores złotymi zgłoskami.

W historii Copa Libertadores tylko trzem ekipom udało przebrnąć się fazę grupową z kompletem punktów i wszystkie takie przypadki miały miejsce w XXI wieku. 2001 Vasco, 2007 Santos i 2015 Boca Juniors. Mogli dołączyć do tego tercetu i zmienić go w kwartet, ale jednocześnie mogli zapisać się jeszcze lepiej, bo – jeszcze żadna ekipa w całej historii CL nie wygrała grupy z kompletem punktów i czystym kontem! Teraz zabrakło szczęścia i skuteczności na koniec. A tak pozostało im miano pierwszej drużyny od 39 lat(1977), która przeszła fazę grupową bez straconego gola – wcześniej tego dokonało Boca Juniors.

[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=ym-T6HZzses” /]

Bohaterzy

Na kogo warto zwrócić uwagę? Na cały zespół… Kadra tego zespołu jest tak szeroka i wyrównana, że trudno jest uznać, że piłkarz X przewyższa całą resztę o klasę bądź dwie. Nie, tam mamy kolektyw, ale jednocześnie z kilkoma, a może kilkunastoma facetami, których w niedługiej przyszłości być może zobaczymy w Europie lub bogatszych klubach Ameryki Południowej – np. w Brazylii.

Poczynając od bramki mają w kim wybierać. Numer 1 – Franco Armani. Kilka lat temu w Argentynie słyszeli o nim jedynie zagorzali fani… niższych lig, a teraz wymienia się go w kontekście transferu do River Plate, gdzie miałby zastąpić Marcelo Barovero(kończy karierę po sezonie red.). Z resztą o jego wielkości świadczy ciekawy fakt, który przedstawił profil DATOS NACIONAL na Twitterze: z Franco Armanim w bramce Atletico Nacional nie przegrał u siebie od 23 meczów, a ostatnia wpadka na Atanasio Girardot miała miejsce 14 grudnia 2014 roku! Kolejnym rekordem jest liczba minut bez wpuszczonego gola w Libertadores. Na ten moment, doliczając wynik z ubiegłej edycji, licznik zatrzymał się na 629 minutach, czym zdecydowanie przebił najlepsze osiągnięcie Rene Higuity w zielono-białych barwach – 482. Tym samym został trzecim argentyńskim golkiperem w historii Atletico Nacional i trzecim, którego biało-zielona część Medellin czci i wielbi. Wcześniej nimi byli Raul Navarro w latach 70., oraz Gaston Pezzuti przed kilkoma laty.

W defensywie Daniel Bocanegra, którego młotek w nodze potrafi przełamywać każde ręce w Ameryce Południowej. Do tego mieszanka rutyny z młodością, a więc duet stoperów Davinson Sanchez – 19 lat i kolejny dobrze zapowiadający się stoper z Kolumbii – oraz doświadczony Alexis Henriquez, który zna smak zwycięstwa w Libertadores(2004 w Once Caldas red.). Zwieńczenie linii obronnej to dynamiczny lewy „lateral” Farid Diaz, który momentami przypomina swojego kolegę z reprezentacji Pablo Armero.

Defensywni pomocnicy są jednocześnie rywalami w walce o miejsce w reprezentacji. Do niedawna pewniakiem był Alexander Mejia, a teraz jego miejsce i numer – 13 – przejął Sebastian Perez, którego nie byłoby w Medellin, gdyby nie słynne „pozwolenie na pracę”. W 2013 roku  jego transfer do Arsenalu upadł właśnie przez biurokracje, a szkoda, bo Arsene Wenger według brytyjskich mediów był zachwycony tym chłopakiem.

Przed nimi drugi i ostatni obcokrajowiec w zespole, czyli Alejandro Guerra. Mimo, że stosunki polityczne między Wenezuelą a Kolumbią są niezwykle napięte, to w kraju narkotykami płynącym, wenezuelscy rozgrywający są w cenie – Guerra w Atl. Nacional i Luis Seijas w Independiente Santa Fe (zaraz odchodzi do Internacionalu Porto Alegre).

Tercet ofensywy jaki wychodzi na kolejne spotkanie śmiało mógłby być losowany. Reinaldo Rueda spokojnie może przebierać w ofensywnych zawodnikach, jak w ulęgałkach. Marlos Moreno – tego chłopaka trzeba promować, bo można na nim zarobić dobre pieniądze, wszak dopiero we wrześniu skończy 20 lat, a jest jednym z głównych kandydatów, by pojechać na Copa America Centenario, co zważywszy na szerokie pole manewru w ofensywie pokazuje, o jakiej skali talentu mówimy. Obok niego Victor Ibarbo znany z gry w Cagliari i Romie, Jonathan Copete, Luis Carlos Ruiz, Orlando Berrio czy Andres Ibarguen. Miejsca w składzie trzy, a chętnych do gry sześciu – o takiej sytuacji marzy każdy trener.

[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=4474rhBy580″ /]

Zaplecze reprezentacji

W tym momencie Los Verdolagas są idealnym przedsionkiem przed grą w barwach Los Cafeteros. Wspominałem już o dwóch obcokrajowcach w składzie, co w dzisiejszych czasach jest bardzo rzadką, ale cenną praktyką. Kogo możemy aktualnie zobaczyć w reprezentacji Kolumbii? Cristian Bonilla, Farid Diaz, Sebastian Perez, Victor Ibarbo, Marlos Moreno, Macnelly Torres czy Alexander Mejia byli w ostatnim czasie w kręgu zainteresowań Nestora Pekermana, a swoje występy w kadrze mają Sherman Cardenas, czy Daniel Bocanegra. Lista długa i pokazująca o jakiej skali mówimy, gdyż Kolumbia, to nie Boliwia, że musi się posiłkować głównie zawodnikami ze swojej ligi.

Gdy dodamy inną listę reprezentantów, a mianowicie piłkarzy, którzy w ostatnim czasie byli powoływani, a w przeszłości grali w Atletico Nacional, to dostaniemy takie nazwiska:  David Ospina (Arsenal), Camilo Vargas (Argentinos Juniors), Stefan Medina (Monterrey), Oscar Murillo  (Pachuca), Edwin Cardona (Monterrey), Daniel Torres (Independiente Medellin), Camilo Zuniga (Napoli), Juan Quintero (Stade Rennes – wypożyczony z FC Porto). Już nie wspominając o dalszej historii, czyli Rene Higuicie, Andresie Escobarze, czy Faustino Asprilli! Nie ma wątpliwości, że z każdym rokiem reprezentantów i wybitnych zawodników będzie przybywać, a już w najbliższą sobotę klub będzie obchodził swoje 69. urodziny!