Na stadionie Geoffroy-Giuchard w Saint Etienne o godzinie 21.00 odbyło się dzisiaj drugie spotkanie grupy F, zadziwiający w eliminacjach Islandczycy spotkali się z faworytem tej grupy Portugalią.
Fernando Santos i Lars Lagerback desygnowali następujące jedenastki na to spotkanie:
UEFA do sędziowania wyznaczyła arbitrów z Turcji, na czele z Cuneytem Cakirem.
Od początku meczu, Islandczycy pokazali się z lepszej strony i przejęli kontrolę nad tym spotkaniem. Kreując sobie jedną znakomitą okazje za sprawą Gylfiego Sigurdssona. Oprócz tej jednej okazji, dla podopiecznych Lagerbacka, przez pierwsze 15 minut tego meczu nie działo się nic nadzwyczajnego. Kilka minut później Cristiano Ronaldo po raz pierwszy 'zamieszał’ obrońcą Islandii i znakomicie dośrodkował na głowę Naniego. Jego strzał zatrzymał się na nogach Halldorssona. Od tej sytuacji Islandczycy cofnęli się do defensywy i oddali inicjatywę Portugalii. Po nieco ponad pół godziny gry Portugalia objęłą prowadzenie za sprawą Naniego. Islandzka defensywa pękła po raz pierwszy (i ostatni) po znakomitym podaniu Andre Gomesa, które wykończył Nani.
Potem, nudą wiało aż do końca pierwszej połowy. Mimo braku porywającej gry, Portugalia dowiozła do przerwy skromne prowadzenie. Cristiano Ronaldo w pierwszej połowie pokazał nam zaledwie jedną widowiskową, a zarazem skuteczną akcję, ale nie brakowało tez jego popisów aktorskich. Dwa razy próbował nabrać tureckiego sędziego, symulując faul.
Zanim kibice zdążyli wygodnie rozsiąść się w fotelach po kwadransie przerwy, to już Cristiano Ronaldo popisał się efektownym strzałem, który minął prawy słupek islandzkiego bramkarza. W 50 minucie niespodziewanie do głosu doszli Islandczycy, którzy oddali dopiero trzeci strzał w meczu (pierwsze dwa to strzał i dobitka Sigurdssona z początku pierwszej połowy). Po błędzie Pepe, Birkir Bjarnason znakomitym uderzeniem pokonał Rui Patricio i mamy remis. Wrzutka i wykończenie doprawdy świetne, ale kto krył Bjarnasona w trakcie tej akcji? Takie błędy są niedopuszczalne na tym poziomie rywalizacji. Zobaczcie zresztą sami:
Portugalia po stracie bramki próbowała, co prawda, jak najszybciej odzyskać prowadzenie, ale podopieczni Fernando Santosa cały czas marnowali wszystkie okazje. Większość strzałów zatrzymywała się na bloku defensywnym lub bramkarzu Islandii. W 67. minucie Pepe znów pokazał swoją ciemną stronę i powalił na murawę Bodvarssona, jednak sędzia Cuneyt Cakir nie wyciągnął z tego zagrania żadnych konsekwencji. Im dłużej trwało to spotkanie, tym bardziej wszystko wskazywało na remis. W 76. minucie na boisku zameldował się Ricardo Quaresma. Po fenomenalnym w jego wykonaniu meczu z Estonią, portugalscy kibice pewnie mieli nadzieję, że to on natchnie swoich kolegów do walki o zwycięstwo w tym meczu. Nie zmienił on jednak oblicza gry. Portugalia zdominowała ostatnie 15 minut tego spotkania, nie potrafiła jednak przewagi przełożyć na bramkę. Na pięć minut przed końcem po jednej znakomitej okazji mieli piłkarze Portugalii i Islandii. Najpierw Cristiano Ronaldo oddał groźny strzał głową, a później po drugiej stronie boiska, w polu karnym znalazł się Alfred Finnbogason i uderzył na bramkę Rui Patricio. Portugalski bramkarz jednak nie zawiódł.
Pierwsze punkty na Euro dla Islandii stały się faktem. Znakomitą atmosferę w tym meczu stworzyli kibice Islandii, którzy przez całe spotkanie gromko skandowali „Iceland, Iceland, Iceland”. Portugalia po raz kolejny nie mogła polegać na swojej gwieździe, Cristiano Ronaldo, który nie stworzył sobie i swoim kolegom zbyt wielu okazji. Islandczycy pokazali twardy, ambitny futbol, oraz wykorzystali swoją okazję do zdobycia bramki. Można śmiało stwierdzić, że w grupie F padły dziś dwa zaskakujące wyniki. Do trzech punktów Węgrów, swój punkcik dokładają Wikingowie z Islandii.