Simeone i Conte byliby dumni!

Polacy w końcu pokazali swoim kibicom kawał dobrej piłki w ważnej piłkarskiej imprezie w pojedynku z rywalem z europejskiego topu. Na szczególne uznanie zasługuje gra naszych obrońców, którzy mogliby swobodnie konkurować z postawą Atletico Madryt z półfinału Ligi Mistrzów lub reprezentacji Włoch w spotkaniu z Belgią. 

Wiele osób miało wątpliwości co do postawy przede wszystkim Michała Pazdana, ale również Artur Jędrzejczyk nie był przez kibiców uważany za pewny punkt bloku defensywnego naszej drużyny. W meczu z Niemcami zdecydowanie więcej akcji było przeprowadzanych po stronie Łukasza Piszczka, którego w razie potrzeby świetnie asekurował Jakub Błaszczykowski. Zgranie obu tych zawodników było bezcenne przy powstrzymywaniu Jonasa Hectora, który co chwila dostawał długie piłki od Jerome’a Boatenga. W środku Kamila Glika przyćmił Michał Pazdan. Obrońca Legii, do którego większość narodu miała duże wątpliwości zagrał kapitalne spotkanie, zupełnie wyłączył z gry Thomasa Mullera. Grał bardzo rozważnie, wychodził wyżej kiedy było trzeba i sumiennie wykonywał wszystkie polecenia Tomasza Hajty, który non stop mówił do niego „Michał, ile razy ci mówiłem, musisz trzymać głębię” albo „Michał nie możesz puszczać tego w kozioł”. Były stoper Schalke świetnie ustawił taktykę na dzisiejsze spotkanie i pewnie poprowadził zza stanowiska komentatora naszą drużynę.

635708638442918011

Polacy dotrwali po ciężkiej dla nich pierwszej połowie do przerwy z bezbramkowym remisem, a w szatni Adam Nawałka tak ich zmotywował, że na drugą połowę wyszli, spychając Niemców do defensywy. Już w pierwszej akcji drugiej części gry Arek Milik nie trafił do siatki Neuera z pięciu metrów. Bardzo niezgrabnie rzucił się na piłkę, aby strzelić głową, jednak piłka przeleciała centymetra obok bramki. Napastnik Ajaxu ma szczęście, że nie przegraliśmy, bo wielu kibiców właśnie go obwiniałoby jako winowajcę. Szczególnie, że kilkadziesiąt minut później Milik znowu pogubił się w polu karnym rywala i zmarnował kolejną dobrą okazję. Podejrzane, że w tym tekście nie padło jeszcze nazwisko Lewandowski, ale Robert praktycznie nie miał swoich okazji. Zagrał bardzo dobre zawody, bardzo dużo biegał do pressingu, zmuszał do błędów Matsa Hummelsa, który nie był dzisiaj w najwyższej dyspozycji. Nasz kapitan miał jedną szansę, ale o ułamki sekund wyprzedził go Jerome Boateng, kto wie, czy gdyby Niemiec miał już wtedy na swoim koncie żółtą kartkę, zdecydowałby się na takie wejście.

Warto wspomnieć jeszcze o pozycji bramkarza. Łukasz Fabiański zapewnił spokój i nie popełnił żadnego błędu. Miał tak naprawdę tylko jedną sytuację, w której musiał się wykazać i obronić strzał Mesuta Özila. Akurat ten element gry w piłkę nigdy nie był dobrą stroną zawodnika Arsenalu. Tym razem jednak czysto trafił w piłkę i Fabian musiał wzbić się w powietrze. Teraz tylko pytanie, czy jeśli Szczęsny się wykuruje, to z powrotem wróci do bramki, czy zatrzyma je „Fabian”? A może zagra Boruc, żeby było śmiesznie? Gdyby selekcjonerem był Smuda, wszystko byłoby możliwe, u Nawałki nie ma miejsca na żarty. On już pewnie wie, kto zagra we wtorek.

7f4a2cc637ff8220835ef78df5fd533e_orginal Zdjęcie: Łukasz Grochala (LaczyNasPilka.pl)

Polacy zajmują drugie miejsce w grupie C i cały czas mają realne szanse na zajęcie pierwszego miejsca. Musiałaby się stać prawdziwa katastrofa, by nasi nie awansowali do 1/8 turnieju. W ostatnim starciu grupowym zmierzymy się z pewną braku awansu do dalszej fazy Ukrainą. Od dzisiaj Polaków boją się wszystkie drużyny na Euro. My kibice jesteśmy dumni, a piłkarze dopiero zaczynają imprezę, z taką grą mogą zajść naprawdę daleko!