Wielu pewnie z chęcią zobaczyłoby w finale Euro 2016 reprezentacje Hiszpanii i Włoch, czyli powtórkę sprzed czterech lat. Los jednak chciał, że obie ekipy spotkają się już w 1/8 finału na Stade de France. Z tej okazji zorganizowaliśmy kolejny pojedynek ZZP.
Szymon Bijak: Na papierze to najlepiej zapowiadający się mecz jak do tej pory. Ciekawe, czy gra obu zespołów na boisku to potwierdzi i piłkarze sprostają oczekiwaniom fanów piłki nożnej na całym świecie. Jednak na grad goli, jak to było w 2012 podczas polsko-ukraińskiego turnieju, kiedy Hiszpanie znokautowali Włochów 4:0 i obronili tytuł mistrzowski, nie mamy chyba co liczyć. Pachnie mi tu remisem na kilometr.
Bartłomiej Gregorczyk: Hiszpanie, patrząc na poprzednie mistrzostwa Europy, są faworytem tego spotkania. I dlatego jest to idealny scenariusz na to, aby już w 1/8 finału odpadli z tego turnieju. Wielokrotnie na EURO 2016 wygrywały (lub sprawiały wiele kłopotów przeciwnikowi) zespoły nie grające fantastycznej piłki i strzelające mnóstwo goli, a perfekcyjnie poukładane w defensywie, mające świetnych obrońców oraz bramkarzy. Remis i ewentualne karne także uważam za najprawdopodobniejszy scenariusz – oczywiście z końcowym zwycięstwem Italii.
SzB: Rzeczywiście, na tych mistrzostwach zaskakujących rozstrzygnięć nie brakuje i ciężko wskazać, która z drużyn jest bezsprzecznym faworytem. Patrząc wstecz, najczęstszym wynikiem był właśnie remis – na 34 spotkania aż 14 pojedynków kończyło się podziałem punktów. Jeśli dojdzie do karnych, to w lepszej pozycji znajdują się Hiszpanie. Przypomnijmy sobie ćwierćfinał Euro 2008 oraz Puchar Konfederacji sprzed trzech lat. Włosi niewątpliwie posiadają „żelazną” obronę, prawdopodobnie najlepszą ze wszystkich drużyn, ale to ekipa del Bosque deklasuje rywala zarówno w pomocy, jak i ataku. Morata jest przecież na czele peletonu, który będzie się bił o tytuł króla strzelców.
BG: Morata na czele peletonu to może i był w fazie grupowej, ale teraz przyszedł czas na ostre górskie przeprawy (Bonucci, Chielini, Barzagli) ze szczytem owianym legendą (Buffon). 3 gole Hiszpana może robią wrażenie na piłkarskich Januszach, ale jeżeli powiemy, że drużyn, którym gracz Juventusu strzelał bramki we Francji już nie ma, to cały czar pryska. Wracając do kapitalnej Włoskiej defensywy, to del Bosque i jego podopieczni zanudzą kibiców na stadionie oraz przed telewizorami nieustannym wymienianiem setek precyzyjnych, ale nic nie wnoszących do gry ofensywnej podań, a sam Andres Iniesta zapłacze, patrząc na to, jak idealnie w obronie ustawia się ekipa Antonio Conte. Hiszpania może ma lepszych pomocników, ale Włosi nie będą się z nimi cackać, tylko natychmiast przejdą do ataku, tak jak w spotkaniu z Belgami.
SzB: Być może Januszom zaimponował, ale Hiszpanie przynajmniej mają prawdziwego lisa pola karnego, typową „9”, brakującego ogniwa podczas Mundialu w Brazylii dwa lata temu. O włoskim ataku ciężko coś dobrego powiedzieć. Żadne z nazwisk nie rzuca na kolana, w najlepszych reprezentacjach nie weszliby nawet na minutę na boisko. To tylko świadczy o tym, że Conte musiał brać ich na siłę i że nie ma do dyspozycji napastników światowego formatu. Z pomocą nie jest wcale lepiej. Brak Marchisio i Verrattiego jest odczuwalny, wciąż nie udało się znaleźć następcy Pirlo, który był królem środka pola, ponadto kontuzja Antonio Candrevy pokrzyżowała z pewnością plany trenera ekipy włoskiej. Co innego u Hiszpanów – Andres Iniesta rządzi i dzieli. Prawdziwy „mózg” zespołu. Czaruje podaniami, obsługuje nimi kolegów z chirurgiczną precyzją, jest wszędzie. Zdecydowanie najlepszy rozgrywający turnieju jak do tej pory. Groźny będzie także duet bocznych obrońców: Alba i Juanfran. W szczególności ten pierwszy będzie dawał się we znaki przeciwnikom. Świetny timing, szybkość, nienaganna technika, przydatny również w ofensywie. Taki gracz to w dzisiejszych czasach skarb.
BG: Pojadę teraz banałem, ale jestem do tego zmuszony – nazwiska nie grają. To samo mówiło się przed wspomnianym meczem Belgia – Włochy. To Czerwone Diabły, mające w swoich szeregach najdroższych i jednych z najlepszych piłkarzy świata, na początku EURO powinni rozszarpać 4-krotnych mistrzów świata, ale na szczęście futbol znów pokazał, że jest przewrotny i nie to, ile kosztował dany zawodnik, musi przełożyć się na postawę na murawie. Wspominałeś o znakomitych bokach obrony drużyny Hiszpańskiej – cóż powiedzieć, to wspaniali gracze, jednak są groźni gdy mogą się nieco rozpędzić. Niestety, w najbliższym starciu z włoską defensywą nie będzie na to żadnych szans. Co do składu formacji obronnej obecnych mistrzów Europy (do 10.07. ten stan rzeczy będzie jeszcze aktualny), to nie zająknąłeś się słowem o Sergio Ramosie, czyli człowieku, który pobił kolejny niechlubny rekord – mianowicie dostał najszybciej w historii mistrzostw starego kontynentu żółtą kartkę (1. minuta w meczu z Turcją). Tym samym zawodnik Realu będzie musiał szczególnie uważać na to, by nie zarobić kolejnego „żółtka”. Kończąc wątek Ramosa, to lepiej dla ekipy del Bosque będzie także uniemożliwienie temu środkowemu obrońcy strzelanie rzutów karnych (zmarnowana „jedenastka” w spotkaniu z Chorwacją) – w przeciwnym wypadku ilość wypowiadanych wulgaryzmów przez fanów La Roja może znacznie wzrosnąć.
SzB: Zgadzam się z tą klasyczną maksymą, ale Hiszpanie (nie licząc Pedro, który trochę psuje atmosferę wewnątrz drużyny) rozumieją się bez słów na boisku – razem odnosili sukcesy, trzon wciąż jest taki sam. W dodatku del Bosque wprowadził Nolito i wspomnianego Moratę, aby dopełnić całości. A Włosi przetrzebieni kontuzjami nie są monolitem, jak w przeszłości. Gdyby nie linia defensywna, większość z nas nie miałaby wątpliwości kto tutaj rozdaje karty. Ramos to tykająca bomba, ale o reszcie nie da się powiedzieć złego słowa. Grają na swoim poziomie, pomimo ciężkiego sezonu, który mają dopiero za sobą. Zawodnicy Realu, Barcelony czy Atletico nie dają tego po sobie poznać, co jest dobrym znakiem na przyszłość. Analiza dotychczasowych meczów na turnieju wykazała dość interesującą rzecz – drużyna Włoska przebiegła o 17 km (337 do 320) więcej niż ekipa La Roja. Może detal, może na pierwszy rzut oka komuś wydaje się to informacją zbędną i nic nie znaczącą, ale kto wie? Detale mają jednak znaczenie i one zadecydują o końcowym wyniku.
BG: Hiszpanie może i mają kilku lepszych piłkarzy, ale o końcowym triumfie zadecyduje postawa całej drużyny. Włosi może i przebiegli więcej kilometrów, ale w 3. meczu grupowym prawie cały pierwszy skład odpoczywał przed arcyważnym spotkaniem, co może być kluczem do sukcesu. W dodatku Hiszpanie – bez żadnych ustępstw kadrowych – przegrali z Chorwacją (David de Gea nie popisał się przy zwycięskim golu Perisica), co dodatkowo osłabiło ich pewność siebie. Nie można także deprecjonować takich graczy jak De Rossi, Giaccherini, Candreva Eder czy Pelle – to naprawdę mocny skład mogący zaskoczyć rywala w momencie szybkiej kontry, bo najprawdopodobniej po takich akcjach Włosi mogą stworzyć sobie sytuacje do zdobycia gola. Nie ilość, ale jakość i wykończenie akcji będzie kluczowe podczas tego spotkania, a na tym turnieju reprezentacja Italii pokazała, że może zaskoczyć rywala w każdym momencie. Nie spodziewam się jakiegoś porywającego widowiska (obym się mylił), ale w tym spotkaniu stawiam na zwycięstwo Squadra Azzura.