Pojedynek Włochów z Hiszpanami zapowiadany był jako starcie dwóch przeciwieństw. Z jednej strony ofensywna, oparta na posiadaniu piłki gra Hiszpanów, z drugiej nieustępliwość i konsekwentna obrona Włochów. Z jednej strony spokojny Vicente del Bosque, z drugiej wulkan energii Antonio Conte.
Moim zdaniem Włosi wygrali ten mecz już podczas odgrywania hymnów. Piłkarze z Półwyspu Apenińskiego wyglądali tak, jakby zaraz miała zacząć się najważniejsza bitwa ich życia. Od początku spotkania Hiszpanie robili to do czego przyzwyczaili kibiców na EURO 2016: wymieniali wiele nic nie wnoszących podań jakieś 30 metrów od bramki rywala. Włosi też robili to do czego przyzwyczaili: konsekwentnie się przesuwali, nie zostawiając rywalowi nawet trochę przestrzeni do dokładnego zagrania. To co łatwo dało się zauważyć to fakt, że prawie każde przejęcie piłki przez piłkarzy Conte powodowało, że pod bramką Hiszpanów robiło się gorąco. Gdy Włosi tuż przed polem wywalczyli rzut rożny pomyślałem sobie, że szkoda że nie ma już w tej drużynie Andrei Pirlo. Jednak okazało się, że pomimo braku Pirlo taki stały fragment gry to dalej śmiercionośna broń. Mimo że bezpośredni strzał Edera obronił jeszcze de Gea, to przy dobitce Chielliniego był już bez szans.
Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że bramkarz mógł zachować się lepiej, ale moim zdaniem jedynymi osobami, którzy powinni zachować się lepiej są obrońcy, gdyż wszyscy za wyjątkiem Pique przyglądali się dobijającym piłkę Włochom.
Dzisiaj stało się to, co już wczoraj było podnoszone w naszym zzapołowowym pojedynku, który możecie przeczytać tutaj. Alvaro Morata był bezsilny w pojedynkach z rosłymi stoperami reprezentacji Włoch, a do tego w bardzo dobrej dyspozycji był Gianluigi Buffon. Mam wrażenie, że odkąd Buffon zaczął krócej ścinać Włosy to młodnieje nie tylko z wyglądu.
Niezaprzeczalnym dowodem wyższości Włochów w pierwszej jest posiadanie piłki, które było co prawda na korzyść Hiszpanów, ale różnica była niewielka, a jak dobrze wiemy piłkarze del Bosque przyzwyczaili wszystkich do posiadania na poziomie 60-70%.
W początkowej fazie drugiej połowy obraz gry nie uległ zmianie. Jednak im bliżej do końca meczu tym Hiszpanie bardziej podkręcali tempo. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego zdecydowanie przyśpieszyli, co pozwoliło im stworzyć sobie kilka naprawdę dobrych okazji, ale szanse na pokonanie Buffona były dzisiaj naprawdę niewielkie.
Stawiający wszystko na jedną kartę Hiszpanie zostali pod koniec spotkania dobici fenomenalną kontrą Włochów. Moim zdaniem ta sytuacja jest idealnym podsumowaniem tego, kto w dzisiejszym meczu był lepszy.
Włochy to drużyna, która pokazała dzisiaj, że wie czego chce i według mnie wyrasta na faworyta tego turnieju. Duża w tym zasługa trenera Antonio Conte. Cudownie patrzy się na to jak ten człowiek żyje przy linii bocznej, jak przeżywa mecz. Tak charyzmatyczna postać na ławce trenerskiej jest na pewno ogromnym atutem Włochów. W kolejnej fazie na piłkarzy Conte czekają już mistrzowie świata Niemcy.