Człowiek zbiera się do snu, patrzy, i nie dowierza. Zamach w Nicei. W miejscu, gdzie jeszcze kilka tygodni temu normalnie przechodziłem.
Przed kilkoma minutami doszły do nas informacje o ataku terrorystycznym we Francji. W Nicei na promenadzie, ciężarówka wjechała w tłum ludzi, którzy obchodzili narodowe święto. Pomyśleć, że jeszcze kilka tygodni temu przechodzili tu kibice z całej Europy.
Opisywaliśmy Wam, jak wyglądały dokładne zabezpieczenia całej imprezy. Wszędzie było pełno policji, granice były już średnio kontrolowane. Stadiony były dzielone ze względu na potencjalne zagrożenie. W Paryżu kontrole odbywał się wszędzie. W Nicei praktycznie wcale… bo nie przewidywano tu zamachów.
Mocna kontrola odbywała się jedynie w strefie kibica i na stadionach. Jednak zorganizowanie podobnego czynu jak dziś, nie było wtedy raczej problem. Terroryści wybrali sobie jednak czas po Euro.
Jestem przekonany, że tysiące kibiców, którzy będą oglądać rano wiadomości, powiedzą – hej! Ja tam byłem i chodziłem dokładnie tym chodnikiem. Jeśli jesteś dokładnie jedną z tych osób, to dokładnie wiesz o czym mówię.
Niektóre media podają raporty o kilkunastu zabitych i dziesiątkach ranny. Niektóre lokalne media mówią nawet o 30 zabitych osobach.
Po powrocie opowiadałem, że mimo iż impreza była dobrze zabezpieczona, to jeśli ktoś naprawdę byłby złym człowiekiem, to mógłby zrobić wszystko. Niestety terroryści uśpili czujność wszystkich. Dużo osób myślało – no tak, Euro się skończyło, to pewnie będzie już bezpiecznie.
Trzeba sobie uświadomić, że zachód jest już narażony na ataki. Czy powinniśmy się tego obawiać? Nie.
Wiele osób pytało mnie, czy nie boję się jechać na Euro do Francji (w kontekście zamachów). Odpowiadałem, że zagrożenie jest minimalne i prędzej przejedzie mnie samochód w moim mieście, niż zginę w ataku terrorystycznym.
Patrząc jednak na obrazki z Nicei, mam świadomość, że zagrożenie było bliżej, niż mogłem zdawać sobie z tego sprawę.