Kim są Drogba, Mkhitaryan i Yorke? Może Farerami?

wf693

Piłka nożna bawiąc uczy, ucząc bawi. I nie chodzi tylko o wyszkolenie techniczne, strzały z dystansu czy grę w obronie. Przez futbol możemy nauczyć się także geografii oraz wiedzy o społeczeństwie! Informacje z tego tekstu mogą się przydać nawet na maturze.

W każdych eliminacjach, czy to do Euro czy też do mundialu, na starcie stają drużyny, które z góry skazywane są na porażkę, a kibice silniejszych reprezentacji marzą, aby trafić z nimi do jednej grupy. Głównie chodzi o reprezentacje z ostatniego koszyka, czyli na przykład w strefie europejskiej są to San Marino i Andora, ale także nieco silniejsze i potrafiące sprawić niespodziankę drużyny narodowe Wysp Owczych, Liechtensteinu, Luksemburga lub Azerbejdżanu. Nie zastanawiało was nigdy, jak nazywać obywateli takich krajów?

No bo są przecież Polacy, Niemcy, Hiszpanie, Anglicy i… Wyspoowczanie? Nie! Ludzi z Wysp Owczych nazywamy Farerami. Wzięło się to prawdopodobnie z języka angielskiego, ponieważ właśnie w tym języku kraj ten nazywa się Faroe Islands. Tak więc w ostatnim meczu Węgrzy zremisowali na wyjeździe z Farerami. Wyobrażacie sobie, gdyby jakiś obywatel tego kraju trafił do Premier League lub Bundesligi i komentator mówił na przykład „Fantastyczne uderzenie Farera!”? Tego jeszcze nie było. Równie rzadko spotykamy się z nazwą Sanmaryńczyk. Chociaż to już pewnie bardziej znana nazwa, bo Polakom co kilka lat zdarza się rywalizować z San Marino. Z Farerami biało-czerwoni grali tylko towarzysko, na początku XXI w., ale mimo to gola w jednym z tych meczów strzelił wciąż aktywny piłkarz Sebastian Mila.

No dobrze, ale co z nazwami pozostałych wspomnianych krajów? Mamy wśród nich Andorczyków, Luksemburczyków oraz… mieszkańców Liechtensteinu. Dokładnie tak, na mieszkańców Liechtensteinu nie ma po prostu innej nazwy. Niektórzy mogą też się zdziwić, słysząc wymowę obywateli Armenii. Z tym jednak większość z was nie ma problemu przez osobę Henrika Mkhitaryana. Fani piłki znają przecież Ormianina biegającego do niedawna po boiskach Bundesligi.

Wyjdźmy teraz ze strefy Euro, za następny kierunek obieramy Afrykę. No i tu na początek podręcznikowy przykład trudnej nazwy obywateli państwa, którym nikogo nie zaskoczę. Spróbujcie tylko spytać koleżankę, dziewczynę, żonę, mamę lub kolegę, który nie zna się na piłce, jak nazwać mieszkańca Wybrzeża Kości Słoniowej. Mogę się założyć, że nie będzie wiedział. A dla nas to pestka, Didier Drogba, bracia Toure, Gervinho, Salomon Kalou, Premier League, Ligue 1, Puchar Narodów Afryki… Wiadomo, Iworyjczycy to znana nacja dla futbolowych maniaków.

To nie jedyna ciekawa nazwa obywateli na Czarnym Lądzie. Sama nazwa kraju Ghana brzmi w języku polskim co najmniej podejrzanie. Obywatelami Ghany są Ghanie, ale za to jeden z nich, powiedzmy że Michael Essien, jest Ghańczykiem a nie Ghaninem lub Ghanijczykiem. Yannick Bolasie jest za to Kongijczykiem, tak samo jak zawodnicy z Konga. Wróćmy na chwilę do mundialu z 2010 roku. Organizowali go Południowoafrykańczycy, czyli mieszkańcy Republiki Południowej Afryki. W Afryce jest dużo trudnych nazw krajów i jeszcze trudniejszych w odmianie obywateli, ale nie mają one za dużo wspólnego z futbolem, więc zostawmy je w spokoju.

Na koniec wybierzmy się na chwilę do strefy CONCACAF. Tam jest jeszcze więcej państw, o których możecie słyszeć po raz pierwszy: Curaçao, Montserrat czy Brytyjskie Wyspy Dziewicze. My jednak skupmy się na Trynidadzie i Tobago. Wszak to właśnie stamtąd pochodzi Dwight Yorke, który przez wiele lat grał w Premier League, strzelając nawet 47 bramek w barwach Manchesteru United. Jego kraj zakwalifikował się na niemieckie mistrzostwa świata w 2006 roku. Kim był Yorke? Trynidadczykiem. Nie najprostsza nazwa, prawda?

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!