Liga napędzana miliardowymi kontraktami telewizyjnymi, gdzie ceny za piłkarzy już przekraczają sto milionów euro, a tygodniówki grubo ponad dwieście tysięcy. Na boiskach wiele emocji i jeszcze więcej gwiazd. Wśród nich tylko jeden piłkarz klasy światowej – Sergio Aguero. Taką właśnie głupotę palnął Alan Shearer.
Nie każdy świetny piłkarz – a takim Shearer niewątpliwie był – musi być równie dobrym ekspertem. Mówiąc, że jedynie Aguero należy do światowej czołówki, były reprezentant Anglii naraził się na śmieszność. I to poważną. Co dokładnie powiedział 46-latek?
Aguero jest jedynym piłkarzem klasy światowej, który gra w Premier League. Wystarczy spojrzeć na jego statystyki, liczbę strzelanych goli, na sposób w jaki je strzela. To piłkarz klasy światowej.
Gdyby wykreślić pierwsze zdanie z powyższej wypowiedzi, byłaby ona całkiem zgodna z prawdą. Aguero strzela ponad 20 goli w sezonie i w każdym bije się o tytuł króla strzelców. Trzeba mu też oddać, że bardzo zręcznie porusza się po boisku i po prostu ma umiejętność na skalę światową. Jednak na tym koniec, bo w Premier League jest jeszcze co najmniej trzech piłkarzy na poziomie Argentyńczyka.
Pierwszy z brzegu: Diego Costa. Może i ma chwile słabości, kiedy traci psychiczną równowagę, ale piłkarskich umiejętność nie sposób mu odmówić. I nie są one gorsze niż w przypadku napastnika City. Costa również strzela wiele goli (obecnie ma ich nawet więcej niż Aguero) i ma dużą przewagę w jednym aspekcie: rzadziej odnosi kontuzje, a już na pewno takie, po których musi długo wracać do pełnej sprawności. Niewiele odstępuje technicznie, a znacznie przewyższa warunkami fizycznymi. Kto jeszcze? Choćby klubowy kolega bohatera cytowanej wypowiedzi David Silva. Tak, swoją maestrią niejednokrotnie udowadniał, że należy do ścisłej czołówki. Kolejny? Mesut Oezil, który potrafi wziąć na swoje barki grę całego Arsenalu, z którą różnie bywa. To tylko trzech piłkarzy, a są jeszcze tacy jak Eden Hazard (mimo słabszego minionego sezonu), Kevin De Bruyne (lada moment będzie stawiany na równi z gigantami) czy David de Gea (rzadziej doceniany przez formę całej drużyny). Na siłę można by było wymienić jeszcze kilku.
Trudno więc zgodzić się ze słowami Alana Shearera. Klasa światowa to nie jest TOP 3, a – biorąc pod uwagę liczbę zawodowych piłkarzy – jakieś TOP 30. I nie ma w tym przesady, bo zawodnik tej klasy to ktoś, kto z powodzeniem mógłby grać w najlepszych klubach. Popatrzcie tylko na wszelkiego rodzaju rankingi najlepszych piłkarzy (swoją drogą porównywanie zawodników z różnych pozycji jest głupie) i nazwiska do pozycji numer 30. W ostatnim, jaki się pojawił, autorstwa Daily Mail wyglądało to tak:
28. Toni Kroos
29. David Alaba
30. Alexis Sanchez
31. Sergio Ramos
Każdy z wymienionych miałby pewny plac w każdym klubie na świecie. Co więcej, każdy z nich mógłby tam grać pierwsze skrzypce. Są klasę niżej od Messiego i Ronaldo, ale po rozegraniu kilkuset minut częściej oferują stabilną formę niż nawet Aguero. Ten na przełomie roku potrafi złapać uraz wykluczający go na kilka tygodni albo już takowy leczy. A ważne mecze? Ramos w finałach zapewnia ostatnie tchnienie lub zwycięstwo, a Aguero w obu półfinałowych meczach LM z Realem był jednym z najgorszych na boisku. Przykład pierwszy z brzegu, ale z pewnością znalazłoby się takich więcej.
Absolutnie nie ujmujemy talentu napastnikowi The Citizens, ale stwierdzenie, że tylko on w Premier League reprezentuje klasę światową to, łagodnie mówiąc, mijanie się prawdą. Może podczas wypowiadania tych słów Shearer miał gorszy dzień i nie przemyślał co plecie?