Kilka dni temu media przejechał się po fatalnie grającej reprezentacji Argentyny. Teraz Leo Messi i spółka odrobili część win, ogrywając Kolumbię, i jednocześnie prawdopodobnie uratowali Edgardo Bauze od utraty pracy. Jednak nie tylko na boisku w San Juan było ciekawie, bo po meczu dziennikarze chcący zrobić wywiady w strefie mieszanej wysłuchali jedynie apelu całej kadry „Albicelestes”.
Wszystko zaczęło się od pięknego wolnego gwiazdora Barcelony, przy którym David Ospina nie był w stanie nic zrobić.
Lionel Messi Freekick Goal! Amazing! pic.twitter.com/eEXGkQnoLA
— CMComps (@CrownMessi) November 15, 2016
Jeszcze przed przerwą gola strzelił zawodnik, którego nie powinno być na boisku. Lucas Pratto, bo o nim mowa, czyli zawodnik zwiedzający na Starym Kontynencie kluby pokroju Lyn Oslo i Genoi wyszedł w podstawowym składzie kosztem Kuna Aguero i Gonzalo Higuaina, którzy w jednym sezonie są w stanie razem strzelić więcej goli niż Pratto przez większość, a może i całą karierę… Ostatnią cegiełkę dołożył Di Maria i udało się dotrzymać kroku czołówce eliminacji.
Wydawało się, że 3:0 na boisku to koniec emocji, a tymczasem po meczu Leo Messi w towarzystwie całej drużyny wystosował oświadczenie. Poziom nieco inny niż ten, do którego przyzwyczajono nas w Krakowie… Tutaj cała drużyna nie zgadza się z grzebaniem w prywatnym życiu, a przede wszystkim w oczernianiu piłkarzy bez dowodu. Głównym powodem były rewelacje jednego z argentyńskich dziennikarzy na temat rzekomego palenia marihuany przez Ezequiela Lavezziego.
Po wygranej z KOL Messi z całą drużyną wyszedł i powiedział, że "Nie będą już więcej rozmawiać z prasą" pic.twitter.com/Ux3fVY51s5
— Michał Borowy (@MiBorowy) November 16, 2016
—
Plan wykonali również Brazylijczycy, ale w ich przypadku oznacza to już odjazd reszcie stawki. W Limie nie potrzebowali trafień Neymara, bo wystarczyło, że na boisku byli Gabriel Jesus czy Renato Augusto i piękny początek trenera Tite z kadrą trwa dalej. Selekcjoner wyrównał rekord Joao Saldanhii z 1969 roku – jedynego trenera Brazylii wygrywającego sześć meczów z rzędu w eliminacjach do mundialu! Przy okazji „Canarinhos” wygrali w Peru po raz pierwszy od… 2000 roku, gdy wywieźli komplet punktów za sprawą bramki Antonio Carlosa Zago. Swój jubileusz mógł świętować również Dani Alves, dla którego był to setny mecz w amarelinhii oraz 69. wygrana.
Niezłe zawody oglądaliśmy w Santiago, gdzie Chilijczycy wygrali ważny i prestiżowy mecz z Urugwajem, chociaż wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby… przy stanie 1:0 dla Urugwaju sędzia Enrique Caceres podyktował ewidentnego karnego po faulu na Edinsonie Cavanim. „Jedenastki” wtedy nie było, a „La Roja” wzięła się do roboty – najpierw cios wyprowadził Edu Vargas, po przerwie dwie sztuki załadował – w tym jedną z pomocą Muslery – Alexis Sanchez i było po sprawie.
Muslera não defende o chute de Alexis Sánchez. É a virada! Chile 2×1 Uruguai pic.twitter.com/57Cbh9313r
— Goleada Info (@goleada_info) November 16, 2016
Dla napastnika Arsenalu była to 35. i 36. bramka w reprezentacji, dzięki czemu wyprzedził w klasyfikacji najlepszych strzelców Ivana Zamorano (34) i zbliżył się do Marcelo Salasa (37), a zatem w 2017 roku będzie już najlepszy. Przy okazji Alexis chętnie rozegra 15 października mecz w barwach reprezentacji, wszak w 2015 roku również był to szczęśliwy dzień, gdy „La Roja” wygrała na Wembley z Anglią!