Dwa momenty wielkiej chwały. Dlaczego Złota Piłka 2016 powinna trafić do Cristiano Ronaldo?

150112200812-ronaldo-ballon-dor-winner-2014-super-169

Po wielu ciepłych dniach temperatura mocno poleciała w dół. To znak, że kolejny rok dobiega końca, a to z kolei oznacza czas podsumowań. Tak, już za kilka dni poznamy triumfatora Złotej Piłki za rok 2016. Rok wielkiego czempionatu, a w opinii ekspertów to właśnie taki turniej wyznacza zwycięzcę w podsumowujących plebiscytach. A zatem…

Po sześciu latach współpracy France Football i FIFA znów postanowiły się rozdzielić i tytuły piłkarza roku przyznawać osobno. O słuszności tej decyzji innym razem, dziś czas bowiem na rozliczenie jednego z głównych kandydatów do sięgnięcia po Balon d’Or. Francuzi, jak przed 2010 rokiem, wręczą trofeum bez organizowania wielkiej gali, wybierając się do klubu triumfatora w najbliższy poniedziałek. Tam zostanie przekazana nagroda wyceniana na zaledwie kilkanaście tysięcy euro, ale o wielkim prestiżu. Będzie to Madryt czy Barcelona?

Umówiliśmy się z redakcyjnym kolegą Kamilem, że wytoczymy przeciwko sobie działa w obronie naszych opinii. Pozwoliłem sobie zacząć tę wojenkę na argumenty i obronić kandydaturę Ronaldo.

W okresie 2005–2009, czyli pięciu ostatnich edycji przed połączeniem FF z FIFA w aspekcie przyznawania tytułu tego najlepszego, Złota Piłka przyznawana była nie tylko za indywidualne osiągnięcia, ale też za zdobywane ze swoimi drużynami tytuły. I tak w 2005 przyznano ją Ronaldinho, który z Barceloną wygrał La Liga i mało znaczący Superpuchar Hiszpanii, z reprezentacją natomiast sięgnął po Puchar Konfederacji. Dołożył do tego nieziemską formę, co po połączeniu sprawiło, że był bezkonkurencyjny. Pokazał światu przepis na zdobycie tytułu najlepszego piłkarza roku. W kolejnej edycji był mistrz świata Fabio Cannavaro, a później: Kaka (Liga Mistrzów), Cristiano Ronaldo (Liga Mistrzów) i Leo Messi (Liga Mistrzów). Każdy z nich dokładał do tego skuteczność (Cannavaro w defensywie oczywiście), nie dając decydentom innego wyboru. Do tego właśnie czasu, z wyjątkiem Ronaldinho, warunkiem otrzymywania nagrody FF było wygrywanie ważnego trofeum.

Sytuacja, powoli, zaczęła się zmieniać już w 2008, kiedy na dobre stawkę wyprzedzili Ronaldo i Messi. Ten pierwszy stał się piłkarzem nie z tej ziemi i nawet Fernando Torres (3. miejsce) ze swoim tytułem mistrza Europy nie mógł się mu równać. Co było potem, każdy wie, choć były edycje, kiedy niekoniecznie największa dwójka musiała tę nagrodę zgarnąć. Przykład z brzegu, rok 2010. Po mistrzostwo świata sięga Hiszpania po golu Andresa Iniesty, który oprócz tego zalicza świetny rok w barwach Barcelony – Golden Ball zdobywa… Messi. Zaskoczenie!

gettyimages-535012196

Jak to będzie wyglądało w tym roku? Nie ukrywajmy, Antoine Griezmann, mimo dobrego sezonu i dwóch finałów największych imprez, nie ma większych szans na zdobycie Złotej Piłki. A skoro to zdobyte trofea, plus widowiskowa i skuteczna gra, mają gwarantować zwycięstwo w tym plebiscycie… to Cristiano Ronaldo! Portugalczyk pokonał francuskiego napastnika w obu wspominanych przed momentem meczach, więc już tutaj eliminuje go z dalszej walki. Pozostaje jeszcze jeden rywal, ale i on aktualnemu mistrzowi Europy niestraszny.

Cristiano = najważniejsze trofea

Zwieńczeniem wyczerpującego sezonu 2015/2016 był finał Ligi Mistrzów. Jak wielki był udział Ronaldo w drodze do tego meczu, tłumaczyć nie trzeba. To dzięki jego hat-trickowi w ćwierćfinałowym meczu z Wolfsburgiem Real mógł grać dalej (pierwszym meczu porażka 0:2) i to właśnie on skutecznym strzałem w finałowym konkursie rzutów karnych zapewnił „Królewskim” jedenasty już tytuł. To nie był jedyny sukces związany z LM, Portugalczyk zdobył też koronę króla strzelców.

Rok 2016 to rok mistrzostw Europy. Jak mówi legenda, kto wygra najważniejszy turniej w roku, zostanie wybrany najlepszym piłkarzem. Nie może być więc inaczej i w tym przypadku. Po niemrawej grze w fazie grupowej, na jej koniec, w meczu z Węgrami, Cristiano dorzucił dwa gole i asystę, co w konsekwencji pozwoliło Portugalczykom awansować dalej. To po jego podaniu Ricardo Quaresma strzelił jedynego gola w meczu z Chorwacją, później Ronaldo pokonał też Łukasza Fabiańskiego w konkursie rzutów karnych, a na koniec dorzucił trafienie i asystę w półfinale przeciwko Walii. A to wszystko jako kapitan, dowódca. Niestety, nie mógł dograć finału, ale nie przeszkodziło mu to w dyrygowaniu kolegami do końca meczu. Wywierał na nich taką presję, że ci nie mieli innego wyjścia i musieli wygrać ten mecz, choćby dla zaspokojenia jego dumy.

Ronaldo = gole

Dwa najważniejsze w tym roku trofea nie stałyby się udziałem drużyn Portugalczyka, gdyby nie jego bramki. Przez cały rok w kadrze Cristiano trafiał 13 razy, dodając do tego trzy decydujące podania. 31 goli i osiem asyst to z kolei statystyki z ostatnich 12 miesięcy zmagań w La Liga, ponadto obecnie z dziesięcioma trafieniami Ronaldo przewodzi ligowej klasyfikacji strzelców. W Lidze Mistrzów przez ten czas trafił siedmiokrotnie, dokładając pięć decydujących podań. Łącznie daje to 51 bramek i 16 asyst, czyli wynik imponujący, a trzeba pamiętać, że as Realu nie brał udziału we wszystkich meczach, dochodząc do siebie po kontuzji jeszcze z gry na Euro.

7585386-3x2-940x627

W tym czasie Leo Messi strzelał 49 razy, notując przy tym 26 asyst. Sukcesy? La Liga i Puchar oraz Superpuchar Hiszpanii. Z reprezentacją znów przegrał finał ważnej imprezy.

Zdobyte tytuły, suche statystyki, ale i styl gry dają nam doskonały obraz Cristiano w 2016 roku. Obraz, który w zupełności wystarczy do sięgnięcia po najbardziej prestiżowe nagrody indywidualne. Może i okresami gra Messiego mogła się bardziej podobać, ale co z tego, skoro nie przełożyło się to na zwycięstwa w najważniejszych rozgrywkach. Najistotniejsze jest przecież to, jak kończysz, a Ronaldo skończył na tyle dobrze, że już może ćwiczyć nową wersję osławionego „Siiii!”.