Wśród świątecznego zgiełku i zawirowań wokół wyboru odpowiedniej choinki, prezentów oraz wigilijnych potraw, warto sięgnąć wzrokiem w kierunku Bliskiego Wschodu. W katarskiej stolicy czeka na nas bowiem na zakończenie roku prawdziwy włoski lekkostrawny deser. Młoda kadra Milanu stanie przed szansą dania pstryczka w nos turyńskiemu hegemonowi.
Siła spokoju
Podczas każdego kolejnego meczu Juventusu nasuwa się pytanie: czy ta drużyna jest tak silna, czy może liga została w tyle? Co prawda „Stara Dama” przegrała już trzy spotkania ligowe (chociażby tyle, ile w całym sezonie 2014/2015), ale wciąż utrzymuje znakomitą formę. Porażka w Genui orzeźwiła zespół, odrodziła na nowo ostygłe zaangażowanie zawodników. Pewna wygrana z Torino, pokonanie głównego rywala w walce o scudetto – Romy, a tym samym regularne zbieranie punktów to także przepustka do skupienia się na walce o Ligę Mistrzów i spokojną wiosnę w Serie A. Oczekiwania w Turynie są ogromne, wspomniane zaledwie trzy porażki jak zwykle odnowiły falę krytyki wobec minimalizmu „Juve”, ale pokazały też, jak wysoko mierzą zarząd i kibice. W tej chwili jedyne, co może przyczynić się do przegranej w Superpucharze, to zlekceważenie przeciwnika i kontuzje. A skoro mowa o urazach, lekko kontuzjowani są Lichtsteiner i Pjanić. Wobec długiej przerwy Alvesa Szwajcar pozostaje jedynym prawym obrońcą, co znacznie uszczupla wachlarz możliwości Maxa i zmusza do wyjściowego ustawienia 3–5–2. Z kolei brak Bośniaka może zostać powetowany całkowitym powrotem Paulo Dybali, człowieka o ogromnym wpływie na grę Juventusu.
Ciągle młodzi i głodni
Wycieczka do Genui postawiła na nogi także Milan, ale ten notował i tak bardzo dobre wyniki na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Straty punktów z Romą i Atalantą koniec końców były wliczone w ryzyko. Montella jest mocno zachowawczy w swojej myśli trenerskiej, dlatego zobaczymy zapewne zwyczajowe ustawienie 4–3–3 i brak wyciągnięcia konkretnych wniosków z poprzednich spotkań. Młody menedżer nie zaznał jeszcze smaku wygranego finału w seniorskiej piłce (podobnie po dwóch przegranych juniorskich finałach), z kolei dla ekscentrycznego Silvio Berlusconiego byłoby to 29. i zarazem ostatnie zdobyte trofeum podczas jego rządów. Zdecydowanie martwi brak doświadczenia ze strony Milanu, ale może to być także tajna broń, kiedy na boisko bez większej presji wyniku wyjdzie młoda i zdeterminowana ekipa milanistów. Pomimo długiej nieobecności najlepszym strzelcem w lidze pozostaje Bacca, który przez wielu dziennikarzy uważany jest za pewniaka do pierwszej XI za Lapadule. – Już ich pokonaliśmy, możemy znów ich pokonać – to najczęściej powtarzane ostatnio zdanie przez kibiców z Mediolanu. W Serie A na San Siro padł wynik 1:0 dla gospodarzy po fenomenalnym golu Locatellego, ale Juventus podszedł do tego spotkania po męczącym wyjeździe do Lyonu (szukam wymówek?). Swoją pozycję umocnił w ostatnim czasie wypożyczony z Chelsea Pasalić, z kolei po kilku „głupich” meczach stracił Niang.
Trampolina do marzeń
Wydaje się, że spotkanie rozegrane na katarskiej ziemi ma dać kolejny raz jasny sygnał arabskim szejkom, by zainwestowali pieniądze we włoski futbol. Powiedzmy sobie szczerze, dla „Juve” będzie to tylko przetarcie przed początkiem noworocznej batalii w Europie i utrzymania mocnej pozycji w Italii. Więcej do zyskania ma Milan – chwilowe przerwanie dominacji „Starej Damy” może stać się skutecznym odbiciem się od dna i początkiem odbudowywania niegdysiejszej światowej pozycji.
Początek spotkania 17:20 na kanale Polsat Sport i Polsat Sport News!