Niedawno afera korupcyjna, dziś nowa posada – Allardyce ponownie w Premier League!

bigsam

Kiedy wczoraj Crystal Palace zwalniało Alana Pardew, wciąż nie było wiadomo, kto będzie jego następcą. Wprawdzie faworytem do objęcia stanowiska był Sam Allardyce, lecz opcji rezerwowych było kilka (więcej na ten temat można przeczytać tu). Klub zdecydował się na najpewniejszą opcję i zatrudnił gościa od gaszenia pożarów. „Big Sam” wraca do gry, podpisując z Crystal Palace dwuipółletni kontrakt.

W klubie wierzą, że zatrudnienie Allardyce’a oznacza utrzymanie w lidze. Anglik ma sprawić, że drużyna będzie bardziej zorganizowana i pragmatyczna. Walkę o punkty rozpocznie już w poniedziałek, kiedy to „Orły” zmierzą się w wyjazdowym meczu z Watford. Rozmowy przebiegały w szalonym tempie. Wszystko było tak szybkie, że do uzgodnienia pozostały fundamentalne, wydawać by się mogło, sprawy: Allardyce chce, by jego asystentem został Sammy Lee, co jeszcze nie zostało uzgodnione. Mówi się, że włodarze klubu chcą dać do rąk „Big Sama” odpowiednią ilość gotówki, by ten mógł wzmocnić skład już w styczniu. Konkretów jednak brak, wszak rozmowy były tak szybkie, że czasu na zastanowienie się po prostu nie wystarczyło.

Nie tak dawno Sam Allardyce stał się w Anglii antybohaterem. Jako selekcjoner synów Albionu został oskarżony o korupcję, co skończyło się bardzo szybkim zwolnieniem. Anglik nie zdążył zbyt długo nacieszyć się ciepłą posadką, wszak kadrę poprowadził w zaledwie jednym meczu. Cała afera mogła mieć wpływ na jego osobę; nie miała natomiast wpływu na jego umiejętności prowadzenia drużyny. A te ma nieprzeciętne. Ze słabiutkiego Boltonu uczynił solidnego ligowego średniaka. Przed spadkiem uratował Blackburn, znajdujące się w sytuacji wręcz katastrofalnej. Przejął drużynę tuż przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy to zajmowała 19. miejsce w lidze, z zaledwie trzema wygranymi w 17 meczach. Sezon zakończyła na spokojnym 15. miejscu z siedmioma punktami nad strefą spadkową. Kolejny sezon był jeszcze lepszy, gdyż Blackburn zajęło 10. miejsce w Premier League.

allardyce

Następnie przyszły grube lata w West Ham United, czyli najpierw awans do Premier League, a potem spokojne utrzymywanie się. I w końcu zeszłoroczna przygoda z Sunderlandem. Drużyna grała po prostu tragicznie i nawet po jego przyjściu w październiku 2015 r. sytuacja była fatalna. Druga połowa sezonu to był jednak majstersztyk, oczywiście z uwzględnieniem właściwych proporcji. Od lutego do końca sezonu „Czarne Koty” przegrały tylko trzy ligowe mecze, w tym jeden z Manchesterem City i jeden z mistrzem kraju – Leicester.

Zatrudnienie Allardyce’a w Crystal Palace wydaje się mieć sens. Pal licho jego szamańskie umiejętności, które nakazują twierdzić, że jeśli ktoś na pewno z ligi nie spadnie, to właśnie Crystal Palace. Piłkarze, jacy grają dla klubu, wydają się pasować do stylu gry, jaki „Big Sam” preferuje. Można sobie wyobrazić, że tacy zawodnicy jak Benteke, Sako czy może nawet Townsend będą grali u Anglika pierwsze skrzypce. A warto podkreślić, że nie tak dawno ta drużyna grała w finale Pucharu Anglii. Stać ją na naprawdę wiele, wystarczy z powrotem wlać w nią utraconą pewność siebie.

Czy niedawna afera odcisnęła piętno na „Big Samie”? Czy jego pewność siebie, by nie powiedzieć arogancja, została nadszarpnięta? I w końcu – czy będzie w stanie zapanować nad pogrążoną w chaosie zgrają chłopaków? Jego powrót do pracy w Premier League jest naprawdę głośny. Życzymy mu, by jego wyniki w nowej robocie przemówiły równie głośno.