W dzisiejszym meczu z Chelsea piłkarz Hull City, Ryan Mason, w 14. minucie meczu zderzył się głową z Garym Cahilem. Mecz został przerwany na kilka minut, a piłkarz trafił do szpitala.
Początkowo nikt nie pomyślał, że będzie to aż tak poważny uraz. Wydawać by się mogło, że skończy się jak zawsze, czyli maksymalnie wstrząśnienie mózgu i po paru dniach powrót do treningów. Jednak niestety nie tym razem. Ryan Mason przeszedł operację, ponieważ pękła mu czaszka, a krew napłynęła do mózgu.
Co prawda po zderzeniu wiadomo już było, że piłkarz nie wróci na plac gry, ale chyba nikt nie pomyślał, że sytuacja jest aż tak poważna. Marco Silva, menedżer Hull City, na konferencji prasowej powiedział lakonicznie, że piłkarze na pewno zostanie w szpitalu na parę dni. Ale więcej nie wie, ponieważ nie kontaktował się jeszcze z lekarzem.
Poza tą informacją od klubu nie wyszła już żadna notka prasowa. Jednak dziennikarze „Mirror” są przekonani, że z piłkarzem jest bardzo źle. Historia ta pokazuje, po jak cienkiej linii stąpa każdy człowiek. Jedno niefortunne zdarzenie i wszystko, co ważne do tej pory, może już takie nie być. Piłkarz Hull zderzył się z Cahilem, któremu kompletnie nic się nie stało. Masonowi oczywiście życzymy zdrowia, a następnie powrotu na boisko.