Ostatnie miesiące w Barcelonie można określić mianem „akcja – nowe kontrakty”. Po tym, jak umowy przedłużono z Neymarem, Suarezem, a i ten Messiego wydaje się być na ostatniej prostej, pod lupę wzięto kolejnych zawodników. Są nimi Rakitić, ter Stegen oraz Andres Iniesta – żywa legenda klubu.
W przypadku pierwszych dwóch sprawa ma się dość podobnie – obaj mają przed sobą wiele lat kariery, nie robią z siebie nie wiadomo jakich gwiazd, chcą pozostać na Camp Nou i nie oczekują horrendalnych tygodniówek. Dlatego z ich umowami nie powinno być większych problemów, a kontrakty mają zostać przedłużone do 2022 roku.
Inaczej ma się sytuacja w przypadku Andresa Iniesty. Kapitan Barcelony w maju skończy 33 lata, więc najodpowiedniejsze wydawałoby się coroczne przedłużanie umowy w zależności od formy i chęci samego zawodnika do dalszej gry. Wszystko wskazuje na to, że jednak w przypadku „Don Andresa” klub wykaże się zaufaniem i postanowi zrobić coś, czego jeszcze w świecie futbolu nie widzieliśmy. Jak donosi Sport, klub z Camp Nou chce zaproponować Hiszpanowi… dożywotni kontrakt. Na jego mocy to pomocnik decydowałby sam o swojej przyszłości. W momencie, w którym poczuje, że nadszedł czas zawiesić buty na kołku, będzie mógł to zrobić bezproblemowo, a mimo to dalej będzie miał umowę ze swoim klubem. Na jej mocy obejmie uzgodnione stanowisko (spekuluje się o trenowaniu młodzieży). Wszystko znów zależy tylko od tego, czy Iniesta będzie chciał pozostać w stolicy Katalonii.
Barca will offer Iniesta a lifetime contract renewal, it'll allow him to keep playing for Barca as long as he wants (Sport). pic.twitter.com/1r16g4Nc55
— Goal Digger (@FCBGoalDigger) January 21, 2017
Takie podejście to precedens w świecie piłki i świadczy o tym, jakim człowiekiem jest Iniesta. Podczas gdy Messi (lub jego przedstawiciele) co rok, dwa walczą o podwyżkę, gdy Xavi pod koniec europejskiej kariery miał tak wysoką umowę, że to było ekonomicznie nierozsądne, Iniesta… po prostu robi swoje. Przy obecnych stawkach 7,5 miliona, które zarabia, wydaje się prawie śmieszne. Jak niedawno powiedział Luis Enrique, nie ma na świecie zawodnika, którego można by w jakikolwiek sposób porównywać do Andresa – pod względem sportowym, a co dopiero ludzkim. Słyszeliście kiedyś plotki o przenosinach Hiszpana do jakiegokolwiek innego klubu? Słyszeliście, żeby jakakolwiek drużyna (nawet chińska) porwała się na tak absurdalny pomysł, by pytać Barcelonę o Iniestę? My też nie. Pomocnik nie chce ciągłych podwyżek, po prostu chce grać w miejscu, które kocha jak żadne inne. Relacja na linii Barcelona–Iniesta to przykład symbiozy idealnej, o jakiej można w obecnych czasach tylko marzyć.