Żadną tajemnicą nie jest już to, że Legia stała się całkiem dobrym kierunkiem dla wielu zawodników, którzy kiedyś świetnie grali w piłkę, ale trochę obniżyli loty. Na Łazienkowskiej można zarobić i pokazać się z dobrej strony w europejskich pucharach.
W ostatnim czasie do Legii Warszawa zgłaszają się piłkarze z naprawdę znanymi nazwiskami w Europie. Nie działa to już też na zasadach sprzed lat, kiedy w Polsce decydowały się grać upadłe gwiazdy, ale i tak o dużo niższym formacie niż te, które chcą grać dzisiaj. Warszawski klub wskoczył jeden poziom wyżej i zbliża się do tzw. średniaków w Europie. Potrzeba oczywiście na to jeszcze trochę czasu, ale właśnie tego typu oferty od piłkarzy ze znanymi nazwiskami są symptomem, że coś się zmieniło.
Na biurku prezesa Leśnodorskiego wylądowała oferta zatrudnienia Marouane’a Chamakha, który w zeszłym sezonie grał w Cardiff City, jednak od grudnia jest już wolnym zawodnikiem. Oferta oczywiście będzie rozważona, ale istnieją bardzo małe szanse na zatrudnienie byłego piłkarza Bordeaux. Marokańczyk chciałby zarabiać najwięcej w zespole, a jego forma jest jedną wielką niewiadomą. Warto zaznaczyć, że gdyby Legia była pewna tego piłkarza, to finansowo na pewno by podołała.
Coraz więcej plotek transferowych z głośnymi nazwiskami, które miałyby trafić do Legii, to zdaniem Leśnodorskiego podbijanie ceny przy negocjacjach z innym klubem. Tak miało być w przypadku byłego piłkarza Manchesteru United, Gabriela Obertana.
Czas się przyzwyczaić, że Legia zaczyna grać w zupełnie innej lidze. Nie powinniśmy się już podniecać transferami za dwa miliony złotych albo graczem, który rozegrał niegdyś trzy mecze w Ligue 1. Pora zmienić system walutowy – Legia Warszawa zaczyna coś znaczyć na rynku transferowym.