Na początku roku kibice, piłkarze i zarząd Ruchu Chorzów mieli nietęgie miny. Uprawomocnił się wyrok Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN, na mocy którego chorzowianom odjęto osiem punktów, przez co wylądowali na samym dnie tabeli. Rok zaczął się w najgorszy możliwy sposób, ale okazuje się, że nie wszystko stracone.
Dziś, po długiej, zimowej przerwie powraca na nasze ekrany najlepsza liga świata. Liga, w której mało co można przewidzieć nie tylko na boisku, lecz także poza nim. Kluby będące w kiepskiej kondycji finansowej często użerają się z wieloma organami, od których muszą coś pożyczać, potem spłacać, udowadniać swoje racje… Długo by wymieniać. Takie sytuacje powodują zamieszanie i wkradanie się do piłki rzeczy niezwiązanych ze sportem. Pokazuje to właśnie przykład Ruchu, którego sytuacja w tabeli zmieniała się dwukrotnie podczas… przerwy zimowej.
W czwartek Komisja ds. Licencji poinformowała, że Ruch spłacił należności wymagane do zmniejszenia kary o połowę, o których pisaliśmy miesiąc temu. Działaczom udało się spłacić do końca stycznia zaległości wobec byłych pracowników Fundacji Ruchu Chorzów, wynoszące 600 tysięcy złotych. Tym samym na dzień przed wznowieniem rozgrywek klub z Chorzowa ma już 16, a nie 12 punktów.
O sytuacji „Niebieskich” wciąż nie można powiedzieć, że jest dobra. Może nie jest już tak beznadziejna, jak jeszcze kilka dni temu, ale strata do bezpiecznej pozycji to wciąż całe pięć punktów. Mimo wszystko trzeba szukać pozytywów, a cztery punkty na ziemi nie leżą, więc jest to dość znaczący krok do przodu. Czy Ruch wygrzebie się z tej sytuacji i uratuje byt w ekstraklasie? O formie zespołu po przerwie zimowej dowiemy się już dziś, kiedy to o godzinie 18:00 do Chorzowa zawita Cracovia. To właśnie krakowski zespół zajmuje ostatnią bezpieczną pozycję, z dorobkiem 21 oczek. Tym samym już pierwsze spotkanie będzie „meczem o sześć punktów”. Jeśli Ruch wygra, zniweluje stratę do dwóch punktów, lecz w przypadku porażki będzie ich osiem, a wszystko wróci do punktu wyjścia.