Wychowany przez Giovanniego Trapattoniego i ukształtowany przez Marcello Lippiego. Większość zawdzięcza jednak swojej pracy, która przyniosła mu bogatą karierę piłkarza. Poznajcie, jak na murawie w drodze po trenerskie sukcesy radził sobie Antonio Conte.
Przez całą karierę piłkarza Antonio Conte miał przyjemność (i zarazem szczęście) pracować z wieloma trenerami, którzy szczególny nacisk kładki na taktykę. Giovannni Trapattoni, Marcello Lippi, Arrigo Sacchi czy Carlo Ancelotti – od każdego z nich obecny menedżer Chelsea mógł odebrać pewną lekcją, która dziś procentuje. Jednak gdy Conte podziwiał swoich „nauczycieli”, oni także odwzajemniali się tym samym. Jego menedżerowie widzieli we Włochu urodzonego przywódcę, personę niezwykle wypływową w szatni, dla którego zespół jest ważniejszy od niego. Dzięki temu trenerzy mieli przyjemność pracować z oddanym drużynie pomocnikiem.
Opisując Conte jako trenera, niewiele możemy dodać względem jego kariery piłkarskiej. Włoch nadal nie uznaje kompromisu – albo jesteś z drużyną na dobre i na złe, albo szybko możesz się pakować. Jest to ideologia, która doprowadziła go do trzech mistrzostw Włoch i być może już niebawem kolejnego tytułu krajowego w Anglii. Niektórzy eksperci opisują zmianę na Stamford Bridge po odejściu Jose Mourinho jako przełomową, podczas gdy Conte pracuje ciągle tak samo, kiedy tylko rozpoczął karierę piłkarza.
Rok 1991. Conte podpisuje kontrakt z Juventusem. Włoski futbol przeżywa wówczas lata świetności, a wielkim rywalem „Starej Damy” jest potężny Milan. Klub z Mediolanu pod przywództwem Arrigo Sacchiego triumfuje dwukrotnie w Pucharze Mistrzów (obecna Liga Mistrzów). Wyniki klubowe powodują, że włoscy kibice marzą o zwycięstwie na wielkiej imprezie swojej narodowej drużyny, po „fatalnych” mistrzostwach Europy w 1990 roku, gdzie „Squadra Azzurra” zajmuje dopiero trzecie miejsce, będąc gospodarzem turnieju.
Kiedy obecny menedżer Chelsea dołączył do Juventusu, ten w swoim składzie posiadał między innymi Michela Platiniego, a na ławce trenerskiej siadał Trapattoni. Klub ostatnie scudetto podniósł w 1986 roku, obserwując jak Inter, Napoli oraz Milan rok po roku wymieniają się tym trofeum. Lata 1991–1994 były okresem, który Conte bezsprzecznie może nazwać swoim najważniejszym w kontekście rozwoju. Dołączając do klubu z Turynu z maluczkiego Lecce, 21-letni wówczas pomocnik mógł uczyć się pod skrzydłami takich znakomitych piłkarzy Stefano Tacconiego, Toto Schillaciego czy Roberto Baggio.
Wracając do Lecce – to tam Conte otrzymał istotną lekcję życia połączoną z nauką o futbolu. Włoch wychowywał się w domu, gdzie panowały restrykcyjne zasady. Jego bracia Gianluka oraz Daniele także pokochali futbol, jednak na pierwszym miejscu była szkoła. Cosmino, głowa rodziny państwa Conte, był trenerem i bardzo wpływową postacią w Lecce. To właśnie swojemu ojcu Antonio może dzisiaj zawdzięczać najwięcej.
Antonio w dzieciństwie nie sprawiał wielu problemów. Po zajęciach w szkole często grywał w futbol na ulicy przed swoim domem, często robiąc to także na dziedzińcu kościoła. Warunek był jednak jeden – odrobienie zadania domowego. Praca i skupienie na swoich celach – te dwie życiowe dewizy już niebawem miały zaprowadzić go naprawdę daleko.
Przybywając do Juventusu, Conte mógł poczuć się stłumiony osobistościami, wśród których zasiadał w klubowej szatni. Przez pierwszy okres Trapattoni widział u niego strach i drżenie łydek, mimo to pokazywał błysk potencjału. Pewnego razu podczas towarzyskiego meczu z Bayernem popełnił fatalny błąd, który skutkował bramką dla rywali. Kolejnego dnia przyjeżdżając na trening, pomocnik nadal miał zadrę w sercu, którą zobaczył Trapattoni. Włoski trener wziął swojego podopiecznego na bok i odparł: – Dalej myślisz o wczorajszej pomyłce? Daj spokój! Pomyśl o przyszłości, będziesz tutaj przecież przez wiele kolejnych lat, a wczorajsza gafa niczego nie zmienia. Ten krótki epizod był znaczący dla młodego Antonio. Trapattoni wyciągnął pomocną dłoń, wiedząc, że Juventus w kolejnych latach będzie miał z niego pożytek. Ostatecznie Trapattoni i Conte razem nie pomogli wrócić „Starej Damie” na szczyt w Serie A, jednak kilka podstawowych zasad, za którymi Conte wciąż podąża, zostało zasianych właśnie w tym okresie.
Kolejnym menedżerem w Turynie został Marcello Lippi, który momentalnie wdrożył system gry oparty na trzech środkowych pomocnikach. Jednym z nich został właśnie Conte, występując obok Angelo di Livio i Paulo Sousy. Pod przywództwem Lippiego Antonio poczynił progres zarówno pod kątem fizycznym, jak i psychicznym. Ówczesny boss Juventusu był wspaniałym motywatorem, który nie ma problemów w komunikacji z zawodnikami, dzięki czemu posiadał z nimi bliski relacje. Taka sytuacja niezbyt pasowała Roberto Baggio, lecz przez Conte taki rodzaj pracy był wielce szanowany.
To za kadencji Lippiego Conte święcił największe triumfy w karierze piłkarza. Mistrzostwa Włoch w latach 1995, 1997 i 1998 oraz zwycięstwo w Lidze Mistrzów w 1996 roku przeciwko Ajaksowi bezsprzecznie potwierdziły dominację klubu z Turynu we Włoszech w tamtym okresie. Do osiągnięć klubowych doszedł także sukces reprezentacyjny, gdy w roku zwycięstwa w Champions League Włosi podnieśli puchar za mistrzostwo Europy. Conte zwycięstwo oglądał jednak z ławki, będąc zmienionym już w 44. minucie spotkania
Z każdym kolejnym rokiem Conte miał coraz to lepszą pozycję w szatni Juventusu. W 1997 roku został nawet kapitanem zespołu pomimo obecności w klubie takich graczy jak Zinedine Zidane, Edgar Davids czy Didier Deschamps. Rysą na wizerunku Juventusu w tamtym okresie były dwa przegrane finały Ligi Mistrzów – z Borussią Dortmund oraz Realem Madryt. Przegrana w obu finałach była okrutnym ciosem dla Conte, jednakże mając na uwadze pracę, jaką wykonał w jego psychice Trapattoni oraz Lippi, Włoch momentalnie zapomniał o niepowodzeniach. W 1999 roku drużynę przejął Carlo Ancelotti, który także w Conte widział swojego najważniejszego żołnierza.
Drużyna jednak nie rokowała już tak dobrze na przyszłość, grając w jednym z sezonów nawet w Pucharze Intertoto, co kibice i piłkarze Juventusu uznali za kompromitację. Największa porażką Ancelottiego był jednak sezon 1999/2000, kiedy to pomimo ogromnej przewagi klub z Turynu przegrał krajowe mistrzostwo. „Stara Dama” przegrała cztery z ostatnich ośmiu spotkań i została wyprzedzona o punkt w ligowej tabeli przez Lazio prowadzone przez Sven-Gorana Erikssona. – To było katastrofalne, po ostatnim ligowym meczu nie mogłem spać przez siedem dni. Straciliśmy coś, co już dawno wygraliśmy – stwierdził wówczas Conte.
Oprócz przegranego tak fatalnie mistrzostwa Włoch i porażek w finałach Ligi Mistrzów, Antonio uległ także w finale mistrzostw świata w 1994 roku oraz mistrzostw Europy sześć lat później. Mimo to przegrany tytuł na rzecz Lazio ukształtowało Conte jako trenera: – Kiedy przegrywasz, możesz dowiedzieć się o zespole więcej aniżeli po zwycięstwie. Staram się zawsze pojąć, dlaczego nie wygrałem, bo wygra to sól naszego życia. Gdy wygrywam, odnajduję spokój w swojej duszy. Tylko wtedy jestem ekstremalnie zrelaksowany.
Trudno o lepsze słowa opisujące Antonio Conte. Bez względu na to, czy mówimy o nim jako o trenerze, czy piłkarzu.