Spójrzmy na chwilę wstecz. Sześć miesięcy temu Ventura zostaje oficjalnie ogłoszony następcą Conte na stanowisku selekcjonera reprezentacji Włoch. Zadania, jakie postawiono przed 69-letnim dziś szkoleniowcem, należały wyłącznie z dziedziny tych najtrudniejszych. Mimo falstartu w towarzyskim pojedynku z Francją (1:3), przyszłość włoskiej kadry już dawno nie była tak optymistyczna i obiecująca.
Kamień węgielny
Skoro wracamy do przeszłości, sięgnijmy zatem wzrokiem jeszcze bardziej za siebie – do Euro 2016. We Włoszech panowały raczej umiarkowane uczucia, jeśli chodziło o potencjalny sukces kadry. Już przed turniejem Antonio Conte ogłosił odejście niezależnie od końcowego rezultatu, brakowało prawdziwych liderów w ataku, nikt nie spodziewał się awansu z pierwszego miejsca w tak wyrównanej grupie (Belgia, Szwecja i Irlandia). Były trener Juventusu tchnął niesamowitego ducha waleczności w swoją drużynę, podobnie jak w klubie, zaraził niesamowitą mentalnością, wiarą w umiejętności. Włosi osiągnęli ćwierćfinał mistrzostw Europy, grając efektowny i – co najważniejsze – efektywny futbol, pokonali w grupie m.in. Belgów, w 1/8 finału Hiszpanów, a zatrzymali się dopiero po ćwierćfinałowej porażce w konkursie rzutów karnych przeciwko Niemcom (pamiętny karny Zazy). Pożegnanie z Conte miało słodko-gorzki smak. Niespodziewany „sukces” z teoretycznie najsłabszym atakiem od lat, ale też odejście w momencie przełomowym, w którym można by wprowadzić kadrę ponownie na wyżyny na zbudowanych już betonowych fundamentach.
Reżyser Ventura
Sceneria zastana po rozstaniu się z Conte była mocno skomplikowana. Jak połączyć ze sobą generację starych mistrzów z młodymi talentami, które zostały stłumione w Serie A przez zagraniczne zaciągi zawodników? Jak sterować reprezentacją, kiedy włoska piłka znajduje się, bądź co bądź, w kryzysie finansowym i jednocześnie boryka się z brakiem triumfów na arenie europejskiej? Już teraz można powiedzieć, że decyzja wyboru Ventury dokonana przez Carlo Tavecchio – szefa włoskiego związku piłki nożnej – choć kontrowersyjna, okazała się słuszna. Udanym rewolucjom często towarzyszy pomyślny zbieg okoliczności, tak zdarzyło się również teraz. Dzięki uporowi, stanowczości i ogromnemu doświadczeniu trenera, dotychczasowy eksperyment przebiega bez zarzutu. Co więcej, do dyspozycji pozostaje całkiem spora liczba utalentowanych graczy, którzy w ciągu najbliższych lat mogą zagwarantować sukces.
Niebanalna młodzież
Przyszłość jawi się w jasnych barwach. Kadra stoi oczywiście dopiero na początku przypuszczalnego „złotego wieku”, ale już teraz warto podkreślić, jak ogromną rolę w odbudowaniu reprezentacji odgrywają włoskie kluby, stawiając na miejscową młodzież. Zarówno dzięki filozofii Gasperiniego, jak i jednej z najlepszych akademii piłkarskich w Italii prym w promowaniu włoskich supertalentów wiedzie Atalanta. Przez ostatnie ligowe sukcesy zawodnicy z Bergamo stali się najgorętszym towarem na rynku transferowym. Nikt nie spodziewał się jednak innego frycowego za sukcesy niż odejścia kilku ważnych zawodników za porządne pieniądze. Z listy powołanych na mecze z Albanią i Holandią ponad połowa piłkarzy nie ukończyła jeszcze 26 lat. Przyznajmy to szczerze, bezbarwne trzy punkty przeciwko Albanii pokazują, że każdy kolejny mecz to doskonałe przetarcie dla diamentów i zbieranie niezbędnego doświadczenia. Renesans „Azzurri”? Do doskonałości jeszcze daleka droga, a Ventura jest z pewnością tylko jednym z wielu, którzy mogą przyczynić się do powtórzenia sukcesu z 2006 roku. Serie A ponownie pomaga kadrze i na odwrót. Prawdziwy test czeka na nią nie dzisiaj ani w czerwcu, ale 2 września na wyjeździe z Hiszpanią.