Srebrniki pocieszenia dla Evertonu – FIFA słono zapłaci za kontuzję Colemana

Coleman FIFA

Przerwy na reprezentacje są dla klubów jak wizyty u dentysty – znienawidzone, budzące podejrzenia, ale raz na jakiś czas konieczne. W obu przypadkach często towarzyszy im strach o dobro własne. Ludzie nie lubią, kiedy ich coś przeszywająco boli, a kluby nie lubią, kiedy ich kluczowi zawodnicy nie są w stanie grać. Najczęściej te obawy okazują się niepotrzebne, jednak zdarza się, że urzeczywistnienie znajdują najczarniejsze scenariusze.

Seamus Coleman – od siedmiu lat ostoja prawej strony defensywy „The Toffees”, to prawdziwy synonim słowa „niezniszczalny”. Przynajmniej do niedawna… 28-letni Irlandczyk w ciągu całej kariery nie doświadczył urazu, który wyeliminowałby go z gry na dłużej niż miesiąc. Najdłuższą absencją były 33 dni przerwy w sezonie 2012/2013, kiedy zmagał się z urazem ścięgna podkolanowego. Są jednak takie sytuacje, przy których nawet najtwardszy organizm nie ma szans. Na nieszczęście Irlandczyka, przekonał się o tym na własnej skórze podczas ostatniego meczu reprezentacji przeciwko Walii, kiedy w 69. minucie brutalnie zaatakował go Neil Taylor:

Efekt? Złamanie nogi w dwóch miejscach i nadchodząca długa rekonwalescencja, przez którą obrońcy nie zobaczymy w tym roku na boisku. Dramat dla zawodnika, ale również dla Evertonu, którego był filarem i niezastąpionym zawodnikiem. Seamus Coleman kiedy mógł, grał zawsze – w pełnym wymiarze czasowym. Jedynym wyjątkiem było grudniowe spotkanie z United, w którym rozegrał 67 minut. W obecnym sezonie drobne urazy wykluczyły go jedynie w czterech spotkaniach. Istny dramat, ale czy można z niego wyciągnąć jakieś plusy?

Jedynym takim jest fakt, że przez okres absencji Everton nie będzie musiał płacić zawodnikowi pensji – tę w całości pokryje FIFA. Po wielu skargach klubów w 2012 roku wprowadzono FIFA Club Protection Programme, dzięki któremu to federacja wypłaca wynagrodzenia piłkarzom, jeśli ci odnieśli uraz podczas meczu reprezentacji. Warunki? Tygodniówka wynosząca maksymalnie 112 731 funtów. W przypadku Irlandczyka to nie będzie problemem, bowiem w Evertonie inkasuje on 45 tysięcy. Zakładając, że Coleman będzie niezdolny do gry przez 10 miesięcy, FIFA zapłaci Evertonowi blisko… dwa miliony funtów. Dużo, mało? Jak zwykle zależy to od punktu widzenia. W naszej ekstraklasie pewnie niejeden prezes sam dałby sobie złamać nogę za takie pieniądze, jednak dla bogatych angielskich ekip są to grosze. Tym bardziej biorąc pod uwagę klasę zawodnika.

Co dalej? Piłka nożna jest pięknym sportem, więc całkiem możliwy wydaje się scenariusz, w którym jakiś młodziak wskoczy do składu i zrobi furorę. Tym bardziej że szkółka Evertonu do byle jakich nie należy, co pokazuje m.in. 18-letni Tom Davies. Jak w obliczu takiej straty poradzą sobie „The Toffees”, dowiemy się już w sobotę o 13:30 – właśnie wtedy startują derby Merseyside.