Jest symbolem dwóch ostatnich Pucharów Europy wywalczonych przez Real Madryt. Przez lata stał się kwintesencją madridismo, uosobieniem wszystkich wartości, w które wierzą kibice zasiadający na Santiago Bernabeu. Sergio Ramos ma białą duszę i w ciągu ostatnich dwunastu lat sprawił, że zaskakujący wydaje się fakt, iż nie jest wychowankiem „Królewskich”.
Gdy latem 2005 roku, w ostatnim dniu okienka transferowego, Real Madryt zdecydował się przelać 27 milionów euro na konto Sevilli wielu pukało się w czoło. W stolicy Hiszpanii pojawił się bowiem nastolatek ze starannie ułożoną fryzurą i śnieżnobiałym uśmiechem. Młodzian, który bardziej niż piłkarza przypomina śpiewającego bożyszcza nastolatek. Sergio Ramos nijak nie pasował do pozostałych zakupów Florentino Pereza. Wcześniej do klubu dołączali przecież „Galacticos” – Beckham, Robinho, Figo czy Zidane. Ramos miał być inwestycją na przyszłość i by podkreślić wiarę, jaką pokładał w nim klub, przydzielono mu koszulkę z numerem 4. Wcześniej przez lata nosił go legendarny Fernando Hierro.
Kiedy miał 12 lat i występował w lokalnym klubie, którego był kapitanem, z łatwością strzelał bramki głową, a chwilę później wznosił ku niebu wywalczony puchar. Po spotkaniu zabierał głos i mówił dziennikarzowi, że misją jego zespołu jest wygrywanie. Słomianowłosy chłopiec postarzał się o 19 lat, zmienił fryzurę, a gole zdobywane w kluczowych momentach meczu stały się powszechnie znane jako „minuto del gol de Ramos”. Poza tym nie zmieniło się nic. Spójrzcie tylko na ten nabieg, wyskok i ruch głową – z pewnymi atrybutami po prostu człowiek się rodzi.
Z bramkami głową, z pucharem w ręku i ambicją, by zawsze grać do końca. 12-letni Ramos: „Naszą misją jest wygrywanie”. Nic się nie zmienił. pic.twitter.com/aXsd2mHmRl
— Mateusz Wojtylak (@Klatus) March 8, 2017
Ramos to kapitan, jakiego Real Madryt wyczekiwał. Za swój klub dałby się poćwiartować. Jest pierwszym, który odpowiada na kolejne zaczepki Gerarda Pique, a gdy zabiera głos w szatni, to reszta milczy. Jest liderem. Bywa szczery do bólu, a jeśli z kimś ma problem, to ta osoba o tym wie. Potrafił otwarcie dyskutować z Luisem Aragonesem, którego darzył olbrzymim szacunkiem. Gdy z kimś rozmawia, patrzy mu prosto w oczy. Jest mistrzem Hiszpanii, Europy i świata, dwukrotnym zdobywcą Ligi Mistrzów. Jest strzelcem 81 bramek w karierze. I bardzo ważne – jest obrońcą. Ramos to żywa legenda Realu Madryt i facet, który może być pierwszym w historii kapitanem podnoszącym puchar Champions League rok po roku. Oby tylko go nie upuścił. Niech ostatnie zdanie będzie życzeniem na obchodzone dziś 31. urodziny.