Piłkarz PSG, który obecnie przebywa na wypożyczeniu w Tuluzie, został zatrzymany przez policję i trafił do aresztu. Odsonne Edouard został oskarżony o postrzelenie na ulicy jednego z przechodniów. Dziewiętnastolatek nie przyznaje się do winy.
Napastnik większość kariery spędził w młodzieżowych drużynach PSG. Tutaj zapracował na powołania do wszystkich juniorskich reprezentacji Francji. W trzynastu spotkaniach drużyny U-19 strzelił pięć bramek. Dobra postawa w zespołach juniorskich zaowocowała podpisaniem profesjonalnego kontraktu z mistrzem Francji. W pierwszej drużynie nie zdążył nawet zadebiutować, bo od razu podjęto decyzję o wypożyczeniu go do któregoś ze słabszych zespołów Ligue 1. Możliwość gry przy Edinsonie Cavanim była bardzo nikła, a ciągłe przesiadywanie na ławce hamowałoby jego rozwój. Zgłosiła się Toulouse’a i wspólnie stwierdzono, że to dobry kierunek. Odsonne Edouard w bieżącym sezonie zagrał w 16 spotkaniach i strzelił zaledwie jednego gola. Teraz to nie słaba skuteczność, ale problemy z prawem powinny być głównym zmartwieniem nastolatka.
Piłkarz PSG został zatrzymany 30 marca i przetransportowany do aresztu. Okazało się, że przyczyną pozbawienia wolności był incydent z wieczoru 11 lutego. Z samochodu, który jest zarejestrowany na Odsonne Edouard, padł strzał, a kula raniła jednego z przechodniów w okolicy ucha. Broń, z jakiej strzelano to ASG (replika broni palnej, wykorzystująca sprężone powietrze). Zanim raniony mężczyzna znalazł się w szpitalu, zdążył zapisać numery rejestracyjne samochodu, z którego wyleciała kula. Policja odnalazła właściciela i okazało się, że jest nim były piłkarz PSG.
Odsonne Edouard nie przyznaje się do winy i utrzymuje, że z całym zajściem nie ma nic wspólnego, a tego dnia pożyczył swoje auto koledze i to on był w tej sytuacji napastnikiem. Policja nie daje wiary jego zeznaniom. Wyznaczono już termin rozprawy. Młodzieżowiec ma stanąć przed sądem 13 czerwca. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Dalecy jesteśmy od osądzania piłkarza, zanim zrobi to sąd. Trzeba jednak przyznać, że całe zamieszanie zdecydowanie mu nie pomaga. Nie przemawiają za nim wyniki sportowe, a incydent z lutego sprawia, że piłkarz w najbliższym czasie będzie kojarzony jako napastnik z centrum Tuluzy, a nie zdolny atakujący klubu z tego miasta. W przyszłości będzie musiał się bardzo postarać, by wyprzeć z pamięci kibiców tę wizerunkową wpadkę.