Poprzednie przygody Burnley z Premier League nie trwały zbyt długo. Tym razem Sean Dyche buduje jednak solidny zespół, który w pełni wykorzystuje wszystkie swoje atuty. Drużyna z Turf Moor powoli stabilizuje swoją pozycję, stając się ligowym średniakiem.
Gdy dwa sezony temu Burnley spadało z ligi, raczej nikt za nimi nie tęsknił. Wówczas „The Clarets” grali brzydko dla oka, nie gromadząc wystarczającej liczby punktów. Właściciele klubu podjęli jednak decyzję, że Sean Dyche pozostanie na stanowisku trenera. Początkowo wybór ten budził wiele wątpliwości, ale wraz z czasem wszyscy znów zaufali angielskiemu szkoleniowcowi.
Burnley ponownie awansowało do Premier League, dominując nad pozostałymi drużynami Championship. Sean Dyche, nie dokonując wielu transferów, stworzył silny zespół, który wypracował własny styl gry. Przed rozpoczęciem nowego sezonu angielski trener postanowił ponownie postawić na graczy, którzy wywalczyli z drużyną awans. Dzięki temu Dyche wykreował zgraną ekipę, która już wcześniej posmakowała trudów Premier League.
Efekty pracy właścicieli i Dyche’a są widoczne gołym okiem. Burnley było typowane jako jeden z głównych faworytów do spadku. Tymczasem „The Clarets” po 33. kolejkach są niemal pewni utrzymania i brakuje im zaledwie dwóch wygranych, by przekroczyć magiczną barierę 40 punktów. Podczas gdy pozostali beniaminkowie wciągnięci są w rozpaczliwą walkę o utrzymanie, Burnley może w spokoju kolekcjonować kolejne piękne chwile z Premier League.
Głównym atutem podopiecznych Seana Dyche’a jest forma na Turf Moor. Zaledwie pięć zespołów z całej ligi uzyskało więcej punktów na własnym obiekcie niż Burnley. „The Clarets” wygrali dziesięć z dotychczasowych 16 spotkań na Turf Moor. Poległy tam chociażby dwa zespoły z Liverpoolu, którym „The Clarets” łącznie wbili aż cztery gole. To znaczna poprawa w stosunku do poprzedniej przygody Burnley z Premier League, kiedy to podopieczni Dyche’a nie potrafili wykorzystać atutu własnego boiska.
Pomimo zaskakująco dobrego sezonu i wielu pochwał, kampania Burnley nie jest idealna. Bezpośredni styl gry umożliwia „The Clarets” zdominowanie rywala na własnym boisku, ale jest to znacznie trudniejsze podczas spotkań wyjazdowych. Efektem takiej gry jest zatrważająco niska liczba punktów, którą Burnley zdobyło na wyjazdach. Cztery remisy i 13 porażek – żadnego zwycięstwa. To statystyka zazwyczaj niepozwalająca na pozostanie w Premier League. W przypadku „The Clarets” kluczowa jednak okazała się forma domowa.
Kolejnym krokiem w dobrym kierunku powinno być ustabilizowanie pozycji klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeśli Burnley w przyszłym sezonie ponownie zagra na podobnym poziomie, to przetrwa najtrudniejszy okres dla klubu dopiero wdrażającego się w realia ligi angielskiej.
Sean Dyche dobrze zarządza zespołem i ma pełne poparcie kibiców, właścicieli i zawodników. W takich warunkach uzyskanie pozytywnych wyników jest jak najbardziej możliwe.
Poprawa formy wyjazdowej jest jednym z najważniejszych elementów, które „The Clarets” powinni poprawić w przyszłej kampanii. Bardzo trudno będzie powtórzyć osiągnięcia na Turf Moor z tego sezonu, zatem punkty z delegacji będą niezwykle konieczne. Jeśli Burnley będzie w stanie tego dokonać, to w najbliższych sezonach może stać się średniakiem na poziomie Stoke czy WBA, a taki stan rzeczy jest marzeniem dla większości raczkujących w Premier League klubów.