West Ham wreszcie zapewnił sobie utrzymanie. Sympatycy „Młotów” mogą odetchnąć z ulgą i zacząć myśleć o przyszłym sezonie. Niezwykle istotne trzy punkty West Ham wywalczył w derbowej potyczce z Tottehamem. Zwycięstwo smakowało wyjątkowo dobrze, bo piątkowa porażka niemal całkowicie odbiera „Kogutom” szanse na końcowe zwycięstwo w Premier League.
Cała kampania w wykonaniu West Hamu pozostawiała wiele do życzenia. „Młoty” przeniosły się na nowy stadion, na którym na potrafiły powtórzyć sukcesów z poprzedniego sezonu. Zabrakło stylu, jakości, a niekiedy nawet i zaangażowania. Doszło także do przykrej sytuacji, kiedy to z klubem w nieeleganckim stylu pożegnał się Dimitri Payet. Niemal przez cały dotychczasowy sezon przyszłość Bilicia wzbudzała wątpliwości mediów.
Całkowicie odmiennie wyglądała sytuacja Tottenhamu. Wygrał on dziesięć kolejnych meczów i prezentował niezwykle efektowny i skuteczny futbol. W zasadzie był jedynym poważnym kandydatem do rywalizacji z Chelsea. Wiele wskazywało na to, że pojedynek z West Hamem będzie kolejnym starciem, podczas którego Tottenham z łatwością pokaże swoją wyższość.
Stało się jednak inaczej. West Ham przy dużej dozie szczęścia i świetnej dyspozycji Adriana utrzymał bezbramkowy remis do przerwy i na drugą część gry zawodnicy wyszli z podniesionymi głowami. Wówczas nieco przypadkowe trafienie Lanziniego pozwoliło wyjść gospodarzom na niespodziewane prowadzenie. Tottenham w swoim stylu w pełni kontrolował grę, lecz nie potrafił stworzyć sobie wielu dogodnych sytuacji strzeleckich.
West Ham po raz pierwszy w tym sezonie stworzył kolektyw defensywny, który pozwolił „Młotom” zatrzymać wysoko notowanego rywala. Do tej pory podopieczni Bilicia byli zaledwie tłem w spotkaniach z silniejszymi rywalami. Mecz z Tottenhamem może okazać się pewnym przełomem, który pozwoli „Młotom” na dobre zżyć się z fanami na nowym obiekcie.
Jak zawsze w przypadku słabszej kampanii, za głównego winowajcę uważa się trenera. W tym przypadku warto jednak zwrócić uwagę na kilka innych czynników. W poprzednim sezonie West Ham grał powyżej swoich możliwości i nie należało oczekiwać, że pomimo ciekawych wzmocnień, „Młoty” powtórzą zeszłosezonowe rezultaty. Gdy dodamy do tego przenosiny na nowy obiekt, co zawsze stanowi problem, to zrozumiemy, że kampania West Hamu być może nie jest tak zła, jak powszechnie się uważa.
W ostatnim czasie najważniejszym założeniem West Hamu było utrzymanie w Premier League. Pod okiem Bilicia udało się tego dokonać, jednocześnie pogrążając swojego derbowego rywala i przełamując się na własnym obiekcie. Przed West Hamem jeszcze jedna domowa potyczka w tym sezonie. Na Stadion Olimpijski w Londynie przyjedzie Liverpool, który podobnie jak Tottenham pilnie potrzebuje punktów. Dla „Młotów” będzie to kolejna okazja, by napsuć krwi faworytowi i zakończyć sezon pozytywnym akcentem.