Real Madryt mistrzem Hiszpanii w sezonie 2016/2017. „Królewscy” wygrali z Malagą i kończą znakomity sezon z 93 punktami na koncie. W Barcelonie blisko było sensacji, bowiem Eibar prowadził na Camp Nou do 73. minuty. Piłkarze Enrique odwrócili jednak losy tego meczu i ostatecznie zwyciężyli 4:2. Nie miało to znaczenia dla ostatecznego kształtu tabeli, bo zawodnicy Zidane’a perfekcyjnie zrealizowali swój plan.
Od pięciu lat Real Madryt musiał uznawać wyższość któregoś z rywali. Od czasu „ligi rekordów” zdobytej pod wodzą Mourinho, trzykrotnie z tytułu cieszyli się piłkarze „Barcy”, a ich dominację raz zdołało przerwać Atletico. „Królewscy” wracają na tron po pięcioletniej przerwie i trzeba przyznać, że robią to w sposób spektakularny. Piłkarze Zinedine’a Zidane’a strzelali gola w każdym z 38 spotkań – udało się to po raz pierwszy w historii Realu.
Mecz na La Rosaleda bardzo szybko uspokoił Cristiano Ronaldo. Portugalczyk już w drugiej minucie otrzymał podanie od Isco, minął Kameniego i skierował piłkę do pustej bramki. Mecz przebiegał pod dyktando Realu Madryt, ale swoją cegiełkę w tym sukcesie dołożył Keylor Navas, który fantastycznie interweniował po strzale Sandro Ramireza. W drugiej połowie Karim Benzema podwyższył na 2:0 i stało się jasne, że tylko minuty dzielą „Królewskich” od tytułu mistrzowskiego.
Po ostatnim gwizdku sędziego wszyscy piłkarze nałożyli okolicznościowe koszulki z napisem „Campeones” i cyfrą 33, przypominającą, który to mistrzostwo w historii. Świętowanie na stadionie w Maladze nie trwało zbyt długo, bo zawodnicy Realu chcieli jak najszybciej bawić się i cieszyć w towarzystwie swoich kibiców na placu Cibeles. W centrum stolicy Hiszpanii piłkarze stawią się około godziny pierwszej. Madryt tej nocy nie zaśnie. Sergio Ramos, jeden z kluczowych architektów tego sukcesu, podkreślał, że dzisiaj jest czas na świętowanie i nie ma żadnych hamulców. Zielone światło dał też Zidane. Na myślenie o starciu z Juventusem będzie jeszcze sporo czasu.
— El Jarek (@El_Jarek) May 21, 2017
Trudno wyróżnić jednostki w sukcesie wywalczonym przez cały zespół, ale łatwo dostrzec kapitana tego okrętu. „Zizou” to nadal trenerski żółtodziób, który na swoim koncie ma już mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów. Zarządzanie ludźmi wzniósł na niewidziany dotychczas na Bernabeu poziom. To on przekonał Cristiano do odpoczywania, to on stworzył dwa równorzędne składy, które wzajemnie się napędzają. I w końcu, to on do perfekcji opanował stosowanie rotacji i jak mantrę powtarzał zawodnikom, że nadal niczego nie wygrali, utrzymując w ten sposób koncentrację całej drużyny. Zidane jest coraz lepszym trenerem i profesorem w zakresie zarządzania ludźmi. W Madrycie jest to niezwykle istotne – przekonał się o tym chociażby Rafa Benitez. Od kilku minut powiedzenie „Zizou” jest już nieaktualne, ale możemy być pewni, że znajdzie sposób, by zmotywować piłkarzy na ostatni mecz w tym sezonie. Połowa drogi już za Realem Madryt – resztę przyjdzie pokonać w Cardiff 3 czerwca.
Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!