Guardiola bierze rezerwowego golkipera „Canarinhos” za 40 milionów… i wydaje się to dobrą inwestycją

Tytułowa kwota może szokować, bo w kontekście bramkarza to naprawdę niesamowite pieniądze. Takich nie płacono chociażby za de Geę, ter Stegena czy nawet Neuera. Tymczasem Manchester City wykłada mnóstwo pieniędzy na Edersona, dotychczasowego bramkarza Benfiki. Nie brak głosów oburzenia, ale sprawa jest prosta – jeśli chcesz kupić kozaka z Estadio da Luz, to jakość musi kosztować. I tyle w temacie.

Wiadomo, że Benfica albo sprzedaje drogo, albo w ogóle. Oczywiście, można się naciąć, jak – póki co – Atletico na Nico Gaitanie, ale mimo wszystko produkt ze stemplem „made in Benfica” jest odpowiednio droższy, bo prawdopodobieństwo wysokiej jakości jest bardzo wysokie. Tymczasem mówimy o bramkarzu, który nie rozegrał nawet półtora sezonu na poważnym poziomie, a mimo to nikt nie wątpi w jego talent. Nikt poza Tite, trenerem reprezentacji.

To jest największy hit, gdyż mimo genialnej gry w barwach „Orłów” z Lizbony, nie był w stanie wygrać rywalizacji o miano numeru 1 w kadrze. Tam niepodzielnie panuje Alisson, czyli chłopak przegrywający rywalizacje z Wojciechem Szczęsnym w Romie. Być może inaczej selekcjoner popatrzy na Edersona, gdy ten będzie regularnie grał w lidze angielskiej oraz Lidze Mistrzów, choć trudno oczekiwać radykalnych zmian, gdy reprezentacja wygrywa wszystko jak leci od kilku ładnych miesięcy.

Wydaje się, że ten transfer to sytuacja, z której każdy jest zadowolony. Benfica otrzymuje masę pieniędzy, które spokojnie może przeznaczyć na transfery/akademię/inne cele. Manchester City kupuje 24-letniego bramkarza, a zatem potencjalnie zawodnika na kilkanaście lat grania i mimo wydania ogromnej sumy może się to okazać wspaniałą inwestycją. I w całym tym zamieszaniu najmniej zadowolone może być Sao Paulo FC. Pierwszy klub Edersona otrzyma ledwie 400 tys. euro w ramach pakietu solidarnościowego za wychowanie zawodnika. Gdyby to był prowincjonalny klub, to może i kwota zrobiłaby wrażenie, ale tu chodzi o jedną z najlepszych akademii, która po raz kolejny traci pieniądze przez wypuszczenie – jak się okazało – wielkiej bramkarskiej perełki. Cóż, wydawało się, że przykład Oscara, który odszedł w atmosferze skandalu do Internacionalu Porto Alegre, a potem za fortunę do Chelsea, był najbardziej bolesny dla Sampy, ale rzeczywistość jest trochę inna. Swoją drogą klub z największego miasta Ameryki Południowej ma dar do trwonienia swoich talentów. Przypomnijmy, że wskutek wielu konfliktów zamiast wypromować Casemiro w odpowiedni sposób, oddano go za bezcen do rezerw Realu Madryt, a gdzie jest teraz defensywny pomocnik, wszyscy dobrze wiedzą.

 

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!