Broniący tytułu Szwedzi kontra faworyci całej imprezy. Oczekiwaliśmy starcia efektownego, obfitującego w wiele sytuacji bramkowych. Czy tak było? Zaledwie momentami…
Mecz Anglików ze Szwedami miał być mocnym otwarciem młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 21 w Polsce. Tymczasem pierwsza połowa nie wbiła nas w fotel z powodu emocji. Było sennie i nudno. Anglicy mocny mieli zaledwie początek, kiedy to dość solidnie przycisnęli rywali. Po 25. minucie jednak obraz na boisku się zmienił i drużyna młodych „Synów Albionu” jakby opadła z sił.
Brakowało przede wszystkim kreatywności w środku pola. O ile Nathaniel Chalobah dobrze wykonywał pracę w destrukcji, o tyle Lewis Baker nie kierował dobrze swoim zespołem. Tammy Abraham był osamotniony w przodzie i nie dostawał wielu piłek. Oprócz okazji w końcówce pierwszej odsłony, zawodnik Chelsea nie miał zbyt wielu szans, aby zaprezentować swoje umiejętności. Z drugiej strony Szwedzi także wydawali się dość elektryczni. Przez pierwsze minuty Skandynawowie mieli problem z wyjściem z własnej połowy. Ich gra zmieniła się wraz z upływem czasu, ale jedynym zawodnikiem, o którym moglibyśmy powiedzieć kilka ciepłych słów, był Paweł Cibicki, niedoszły reprezentant Polski, który wziął na swoje barki odpowiedzialność za grę drużyny.
Do przerwy zabrakło choćby celnego strzału, a jedną z najciekawszych rzeczy było…
W Kielcach nie mogło tego zabraknąc. pic.twitter.com/4cD2vVqeAt
— Krystian Dorota (@chekrydor) June 16, 2017
Oczekiwaliśmy z nadzieją na drugą odsłonę, myśląc, że nic gorszego od pierwszej połowy nas nie czeka. Anglicy ruszyli z podobnym animuszem jak na początku spotkania, ale to Szwedzi oddali pierwszy celny strzał, zaś jakiś czas później byli bliscy strzelenia bramki. Paweł Cibicki – najlepszy zawodnik dzisiejszego spotkania – trafił w poprzeczkę po świetnym strzale zza pola karnego. W miarę upływu czasu mecz się otworzył i zawodnicy stwarzali okazje po obu stronach bramki. Obita została znowu poprzeczka, tym razem bramki Szwedów po strzale Chilwella. Po kilkunastu minutach dobrej gry, spotkanie ponownie nieco siadło. Sinusoida.
Gdy się wydawało, że mecz zakończy się remisem, Chilwell sfaulował reprezentanta Szwecji w polu karnym. Do „jedenastki” podszedł Linusa Wahlqvist, który próbował pokonać Pickforda strzałem niczym Antonin Panenka. Nowy bramkarz Evertonu jednak doskonale to wyczuł i uchronił swoja kadrę przed stratą gola.
Cóż, trzeba przyznać, że Anglicy mocno rozczarowali swoim występem i bezbramkowy remis jest zasłużonym wynikiem. Przed turniejem byli uznawani za faworytów do zwycięstwa w tej imprezie, jednak zaczynają w niezbyt dobrym stylu. Już w poniedziałek czeka ich spotkanie ze Słowacją, w którym będą musieli zaprezentować się o niebo lepiej.