O ile środowisko ekspertów jest niemal w pełni zgodne, co do wysokiego poziomu piłkarskiego brazylijskiego mundialu, to niestety nie zabrakło pojedynczych spotkań, które tę opinie nadwyrężają. Gdyby tegoroczne mistrzostwa zainaugurowała rywalizacja w grupie F, to wielu niezdecydowanych mogłoby zrezygnować z mundialowej rozrywki. Margines do poprawy jest spory, a okazja ku temu nadarza się szybko. W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu, w kluczowym dla końcowego układu tabeli grupy F meczu reprezentacja Nigerii podejmie Bośnię i Hercegowinę.
O ekipach Nigerii oraz Bośni i Hercegowiny przeczytać możecie szerzej w naszej sekcji „mundial”. Wszystkie pozytywne opinie, które zostały tam zamieszczone, zderzają się jednak z postawą obu reprezentacji w pierwszej serii gier mundialu.
Drużynę Bośni Hercegowiny można jeszcze potraktować ulgowo. Debiut w turnieju rangi mistrzostw świata i pojedynek z potęgą piłki reprezentacyjnej – ekipą Argentyny. Jednobramkowa porażka nie powinna więc prowadzić do histerii. W obliczu boiskowej postawy podopiecznych Safeta Susicia, okoliczności te nie usprawiedliwiają jednak końcowego wyniku. Stracona już w trzciej minucie spotkania bramka z pewnością ustawiła spotkanie. Mimo wszystko Argentyna prezentowała się tragicznie i grzechem było tak słabego dnia rywali nie wykorzystać. Po ekipie z Bałkanów spodziewać sie mogliśmy przede wszystkim agresji i zaciętości, a zobaczyliśmy snujących się po boisku zawodników. Kontrataki Bośniaków nie mogły przynieść żadnych korzyści, bo były organizowane w ślimaczym tempie i ze zbyt małą liczbą zaangażowanych piłkarzy.
Zadowoleni z występu mogli być jedynie Asmir Begovic, który przy obu trafieniach rywali nie miał nic do powiedzenia oraz Miralem Pjanic, który świetnie organizował grę Bośniaków w ataku pozycyjnym, a i imponował odbiorami i postawą w defensywie. Trud Pjanica w budowaniu akcji marnowali jednak koledzy z drugiej linii, którzy oddawali wiele strzałów z nieprzygotowanych pozycji. Nie pomógł także wyjątkowo osamotniony w ataku Edin Dzeko, który był jednym z najsłabszych ogniw bośniackiej drużyny. Można mieć jedynie nadzieję, że to stres pętał nogi podopiecznych Susicia, a mundialowe frycowe zostało już meczem z Argentyną zapłacone. W takim wypadku już dziś powinniśmy obejrzeć imponującą skutecznością w eliminacjach reprezentację Bośni i Hercegowiny.
Równie duże rozczarowanie zafundowała swoim rodakom ekipa Nigerii. W starciu z niżej notowanym rywalem z Iranu, piłka po ich strzałach nie potrafiła znaleźć drogi do bramki Haghigiego, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. W kontekście spotkań z Argentyną oraz Bośnią, punkt zdobyty w starciu z najniżej notowanym zespołem nie wróży Super Orłom najlepiej. Paradoksalnie jednak mógł być to dla Nigerii najtrudniejszy mecz grupowy. Atak pozycyjny to bowiem najsłabsza strona podopiecznych Stephena Keshiego. Ekipa Iranu z kolei nie pozostawiła rywalom żadnego miejsca na szybki kontratak. W tym wypadku to reprezentacja Nigerii musiała przez większą część meczu operować piłką, by sforsować zasieki, zorientowanych defensywnie piłkarzy Iranu. Jak pokazał dzisiejszy mecz Argentyny z azjatyckim rywalem, nawet największe gwiazdy piłki nożnej mają problem z przebiciem irańskiego muru.
Choć można narzekać na zbyt dużą niedokładność w grze Super Orłów, której najlepszym przykładem była postawa Victora Mosesa, to trzeba mieć na uwadze, że Nigeria została zmuszona do gry, która nie jest wpisana w jej DNA. Na szczególne wyróżnienie zasługuje wybrany zawodnikiem meczu John Obi Mikel, który do świetnej grze w destrukcji, do której zdążył nas już przyzwyczaić, dodał bardzo dobre operowanie piłką. Jako jeden z niewielu zaprezentował się tak, jak dotychczas w reprezentacji – był liderem środka pola i prawdziwym numerem 10.
I o ile ciężko wskazać faworyta dzisiejszego spotkania, o tyle więcej niż pewne, że zobaczymy widowisko ciekawsze, niż mecze pierwszej serii gier grupy F. Bośnia i Hercegowina po swoim mundialowym debiucie z pewnością zagra pewniej, a z uwagi na mniejszą klasę rywala, będzie mogła częściej atakować i grać z piłką przy nodze. Z pewnością zmianie ulegnie taktyka zespołu. Trener Susic powinien wrócić do sprawdzonego w eliminacjach ustawienia z dwójką napastników. Siłę ofensywną reprezentacji Argentyny powstrzymywała piątka pomocników, lecz osamotniony w ataku Edin Dzeko prezentował się fatalnie. Vedad Ibisevic z kolei zdołał strzelić gola po wejściu z ławki i wydaje się, że to ta dwójka rozpocznie sobotni mecz w pierwszym składzie. Z urazem łydki wciąż boryka się Sejad Salihovic
Nigeria z kolei będzie mogła zaprezentować się w stylu dla siebie ulubionym – kontrataku. Dobra organizacja gry w obronie i szybki podział piłek na skrzydło przez Johna Obi Mikela może wreszcie doprowadzić do strzeleckich okazji Emmanuela Emenike.
Po wywalczonym rzutem na taśmę zwycięstwie Argentyny nad Iranem wiadomo, że porażka w dzisiejszym meczu eliminuje z turnieju Bośnię i Hercegowinę. Również Nigeria, mająca w perspektywie mecz z Argentyną nie może pozwolić sobie na stratę punktów. Można być zatem pewnym, że w Cuiabie czeka nas efektowne widowisko. Dziś już nikt nie powinien odstawiać nogi.