Przeszłość Jose Mourinho nakazuje wierzyć fanom „Czerwonych Diabłów”, że nadchodzący sezon będzie o wiele bardziej owocny od poprzedniego. Drużyna „The Special One” ma na poważnie włączyć się do walki o ligowy tytuł i skutecznie radzić sobie w Lidze Mistrzów.
Dwa trofea w poprzedniej kampanii było solidnym rozpoczęciem pracy Jose Mourinho na Old Trafford. Z drugiej strony, ranga tych trofeów daleko odbiega zarówno od ambicji klubu, jak i samego Portugalczyka. Mistrzostwo Anglii oraz Liga Mistrzów – to powinny być nadchodzące cele dla portugalskiego menedżera, który rozpoczyna drugi sezon pracy w United, będący być może najważniejszym w celu odbudowania jego wartości, która znacząco spadła po fatalnym trzecim roku w Chelsea.
Mourinho nigdy nie zawodził w drugim sezonie swojej pracy i za każdym razem dołączał do gabloty puchar za krajowe mistrzostwo – tak było za obu kadencji w Porto, Chelsea (przy pierwszym podejściu zrobił to już w pierwszym roku), Interze oraz Realu Madryt. Dodatkowo, będąc w Portugalii oraz we Włoszech, potrafił utrzeć nosa o wiele bardziej klasowym ekipom i wyszarpać Ligę Mistrzów.
Jeśli Portugalczyk ma powtórzyć ten wyczyn z Manchesterem, będzie musiał napocić się jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, tym bardziej po poprzednim sezonie, kiedy jego drużyna wylądowała aż 24 punkty za mistrzowską Chelsea. Dodajmy do tego oczywiście stale wzmacniających się rywali – głównie z Manchesteru City, w którym Pep Guardiola także marzy zmyć plamę po niezbyt wybuchowej poprzedniej kampanii.
Patrząc na poprzedni sezon, nie należy zapominać, że United przede wszystkim zabrakło skuteczności. Ekipa z Old Trafford wykreowała największą liczbę szans, której nie mogła zamienić niestety na bramki. Zaledwie 54 bramki w 38 spotkaniach to o wiele za mało, jeśli marzy się o czymkolwiek. W tym celu został sprowadzony Romelu Lukaku, jeden z najskuteczniejszych snajperów w Premier League. Jego duet z Marcusem Rashfordem ma zapewnić skuteczność, która pomoże w walce o najwyższe cele.
Oczywiście znając Mourinho, nie możemy zapominać o jego ambicjach dotyczących Ligi Mistrzów. To tam po raz pierwszy usłyszał o nim cały świat i dzięki tym właśnie rozgrywkom rozpoczął swoją wielką karierę. W Europie jego ostatnia wygrana w Lidze Mistrzów to podboje z Interem w 2010 roku. Minęło siedem lat, a Mourinho od tego czasu trzykrotnie był w półfinale Champions League, ani razu nie awansując do finału. Rozpatrując wygrane w Porto oraz Interze, należy przyznać, że oba kluby nie były faworytem do wygrania Champions League. Gdy prowadził dwukrotnie Chelsea oraz Real Madryt, za każdym razem jego zespoły stawiano w roli faworytów. Obecnemu United – nie oszukujmy się – pod względem piłkarskim i pozycji w ostatnich latach na arenie europejskiego futbolu bliżej właśnie do zespołów, z którym Mourinho wygrywał Ligę Mistrzów. Portugalczyk, jak pokazuje historia, o dziwo zawsze wolał grać bez presji w tych rozgrywkach i zapewne w tym sezonie będzie podobnie. Czy zakończy się to z takim samym skutkiem?